Świątek powiedziała to po meczu z Rosjanką! "Sama ich nie rozumiem"

Tenis

Iga Świątek wygrała z Rosjanką Jekateriną Aleksandrową 6:3, 6:1 i awansowała do ćwierćfinału wielkoszlemowego turnieju US Open w Nowym Jorku. - Jest tyle czynników, które wpływają na rozkład gier i czasem sama ich nie rozumiem, dlatego zobaczymy, co turniej dla mnie wybierze - powiedziała na temat kolejnej potencjalnej rywalki.

Iga Świątek w geście triumfu, zaciśnięta pięść, na tle niebieskiego tła.
fot. PAP/EPA
Iga Świątek wypowiedziała się po meczu z Jekateriną Aleksandrową.

Mecz rozpoczął się o 13:10 czasu nowojorskiego. Tym razem zmagania Świątek można było oklaskiwać nie na Arthur Ashe Stadium, tylko Louis Armstrong Stadium. Ten obiekt - mimo iż jego pojemność to zaledwie połowa z 23 tysięcy mogących się pomieścić na Ashe - z perspektywy widza jest lepszy, bo ma się wrażenie, że siedzi się bliżej kortu.

 

ZOBACZ TAKŻE: Iga Świątek poznała kolejną rywalkę na US Open! Ich poprzedni mecz kibice zapamiętają na długo

 

Pierwszy set rozpoczął się od obustronnych przełamań i do siódmego gema był remis. Trzy kolejne padły łupem Polki, która po 32 minutach wygrała 6:3. Druga partia trwała o dwie minuty dłużej. Od stanu 1:1 Świątek wrzuciła wyższy bieg i nie dała rywalce nic więcej ugrać.

 

- Cieszę się z mojej postawy. Nie dałam Jekaterinie wrócić do meczu. Mój poziom koncentracji oraz jakość były na wysokim poziomie - powiedziała na konferencji po meczu.

 

Tuż po jego zakończeniu Świątek chwyciła za komórkę i wysłała wiadomość tekstową swojemu trenerowi Wimowi Fissette'owi. Poprosiła go o zabukowanie kortów treningowych.

 

- Spędziliśmy tam 15-20 minut. Nie robiłam tam nic intensywnego - podsumowała krótko.

 

Teraz przed Polką starcie o półfinał. Wiadome jest tylko to, że odbędzie się ono w środę. Na razie nie znane są: ani przeciwniczka (wyłoni ją starcie Amerykanki Amandy Anisimovej z Brazylijką Beatriz Haddad Maią), ani pora rozpoczęcia. Świątek nie chciała komentować czy wolałaby grać w sesji dziennej czy wieczorowej.

 

- Jest tyle czynników, które wpływają na rozkład gier i czasem sama ich nie rozumiem, dlatego zobaczymy, co turniej dla mnie wybierze - powiedziała.

 

Nie ma to także dla niej żadnej różnicy, gdzie wyjdzie na kort powalczyć o 1/2 finału. Dotychczas wygrała wszystkie trzy starcia na Arthur Ashe oraz jedno na Louis Armstrong Stadium.

 

- Jak widać nie ma to znaczenia, gdzie gram. Wolałabym teraz o tym nie myśleć, bo skoro nie mam wpływu na to, na jakim stadionie zagram, to chcę być gotowa na obydwa. Nie wiem czy ćwierćfinały są w ogóle puszczane na Armstrongu. Jeśli tak chyba jeden z kilku. Jest więc większe prawdopodobieństwo, że zagram na Ashu. Zobaczymy. Dostosuję się do wszystkiego - zdradziła.

 

Na koniec poruszyła także kwestię komunikacji z trenerem, która - jak sama wyznała - jest coraz lepsza.

 

- Pierwsze tygodnie dużo mnie kosztowały, aby przełączyć się na angielski. Przez to o wiele bardziej się męczyłam na treningach. Jeśli natomiast chodzi o coaching podczas meczów, to oni sami sobie wybierają, kto do mnie krzyknie. Głos Wima jest niezbyt wybijający się, dlatego czasami Maciek (Ryszczuk) powtarza to, co powiedział Wim. Robi to głośniej i po polsku, czego nie zrozumie przeciwniczka. Choć i tak nie ma szans, żeby to do niej doszło na drugą stronę, bo tu jest głośno - zakończyła Świątek.

MS, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie