Oto cele drużyny Polaka. Powiedział to wprost
Przeanalizowałem wszystkie plusy i minusy i doszedłem do wniosku, że propozycja przedstawiona przez klub z Żyliny była dla mnie najkorzystniejsza. Dla mojego rozwoju ważne było to, abym w każdym meczu spędzał na lodzie jak najwięcej czasu. To przełożyło się na moje statystyki, które były naprawdę niezłe – mówił niedawno w rozmowie z Polsatsport.pl napastnik Kamil Wałęga, który w zeszłym sezonie w barwach Vlci Żylina wywalczył brązowy medal mistrzostw Słowacji w hokeju na lodzie.

Poprzedni sezon dla Kamila Wałęgi był prawdziwą sinusoidą. Polski napastnik rozpoczął drugi sezon w czeskim Ocelari Trzyniec, w barwach którego wystąpił w czterech meczach Ligi Mistrzów oraz w jednym spotkaniu czeskiej Extraligi, nie punktując w żadnym z tych spotkań. Pod koniec września reprezentant Polski został wypożyczony do końca sezonu 2024/25 do beniaminka słowackiej Extraligi – ekipy Vlci Żylina. Zmiana klimatu z czeskiego na słowacki okazała się strzałem w dziesiątkę. Trzyniec od Żyliny dzieli zaledwie 60 kilometrów, więc adaptacja Kamila Wałęgi w nowym otoczeniu przebiegła bardzo szybko.
Kamil bardzo szybko został naszym liderem. Wywalczył miejsce w pierwszej piątce i na nim spoczywał ciężar prowadzenia gry przez tę formację. To użyteczny zawodnik, który potrafi sobie radzić w każdej sytuacji. Mogę na nim zawsze polegać, a przy tym jest bardzo skromnym chłopcem i pracowitym zawodnikiem, którego każdy trener chciałby mieć w swojej drużynie – chwalił Polaka po zakończeniu sezonu trener Vlci Żylina, Milan Bartovic.
Rewelacyjny beniaminek
Ekipa „Wilków” w minionym sezonie jako beniaminek słowackiej Extraligi osiągnęła świetny wynik, kończąc rozgrywki z brązowym medalem – przy wydatnej pomocy reprezentanta Polski. - Jako beniaminek naszym celem był awans do fazy play-off. Kiedy to założenie udało nam się zrealizować, chcieliśmy w fazie pucharowej awansować jak najdalej. Niestety, w półfinale nasz zespół nie zdołał wyeliminować drużyny z Nitry, ale i tak brązowy medal był dla nas wszystkich ogromnym sukcesem – mówił po sezonie Wałęga.
Sezon zasadniczy był znakomity w wykonaniu wychowanka JKH GKS Jastrzębie. W 48 meczach strzelił dla „Wilków” 21 goli i dołożył 17 asyst. To był czwarty wynik w drużynie. Lepszym dorobkiem mogli się pochwalić jedynie Amerykanin Hunter Fejes oraz dwaj Kanadyjczycy – Nick Jones i obrońca Miguel Tourigny.
Kiedy w zeszłym sezonie przyszedłem do Żyliny z Ołomuńca, to już wtedy był jednym z najlepszych naszych zawodników. Kamil ma bardzo dobrą wizję gry i znakomitą jazdę na łyżwach, a do tego doskonałą technikę operowania krążkiem. Jeśli napastnik może to tutaj połączyć i przy tym grać mądrze, to z tego wychodzi klasowy hokeista – zapewnia obrońca „Wilków”, Marek Korencik.
Pechowy początek fazy pucharowej…
Niewykluczone, że poprzedni sezon ekipa z Żyliny zakończyłaby wyżej niż na najniższym stopniu podium, a i Wałęga miałby statystyki w fazie play-off dużo lepsze. Niestety, już w pierwszym meczu ćwierćfinałowym przeciwko drużynie z Bańskiej Bystrzycy nasz hokeista nabawił się kontuzji, która wykluczyła go z gry aż do końca sezonu. - Niestety, zostałem zaatakowany przy boksie przez rywala i upadając, uderzyłem głową o bandę. Skończyło się na złamaniu i kilku szwach na rozciętej skórze – wspomina nasz reprezentacyjny napastnik.
Uraz okazał się na tyle bolesny, że dla Wałęgi sezon musiał się zakończyć przedwcześnie. Nie tylko nie mógł zagrać w pozostałych meczach fazy play-off ligi słowackiej, ale również zabrakło go na MŚ Dywizji 1A w rumuńskim Sfantu Gheorghe, gdzie Polakom nie udało się wywalczyć awansu do Elity.
Nie da się ukryć, że Kamil bardzo nam pomógł w zeszłym sezonie. Uważam, że w tamtych rozgrywkach był w naszej lidze jednym z najlepszych środkowych napastników. To bardzo skromny facet i bardzo pracowity zawodnik. Bardzo nam go brakowało w fazie play-off. Jestem przekonany, że z nim w składzie zdołalibyśmy dotrzeć do finału. Niestety, kontuzje są wpisane w hokej – podkreśla napastnik Vlci Żylina, Patrik Koys.
Center z powołania…
Wałęga może grać zarówno na skrzydle, jak i na pozycji środkowego napastnika, ale w ekipie „Wilków” trener Milan Bartovic ustawiał go na środku ataku, gdyż zdecydowanie lepiej radził sobie na tej pozycji. – Dla mnie to zdecydowanie center. Jest bardzo kreatywny i odpowiedzialny zarówno w strefie defensywnej, jak i w tercji ataku. Podczas gry w osłabieniu czy w grze w przewadze bardzo nam pomagał. Do tego znakomicie spisywał się na bulikach. To silny praworęczny zawodnik, świetnie i twardo grający na bulikach. Jest inteligentnym zawodnikiem, pomocnym do gry w każdej strefie. Nie boi się walczyć – podkreśla szkoleniowiec Vlci Żylina.
Wiadomo, że apetyt wzrasta w miarę jedzenia. Skoro poprzednie rozgrywki ekipa „Wilków” zakończyła z brązowymi medalami, to teraz w nadchodzącym sezonie cele zespołu powinny być większe. - Nie jesteśmy już beniaminkiem, więc teraz nie może być inaczej i poprzeczka została zawieszona wyżej. Naszym celem będzie walka o najwyższe cele i wierzę, że będziemy w stanie go zrealizować – zapewnia Kamil Wałęga.
Czeski film? Ale nie w słowackiej Żylinie!
Nasz hokeista nie miał kłopotów z aklimatyzacją w nowym zespole. Poza rokiem gry w ekipie „Stalowników” z Trzyńca, wcześniej przez dwa lata z powodzeniem występował w innym słowackim zespole – HK 32 Liptovsky Mikulas, więc w szatni bez żadnych problemów złapał kontakt z kolegami z zespołu. - On jest częścią naszej drużyny, znakomicie posługuje się językiem słowackim. Więc nie mamy z nim żadnego problemu. Przyjmujemy go nie jak zagranicznego zawodnika, ale jako swojego. On jest nasz – podkreśla Patrik Koys.
Kamil Wałęga przed tym sezonem miał jeszcze ważną umowę z czeskim Ocelari Trzyniec, ale zdecydował się, że nie będzie jej kontynuował, tylko podpisał kontrakt z drużyną Vlci Żylina. Nie da się ukryć, że wpływ na tę decyzję miał nie tylko znakomity poprzedni sezon w jego wykonaniu, ale również to, że znalazł wspólny język z kolegami z zespołu, a atmosfera, którą tutaj zastał, w pełni mu odpowiadała.
Kamil lubi dużo rozmawiać i emanuje tym dobrem, tą radością. Wyśmienicie jest z nim siedzieć w szatni, ponieważ nawet jeśli ktoś ma zły dzień albo po prostu ktokolwiek przyjdzie w złym humorze, to Kamil zawsze opowie dowcip albo coś zabawnego. Jak mało kto potrafi poprawiać nam nastrój – uśmiecha się Marek Korencik.
Ambitne plany Polaka!
Na szczęście po bolesnym urazie z końcówki poprzedniego sezonu nie ma już praktycznie śladu i Kamil Wałęga – już jako zawodnik Vlci Żylina – przygotowuje się do nowych rozgrywek ligowych. - Kamil w poprzednim sezonie udowodnił, że potrafi rozgrywać w lidze słowackiej doskonałe mecze z silnymi przeciwnikami. Widać było, że ma bardzo dobry przegląd gry i jest znakomitym środkowym. Umiejętnie porusza się do przodu i do tyłu, potrafi ustawić swoich skrzydłowych i jest silny w grze w przewadze. Wierzę, że także w kadrze Polski będzie produktywnym zawodnikiem i myślę, że jeśli wyleczy ten uraz i dobrze się przygotuje do nowego sezonu, będzie liderem zarówno Żyliny, jak i reprezentacji Polski – zapewnia były obrońca Cracovii, a obecnie trener juniorów Żyliny, Stanislav Skorvanek.
Przyszłoroczne MŚ Dywizji 1A odbędą się w Sosnowcu. Wszyscy mamy nadzieję, że Biało-Czerwoni, grając przed własną publicznością, zdołają wywalczyć awans do hokejowej Elity. - To będzie dla nas bardzo ciężki turniej. Z Elity spadły drużyny Kazachstanu i Francji, a więc reprezentacje, z którymi walczyliśmy rok wcześniej o utrzymanie. Nie będziemy faworytem, ale jeśli zagramy w najmocniejszym składzie i nasza dyspozycja będzie optymalna, to nie będziemy stali na straconej pozycji. Na pewno naszym atutem będzie to, że zagramy u siebie, i to też będzie miało duże znaczenie dla końcowego wyniku – zapewnia Kamil Wałęga.
Przejdź na Polsatsport.pl