Adam Małysz wprowadza ważną zmianę! "To połączenie ognia i wody”

Zimowe
Adam Małysz wprowadza ważną zmianę! "To połączenie ognia i wody”
PAP/Jarek Praszkiewicz
Prezes PZN-u Adam Małysz w pełni popiera zmiany, do jakich dochodzi w polskich skokach

- Maciej Maciusiak ma na tyle doświadczenia, że połączenie go z Thomasem, niektóry mówią, że to połączenie ognia i wody, może zadziałać bardzo, ale to bardzo pozytywnie. Ja jestem do tego pomysłu bardzo przekonany – tak w rozmowie z Polsatem Sport prezes PZN-u Adam Małysz uzasadnił zmiany w sztabie kadry A skoczków.

Michał Białoński, Polsat Sport: Nowymi w twarzami w sztabie Thomasa Thurnbichlera są Maciej Maciusiak i Arvid Endler, specjalista od latania. Nie ma jednak specjalisty od przygotowania motorycznego, które szwankowało w ostatnim sezonie. Nie boi się pan, że dojdzie do powtórki z rozrywki?

 

ZOBACZ TAKŻE: Kamil Stoch idzie na całość! Adam Małysz zdradza szczegóły! "Trener, który skopie tyłek"

 

Adam Małysz, prezes PZN-u: Nie boję się. Z prostej przyczyny. Gdyby w ubiegłym sezonie plany treningowe opracował główny trener, a nie asystent Marc Noelke, moglibyśmy rozmawiać zupełnie inaczej i nasi skoczkowie byliby też w innym miejscu. Ja wciąż uważam, że Thomas jest bardzo mądrym trenerem, znającym się na tym, co robi. Po prostu aż za bardzo zaufał swojemu asystentowi. Wręcz na takiej zasadzie, że dał mu wolną rękę.

Czy skoczkowie znowu nie zostaną przetrenowani? Adam Małysz nie ma obaw, uzasadnia, dlaczego

Samo odprawienie Noelke poprawi sytuację?

 

Myślę, że stworzenie nowego teamu, dokooptowanie do niego Maćka Maciusiaka, który jest bardzo doświadczonym trenerem, będzie lekiem na całe zło. Maciek przez lata prowadził różne kadry, od tych juniorów, przez B, był także w sztabie A. Ma na tyle doświadczenia, że połączenie go z Thomasem, niektóry mówią, że to połączenie ognia i wody, może zadziałać bardzo, ale to bardzo pozytywnie. Ja jestem do tego pomysłu bardzo przekonany. I nie wiem, czy jest tu potrzebna jeszcze osoba, która tylko i wyłącznie odpowiadać będzie za przygotowanie fizyczne. Oczywiście, trenerzy mają dostęp do tych specjalistów, którzy mogą ich wesprzeć. Dlatego nie obawiam się, że po raz drugi dojdzie do przemęczenia organizmów.

 

Arvid Endler, czyli trener fazy lotu, to człowiek, którzy nie boi się rzucić w przepaść, choć nigdy do końca nie można być pewnym, że ten mały spadochron wyskoczy z plecaka. Teraz rzuca się w wir pracy z kadrą A. Czy Thomas Thurnbichler długo musiała pana przekonywać, by znaleźć pieniądze na takiego fachowca?

 

Analizy, które przeprowadzaliśmy podczas ostatniego lata i minionej zimy, pokazały, że inne teamy nas wyprzedziły.

 

W jakim sensie?

 

Zauważyliśmy na tyle dużą zmianę w skokach, że dzisiaj lot i samo, trochę inne niż dotychczas skierowanie zawodnika po wyjściu z progu, spowodują, że ten zawodnik będzie w stanie dalej skoczyć. Nawet nie mając tak wysokich parametrów w dojeździe i mocnego odbicia, bez której dawniej ciężko było o powodzenie. Dzisiaj kluczowym punktem jest lot, a przede wszystkim, wielką sztuką jest to, aby nie wytracić prędkości po wyjściu z progu. Oczywiście, na ten aspekt zawsze zwracaliśmy uwagę, ale wcześniej nie był on tak ważny, jak jest teraz. Zmiana nastąpiła w przeciągu ostatniego roku, czy dwóch lat.

 

Musimy wykorzystać każdy punkt zaczepienia i każdą rzecz. Również w tej dziedzinie – fazie lotu – chcemy się wzmocnić i to zdecydowanie. Dlatego pojawił się Arvid, który jest ekspertem w tej dziedzinie. Oczywiście, on na skokach się nie zna tak jak trenerzy, czy eksperci, ale ma niesamowite doświadczenie, jeśli chodzi o sam lot.

 

Arvid nie będzie pomagał tylko kadrze A, ale także tej B i juniorom. Ma nauczyć chłopaków lotu, napięcia nóg w jego trakcie, wyjaśnienia, który mięsień jest za to odpowiedzialny, żeby nabrali przyjemności z latania. Byli w stanie sterować swoim ciałem w powietrzu. Tego właśnie brakowało w wielu przypadkach naszym zawodnikom. Chcemy teraz to nadrobić.

Adam Małysz o rezygnacji Łukasza Kruczka 

Łukasz Kruczek zrezygnował z roli koordynatora polskich skoków. Jedni mówią, że fachowiec, jakich mało, a drudzy, że osoba ciężka w codziennej współpracy. Efekt jest taki, że ta rola spadła na pana. Jak pan to widzi?

 

Zostałem postawiony przed faktem dokonanym. Ze względu na brak koordynatora, na zarządzie PZN-u wszyscy mnie przegłosowali, że to ja jestem najbardziej doświadczoną osobą, żeby przejąć tę funkcję, dopóki nie znajdziemy koordynatora na stałe.

 

Podoła pan dodatkowej pracy?

 

Jako prezes mam na tyle obowiązków, że ciężko mi się poświęcić pracy koordynatora. Będę realizował te zadania na tyle, na ile jestem w stanie.

 

A co do samego Łukasza, to ja z nim nigdy nie miałem problemów, jeśli chodzi o rozliczenia. Dodatkowo ma sporą wiedzę. Bardzo go za to szanuję. Wiem, że w wielu środowiskach nie do końca był akceptowany i rodziły się pewne niesnaski. Ja jako prezes nigdy nie miałem do niego żadnych zarzutów.

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie