Adam Małysz trafił w punkt! "W Polsce trener poddawany jest torturom"

Zimowe
Adam Małysz trafił w punkt! "W Polsce trener poddawany jest torturom"
Polsat Sport
Prezes Adam Małysz stanął murem za trenerem Thomasem Thurnbichlerem, choć ten zaliczył bardzo słaby sezon z kadrą A

- W Polsce inne są realia i Thomas Thurbichler się z tym zderzył. On zaczyna to rozumieć. Tak samo, jeśli chodzi o trenera kadry B Davida Jiroutka. Przekonał się, że polskie realia są inne. Przede wszystkim są straszne oczekiwania. To nie jest tak, że ten trener może spokojnie pracować i budować, tak jak robił we Francji, czy we Włoszech, tylko od razu jest poddawany torturom i zwalana na niego jest presja wyników – powiedział nam prezes PZN-u i legenda skoków Adam Małysz.

Michał Białoński, Polsat Sport: Po falstarcie u progu minionego sezonu zapowiedział pan trenerowi Thomasowi Thurnbichlerowi, że nie odpuści mu odmłodzenia kadry A. Nie wyszło. W końcówce sezonu zniknął z niej jedyny młody skoczek Paweł Wąsek.

 

ZOBACZ TAKŻE: Adam Małysz po rozmowie z Kamilem Stochem! "On nie chce nawet myśleć o skokach"

 

Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego: Nie do końca się zgodzę, jeśli chodzi o Pawła, bo na zakończenie sezonu wygrał Puchar Kontynentalny w Zakopanem. Na dodatek skakał w bardzo dobrym stylu. Nawet wysłałem SMS-a: „Paweł, to jedziemy na Puchar Świata do Planicy”. Ale wiemy, jak Paweł traktuje loty. On musi na spokojnie do nich podejść, bo jednak skoczni narciarskich do lotów jest coraz więcej i będzie ich przybywać, bo konkursy na nich są widowiskowe. Dlatego Paweł musi się przełamać. Zresztą jego skoki na MŚ w Kulm były całkiem dobre, tylko po tym, jak w jednym skoku go skręciło w locie, nie był w stanie się pozbierać. Widać, że coś mu w głowie dalej siedzi i tego lęku trzeba się pozbyć.

 

A pozostali młodsi skoczkowie?

 

Mamy wytyczne, które będą nas blokować. Thomas obiecał mi, że zajmie się młodzieżą, przede wszystkim w takim celu, aby ona robiła postępy. Nie jest powiedziane, że te osoby muszą być akurat w kadrze A. Najważniejsze, by były brane pod uwagę i dobrze prowadzone. Będziemy na ten temat dyskutować. Propozycje składa trener, ale zarząd musi je zaakceptować.

 

Na temat prowadzenia młodzieży będzie sporo rozmów, bo mogą powstać różne kontrowersje z tym związane. Nie tylko z nazwiskami, ale też z tym, kto mógłby być w kadrze, ile punktów zdobył i czy w ogóle tam może być, kto spełnił jakie kryteria. Na pewno przed nami dużo pracy. Dlatego na początku kwietnia nie podamy ani nazwisk, ani kształtu kadr. W Polsce inne są realia i Thomas się z tym też trochę zderzył. On zaczyna to rozumieć. Tak samo, jeśli chodzi o trenera kadry B Davida Jiroutka. Przekonał się, że polskie realia są inne. Wszystko jest fajne, ale przede wszystkim są straszne oczekiwania. To nie jest tak, że ten trener może na spokojnie pracować i budować pewne rzeczy, tak jak to miał we Francji, czy we Włoszech, tylko od razu jest poddawany torturom i od razu na niego zwalana jest presja wyników. Jeśli ich nie ma, to od razu jest krytyka i to nie tylko ze strony dziennikarzy, ale również samych zawodników. I jeśli się nie dogadasz, nie wejdziesz w ten system, to to nie zafunkcjonuje.

 

Jaki będzie los trenerów kadry B Davida Jiroutka i Radka Żidka?

 

Czekam na ich przyjazd. Będziemy rozmawiać. Jeśli nie znajdziemy wyjścia z sytuacji, to pewnie się rozstaniemy, ale na razie nie chcę ich przekreślać. Może mają na tyle dobry plan, że on zafunkcjonuje.

Adam Małysz: Zawierzenie neurocoachingowi zgubiło nasz sztab

Różne głosy słychać na temat czeskich trenerów. Jedni narzekali, że prawie ich w Polsce nie było, pracowali zdalnie. Inni twierdzą, że Jiroutek jest świetnym fachowcem, jeśli chodzi o przygotowanie neurofizjologiczne. A wiemy, że w kadrze A przygotowanie fizyczne szwankowało. Nie żal tracić Jiroutka?

 

Ja wiem, że neurocoaching jest dzisiaj bardzo modny. Marc Noelke (były asystent Thomasa Thurnbichlera - przyp. red.) był również guru w tej dziedzinie. Ale wydaje mi się, że zawierzenie ty metodom troszkę zgubiło nasz sztab. OK, te wszystkie metody można stosować i dopierać, ale jeśli tego jest za dużo, to też jest niedobrze. Wszystko to trzeba bardzo mocno wyważyć. Po rozmowach z naszymi najlepszymi skoczkami wiem, że oni mieli wręcz za dużo tego neurocoachingu. I szukania nowych rzeczy, które miałyby wpływ na poprawę formy. To wszystko jest może dobre dla młodych zawodników przede wszystkim. Tymczasem my nie tylko w kadrze A, ale też tej B mamy sporo starszych zawodników, których – mimo wszystko – trzeba trochę inaczej prowadzić. I to zawsze ciężko jest wyważyć: dobrze prowadzić starą gwardię, a jednocześnie wykonać tyle roboty, żeby ci młodsi doszlusowali do starszych. I trochę to jest nie po drodze, bo do każdego zawodnika trzeba podejść indywidualnie. Każdy inaczej pracuje, ma inny styl i inne warunki fizyczne. Dlatego to nie jest prosta rzecz.

 

Oczywiście, najprostszym rozwiązaniem jest zawsz zwolnienie trenera, a nie rozmowa o tym, jak to dalej budować. My chcemy budować od dołu piramidy szkoleniowej, żeby pojawiały się nazwiska nie tylko na MŚ juniorów, czy na igrzyskach młodzieży, ale by ci zawodnicy wytrwali do wieku seniora i żebyśmy później mieli z nich pociechę.

Adam Małysz przyznał rację Thurnbichlerowi

Nie myśleliście, aby w końcówce sezonu dać szansę któremuś z młodych skoczków?

 

Thomas dzwonił do mnie przed turniejem Raw Air, z pytaniem o radę, czy do Norwegii zabrać Pawła Wąska, czy Maćka Kota. Odpowiedziałem: „A może weź jakiegoś juniora, żeby się zaczął po prostu docierać”. Musiałem jednak przyznać rację naszemu trenerowi. Zasady Raw Air są teraz takie, że ów junior mógłby oddać tylko jeden-dwa skoki w Oslo i na tym byłby koniec. Zatem nie miałoby to sensu. Dlatego faktycznie, lepiej było w tym momencie nie eksperymentować. Nowy sezon pokaże, że będziemy mocno wymagać od trenerów, aby młodych mocno pchali do samego docierania.

 

A co ze starymi mistrzami Kamilem Stochem, Dawidem Kubackim i Piotrem Żyłą?

 

Po rozmowach z nimi doszedłem do wniosku, że nie chcą startować we wszystkich konkursach. Musimy z tym ruszyć w ten sposób.

Adam Małysz polemizuje z wujkiem Janem Szturcem

Pański wychowawca i doświadczony trener młodzieży Jan Szturc stwierdził, że pomysł szkolenia przez SMS-y nie do końca się sprawdza w naszych warunkach, tym bardziej, że zawodnik z innym trenerem pracuje na co dzień, a z innym jedzie na konkurs, co zabiera mu komfort mentalny. Na dodatek co innego słyszy od trenera klubowego, a co innego od tego w kadrze.

 

Bardzo szanuję Jasia, tym bardziej, że był też moim trenerem, na dodatek to mój wujek, ale nie zgodzę się z tym zarzutem. Mimo wszystko, jeśli chodzi o szkolenie w SMS-ach, to jest to szkolenie typowo juniorskie, bardzo szerokie. Przede wszystkim jest jeden selekcjoner, czyli Daniel Kwiatkowski i operuje we wszystkich ośrodkach. I faktycznie to robi, bo rozmawiam często z trenerami i zawodnikami – Daniel raz jest w Zakopanem, raz w Szczyrku w SMS-ie. Zawodnicy trenują z trenerami w SMS-ach i właśnie ci trenerzy ze szkoły jeżdżą z nimi na zawody razem z tym głównym trenerem. Nie słyszałem, aby się tak zdarzyło, żeby któryś zawodnik-junior z klubu pojechał na zawody. W zasadzie wszystkich juniorów mamy w SMS-ach i to z nich kadra jest wybierana.

 

Natomiast z założenia systemu ta grupa nie została hermetycznie zamknięta, jak to było wcześniej, że w kadrze juniorów było sześciu skoczków i de facto nikt poza nimi się nie liczył. Nie patrzyło się na SMS-y, czy skoczków z klubów, którzy być może też mieli potencjał, ale byli poza kadrą. Z kolei w obecnym sezonie mamy bardzo szerokie grupy juniorskie i trener ma rozeznanie, kto w danym momencie robi postęp. I nie zawsze jest tak, że w danym momencie na zawody jedzie ten najlepszy, bo dostają też szanse ci, u których trener dostrzega potencjał i konieczność docierania danego skoczka.

 

Twierdzę, że ten system, oparty o SMS-y zaczął się dobrze rozwijać. Nie mam żadnego sygnału, żeby coś istotnego nie funkcjonowało. Oczywiście, to się cały czas dociera, my to prowadzimy dopiero od roku, więc na pewno kilka rzeczy trzeba skorygować, ale efekt jest taki, że w juniorach pojawiło się sporo nowych nazwisk, o których większość z nas nawet nie wiedziała. Dlatego nie zgodzę się z Jasiem Szturcem (śmiech).

 

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie