Ogromne zamieszanie wokół kwalifikacji olimpijskich. Polacy interweniują

Inne
Ogromne zamieszanie wokół kwalifikacji olimpijskich. Polacy interweniują
fot. Materiały prasowe
Ogromne zamieszanie wokół kwalifikacji olimpijskich. Polacy interweniują

Władze Polskiego Związku Kajakowego oraz Polskiego Komitetu Olimpijskiego złożyły do Międzynarodowej Federacji Kajakowej wnioski o zbadanie okoliczności przeprowadzenia kontynentalnych kwalifikacji w strefie Australii i Oceanii. W Sydney w konkurencji C2 500 metrów mężczyzn triumfowali… kajakarze z Nowej Zelandii. – Ten kraj od lat nie prowadzi szkolenia kanadyjek. Te rozstrzygnięcia to zaprzeczenie idei olimpizmu i działanie niezgodne z duchem fair play – grzmi Grzegorz Kotowicz, prezes PZKaj.

Pierwsze miesiące tego roku są pracowitym okresem na innych kontynentach. Na kilku z nich rozstrzygnięto już, którym narodowym komitetom olimpijskim przypadną dodatkowe miejsca na igrzyska w Paryżu. Kontynentalne kwalifikacje rozegrano m.in. w Afryce czy w Australii i Oceanii, gdzie doszło do niecodziennych zdarzeń w konkurencji C2 500 metrów mężczyzn.

 

ZOBACZ TAKŻE: Mamy to! Polska drużyna wystąpi na igrzyskach olimpijskich

 

Na starcie rywalizacji w Sydney stanęły trzy ekipy: z Australii, Nowej Zelandii i Samoa. Taka liczba zgłoszonych krajów to niezbędne minimum, aby móc uznać kontynentalne kwalifikacje olimpijskie za ważne. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie składy, w jakich wystąpiły wspomniane osady. Brakowało w nich bowiem… kanadyjkarzy. Do walki o kwalifikację do Paryża stanęli zawodnicy specjalizujący się na co dzień w konkurencjach kajakowych. Rywalizację wygrali Nowozelandczycy Munro James i Ngataki Kacey, którzy do tej pory nie mieli jakichkolwiek doświadczeń w rywalizacji kanadyjkowej. Dodatkowo po kwalifikację sięgnęli, płynąc w pozycji… siedzącej, a nie klęczącej.

 

 

 

Nowicjuszami w zmaganiach kanadyjek byli również reprezentanci Samoa. Jakby tego było mało, Australię reprezentowali… 71- i 63-latek, uzyskując czasy prawie dwa razy gorsze od rywali.

 

 

– Co więcej, nie mieli oni nawet prawa wystąpić w tych kwalifikacjach, gdyż nie spełniali kryteriów wyboru składu kadry narodowej, określonych przez australijską federację – rozkłada ręce Grzegorz Kotowicz, prezes Polskiego Związku Kajakowego, który jest wzburzony okolicznościami kwalifikacji w Sydney.  – Nowa Zelandia i Australia są powszechnie uznawane za jedne z najmocniejszych krajów w kajakarstwie, a takie zdarzenia stawiają w złym świetle całą dyscyplinę. Wystawianie zbudowanych w ten sposób osad na poważnych regatach, jakimi są kontynentalne kwalifikacje do igrzysk, mija się z ideą olimpizmu i duchem sportu. To też brak szacunku dla pozostałych reprezentacji z innych części świata, które w pocie czoła trenują, żeby wystąpić w Paryżu – zaznacza podwójny medalista olimpijski z Barcelony i… Sydney.

 

Władze Polskiego Związku Kajakowego są przekonane, że delegowanie zawodników z innej specjalizacji do rywalizacji w kanadyjkach miało swój ukryty cel. – Nowozelandczycy nie dysponowali żadnym miejscem w grupie kajakarzy, a po Sydney i kontynentalnych kwalifikacjach pojawia się możliwość przesunięcia miejsc z kanadyjek i nawet utworzenia osady K4 500 metrów na igrzyska w Paryżu – wyjaśnia Jolanta Rzepka, sekretarz generalna PZKaj, która wraz z Kotowiczem zaangażowała się w zgromadzenie materiałów i zbadanie wszelkich okoliczności kwalifikacji w Sydney, z myślą o przekazanie całej sprawy do Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF). Wniosek w tym zakresie został już skierowany, a pismo o podobnej treści wystosował również Polski Komitet Olimpijski. – Przedstawione przez Polski Związek Kajakowy argumenty podnoszą z pewnością niezwykle ważne kwestie, jak przejrzystość i uczciwość w procesie kwalifikacji do igrzysk olimpijskich, a także przestrzeganie zasady sprawiedliwości i fair play – czytamy we wniosku złożonym przez PKOl.

 

Wiadomo już, kiedy nastąpi rozpoznanie protestów PZKaj i PKOl przez ICF. – Będzie to miało miejsce 6 kwietnia na zebraniu zarządu Międzynarodowej Federacji Kajakowej w Londynie. Sprawa aktualnie została przekazana do Nowozelandki Alison Harris z komisji sprintu kajakowego ICF celem dalszego procedowania. Liczymy, że wygra rywalizacja w duchu fair play, a nie spryt jednego z narodowych komitetów olimpijskich – wierzy Rzepka, która wybiera się na zebranie Międzynarodowej Federacji Kajakowej do stolicy Wielkiej Brytanii.

 

W przypadku uznania przez ICF kontynentalnych kwalifikacji C2 500 metrów mężczyzn w strefie Australii i Oceanii za nieważne, niewykorzystane miejsce w igrzyska w Paryżu będzie przysługiwać pierwszej ekipie niezakwalifikowanej z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Duisburgu. Beneficjentem takiej ewentualnej decyzji będzie reprezentacja Polski, która w Niemczech zajęła dziewiątą lokatę. W tym roku biało-czerwoni uzyskali już jedno miejsce ze strefy Australii i Oceanii w konkurencji C2 500 metrów, tyle że kobiet. 

 

– Mamy mocną reprezentację, a osada Aleksander Kitewski/Norman Zezula zdobywała w zeszłym roku medale mistrzostw Europy i Pucharu Świata. Dodatkowo w światowym rankingu za 2023 rok, opublikowanym przez ICF, nie mieliśmy sobie równych w męskim C2 500 metrów. Niezależnie od rozstrzygnięć w Londynie, nasi zawodnicy są przygotowani do skutecznej walki o igrzyska na kontynentalnej kwalifikacji w Szeged, a później o najwyższe cele w Paryżu – uważa Kotowicz.

Informacja prasowa
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie