Wielkie pieniądze na polskim rynku wpompowały Raków i Widzew. Pogoń Grodzisk skanduje: Teraz Polska!
W dobie globalnej wioski, czy unijnej swobody wyboru kraju-miejsca pracy, coraz rzadziej spotykamy kluby piłkarskie, które nie oderwały się od swych korzeni. Przy okazji hitowego starcia z Wisłą Kraków z radością zauważyłem, że jednym z nich jest beniaminek 1. Ligi – Pogoń Grodzisk Mazowiecki. Młody polski skład, złożony w większości z piłkarzy urodzonych i wychowanych na Mazowszu, a także wciąż młody trener Piotr Stokowiec machają sztandarem z napisem: „Teraz Polska!”.

Pogoń w Krakowie przegrała z Wisłą, która osiągnęła czwarte zwycięstwo z rzędu, 2:3. Ale zmusiła ekipę Mariusza Jopa do najwyższego wysiłku i jeszcze w ostatnich sekundach doliczonego czasu miała stuprocentową okazję do wyrównania. Grodziszczanie przyjechali pod Wawel w roli wicelidera i zaprezentowali się na poziomie godnym tak wysokiej pozycji. Trener Piotr Stokowiec wystawił całkowicie polski skład. Z rutynowanym, 41-letnim bramkarzem Pawłem Kieszkiem, ale w polu biegali piłkarze, spośród których większość mogłaby być jego synami, Pokolenie Z w całej krasie. Tylko Igor Korczakowski urodził się w końcówce XX wieku, reszta piłkarzy z pola już w XXI stuleciu, łącznie z osiemnastolatkami wychowanymi przez Legię – Jakubem Akdonisem i Mateuszem Szczepaniakiem.
ZOBACZ TAKŻE: Przełom ws. Lewandowskiego! Urban właśnie ogłosił. "Odpowiedział, że tak"
Tylko tercet piłkarzy pochodzi spoza regionu
Ekipa z Grodziska dowodzi, że w piłce pomysł na budowę zespołu jest ważniejszy od worka pieniędzy. Także kibicom łatwiej identyfikować się z zespołem, który rekrutuje się z chłopaków z regionu. Wyjściowa „jedenastka” Pogoni to wychowankowie: ZWAR-u Międzylesie, Mazura Karczew, Polonii i Legia, Ursusa Warszawa, Kosy Konstancin Jeziorna (Igor Korczakowski) i ŁSR Łuków. Jedynie Kamil Kargulewicz wyszkolony w Pogoni Staszów, Olivier Wypart (szkoła Śląska Wrocław) i napastnik Rafał Adamski (Lechia Dzierżoniów) pochodzą spoza Mazowsza.
Raków i Widzew wydały krocie na młodych Polaków. To napędza koniunkturę
Ważne też, że w transferach nasze najlepsze kluby zaczęły budzić koniunkturę na polskich piłkarzy. Raków Częstochowa zapłacił 1,5 mln euro Zagłębiu Lubin za Tomasza Pienkę, a Widzew Łódź identyczną kwotę wyłożył Koronie Kielce za Mariusza Fornalczyka. Te pieniądze zostają na krajowym rynku i pójdą w obrót również na nim.
Z drugiej strony jednak obserwujemy mniej wesołe zjawisko: aż 43,5 procent piłkarzy grający w Ekstraklasie to obcokrajowcy, jest już ich 229. Dla porównania, w czeskiej Chance Lidze, o dogonieniu której w rankingu UEFA tak bardzo marzymy, udział „stranierich” jest znacznie niższy: 35,2 procent. Oczywiście, dzisiaj trudno uniknąć wzmocnień z zagranicy, abstrahując od tego, czy wszystkich pozyskanych stamtąd piłkarzy można określić tym mianem. Grunt, aby zachować zdrowe proporcje.
- Czy to w Zagłębiu Lubin, Lechii Gdańsk, Polonii Warszawa, czy teraz w Pogoni Grodzisk Mazowiecki zawsze udawało mi się stawiać na młodych polskich piłkarzy. Mamy pięciu piłkarzy wypożyczonych z Legii, którzy wchodzą do dorosłej piłki. Nie chcę uderzać w politykę transferową innych, to nie moja sprawa. Ale uważam, że wszyscy powinni dopingować właśnie takim projektom jak nasz czy Stali Mielec, grają w nich młodzi chłopcy. Jeśli oni nie będą dostawać szans, to w kadrach narodowych za chwilę nie będzie miał kto grać. To nie jest tak, że my nic nie mamy, tylko trzeba dobrać odpowiednią filozofię do budowy zespołu, być w niej konsekwentnym i nie zrażać się tym, że czasami wynik nie będzie szedł w parze z odmłodzeniem składu – powiedział Polsatowi Sport trener Piotr Stokowiec.
Faktycznie, warto kibicować takim projektom.
Przejdź na Polsatsport.pl
