Protesty Polaków bezskuteczne. "Przepisy są bezwzględne"
Władze Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF) odrzuciły protesty złożone przez Polski Związek Kajakowy oraz Polski Komitet Olimpijski odnośnie okoliczności kwalifikacji w kanadyjkarzy w strefie Australii i Oceanii. – Wszyscy wiedzą, że nie miały one żadnego związku z duchem fair play – tłumaczy Grzegorz Kotowicz, prezes PZKaj. Decyzja ICF oznacza, że w maju Biało-Czerwoni staną do rywalizacji o igrzyska w Paryżu w kontynentalnych kwalifikacjach w Szeged.
Przypomnijmy, iż w marcu PZKaj i PKOl złożyły do Międzynarodowej Federacji Kajakowej wnioski o zbadanie okoliczności przeprowadzenia kontynentalnych kwalifikacji w strefie Australii i Oceanii. Na starcie lutowej rywalizacji w Sydney stanęły trzy ekipy: z Australii, Nowej Zelandii i Samoa. Taka liczba zgłoszonych krajów to niezbędne minimum, aby móc uznać kontynentalne kwalifikacje olimpijskie za ważne. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie składy, w jakich wystąpiły wspomniane osady. Brakowało w nich bowiem… kanadyjkarzy. Do walki o kwalifikację do Paryża stanęli zawodnicy specjalizujący się na co dzień w konkurencjach kajakowych. Rywalizację wygrali Nowozelandczycy Munro James i Ngataki Kacey, którzy do tej pory nie mieli jakichkolwiek doświadczeń w rywalizacji kanadyjkowej. Dodatkowo po kwalifikację sięgnęli, płynąc w pozycji… siedzącej, a nie klęczącej. Nowicjuszami w zmaganiach kanadyjek byli również reprezentanci Samoa. Jakby tego było mało, Australię reprezentowali… 73-latek i 61-latek, uzyskując czas prawie dwa razy gorsze od rywali.
ZOBACZ TAKŻE: Ogromne zamieszanie wokół kwalifikacji olimpijskich. Polacy interweniują
Podczas weekendowego zebrania w Londynie władze światowej federacji uznały wnioski PZKaj i PKOl za bezzasadne. Zdaniem prawników Międzynarodowej Federacji Kajakowej, związki Australii i Nowej Zelandii miały prawo delegować zawodników innych grup sprinterskich do kwalifikacji kanadyjkarzy, nawet jeśli liczą sobie oni grubo powyżej 60 lat i w trakcie biegu nie płyną w pozycji klęczącej, charakterystycznej dla kanadyjkarzy.
– Przeprowadziliśmy szczegółowe dochodzenie i obszernie omawialiśmy tę kwestię podczas naszego ostatniego posiedzenia zarządu. Po dokładnej analizie stwierdziliśmy, że proces kwalifikacji, jak również wyścigi były prowadzone zgodnie z zasadami i przepisami określonymi przez Międzynarodową Federację Kajakową, w związku z czym nie zostaną podjęte żadne dalsze działania w tej sprawie – przedstawia Thomas Konietzko, prezydent ICF, w liście skierowanym do władz PZKaj.
Szefostwo polskiej federacji nie ukrywają natomiast rozczarowania brakiem możliwości przeciwdziałania praktykom zastosowanych przez Nowozelandczyków. – W kuluarowych rozmowach nawet najwyżej postawieni oficjele podkreślali, że federacje Australii i Nowej Zelandii po prostu śmieją się nam w twarz w zaistniałej sytuacji, ale przepisy są w tym przypadku bezwzględne. Oficjalna odpowiedź, którzy otrzymaliśmy w poniedziałek, 15 kwietnia, jest ostateczna, nie przysługuje od niej tryb odwoławczy – przedstawia Jolanta Rzepka, sekretarz generalna Polskiego Związku Kajakowego, która była obecna na zebraniu ICF w stolicy Wielkiej Brytanii.
Jak zapewnia z kolei Grzegorz Kotowicz, prezes PZKaj, w przyszłości niedopuszczalne ma się stać nadużywanie obowiązujących regulacji ICF w zakresie kwalifikacji na największe imprezy. – Prawdopodobnie w kontynentalnych eliminacjach zwiększy się minimalna liczba komitetów olimpijskich, zaś w regulacjach Międzynarodowej Federacji Kajakowej ma pojawić się zapis o wymogu pozycji klęczącej w konkurencji kanadyjkarzy, żeby nie dochodziło do powtórek z Sydney – przedstawia Kotowicz.
– Wszyscy wiedzą, że nie miały one żadnego związku z duchem fair play, ale przepisy w tej kwestii były niedoprecyzowane i dawały furtkę do rozegrania kwalifikacji w sposób, który jest krzywdzący dla profesjonalnych kanadyjkarzy – tłumaczy Kotowicz
Najmniej zmartwieni rozwojem wydarzeń w Londynie byli teoretycznie najbardziej zainteresowani, czyli polscy kanadyjkarze. W przypadku uznania przez ICF kontynentalnych kwalifikacji C2 500 metrów mężczyzn w strefie Australii i Oceanii za nieważne, niewykorzystane miejsce w igrzyska w Paryżu przysługiwałoby pierwszej ekipie niezakwalifikowanej z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Duisburgu, czyli właśnie reprezentacji Polski, która w Niemczech zajęła dziewiątą lokatę.
– Ten temat pojawiał się w rozmowach między zawodnikami, ale przesadnie nie zaprzątaliśmy sobie tym głów. Od sierpnia wiemy, co nas czeka, dlatego w pełni koncentrujemy się na robocie do wykonania. Wszystko jest w naszych rękach – zaznacza Marek Ploch, trener reprezentacji Polski kanadyjkarzy i kanadyjkarek, który wraz z podopiecznymi przebywa obecnie na zgrupowaniu w Wałczu. Dwa dni przed startem krajowych regat konsultacyjnych (25-28 kwietnia) zostaną rozegrane eliminacje do kadry narodowej w konkurencji C2 500 metrów, które wyłonią osadę z prawem występu w kontynentalnej kwalifikacji olimpijskiej w Szeged (8-9 maja).