Puchar Davisa: Lechno-Wasiutyński dwukrotnie przeleciał Ocean w drodze do Gdyni
Fryderyk Lechno-Wasiutyński (FairPlayce Poznań) dwukrotnie przeleciał Ocean, żeby dotrzeć na spotkanie Pucharu Davisa w Gdyni, w którym Polacy zagrają z Wielką Brytanią (12-13 września).

31 sierpnia zdobył pierwszy w karierze zawodowy tytuł i to od razu w turnieju ITF M25, z podwyższoną pulą nagród do 30 tys. dol., rozgrywanym na kortach AZS-u Poznań. Triumfował wtedy w XXVI Międzynarodowych Mistrzostwach Wielkopolski – Astra Coffee & More i dwa dni później miał lecieć do USA, kontynuować naukę. I poleciał za Ocean, ale niemal od razu wrócił.
ZOBACZ TAKŻE: Fręch broni tytułu w turnieju WTA 500. Właśnie poznała pierwszą rywalkę
– Wszystko się zgadza, właściwie zaraz po zwycięstwie w Poznaniu przebukowałem samolot na wtorek i już będąc w drodze do San Francisco dostałem wiadomość, że jest opcja, że będę potrzebny właśnie na Pucharze Davisa. Dla mnie decyzja była prosta, bo w takich sytuacjach po prostu wiem, co jest dla mnie najważniejsze i na czym mi naprawdę zależy. A takie okazje nie zdarzają się często, więc od razu powiedziałem, że jeżeli jestem potrzebny, to jestem gotowy wracać. Troszeczkę potrenowałem u siebie w Stanach i wróciłem od razu do Polski, żeby być tu z drużyną w tak ważnym meczu – powiedział Lechno-Wasiutyński.
Fryderyk miał już okazję towarzyszyć reprezentacji narodowej dokładnie dwa lata temu, właśnie we wrześniu, w Kozerkach koło Grodziska Maz. Polacy pokonali Barbados, a tenisista z Wielkopolski jako junior miał okazję trenować razem z Hubertem Hurkaczem, czy uczestnikami spotkania w Gdyni: Tomaszem Berkietą (WKT Mera Warszawa) czy zawodnikami LOTTO PZT Team Olafem Pieczkowskim (KT Jakubowo Olsztyn) oraz deblistami Karolem Drzewieckim (WKS Grunwald Poznań) i Janem Zielińskim (CKT Grodzisk Maz.).
Wówczas Drzewiecki zadebiutował w drużynie, zdobywając z Zieliński zwycięski punkt na 3:0, a wynik na 4:0 ustalił Berkieta, również w pierwszym swoim meczu w Pucharze Davisa. Czy w najbliższy weekend w Gdyni Lechno-Wasiutyński wyjdzie na kort? Przekonamy się już w piątek lub w sobotę.
– To jest zupełnie inna sytuacja, niż wtedy. W Kozerkach byłem tylko sparing partnerem, a teraz jestem członkiem drużyny, zawodnikiem rezerwowym gotowym do gry, jeśli taka będzie decyzja naszego kapitana. To osobiście też inna sytuacja, bo jest u mnie większa świadomość, trochę większe doświadczenie, no i pierwsze w karierze zwycięstwo w turnieju ITF w Poznaniu dało mi o wiele więcej pewności siebie – podkreśla Fryderyk.
Ma on za sobą jużdwa semestry studiów w USA, na prestiżowym Uniwersytecie Berkeley. Z perspektywy czasu i bagażu doświadczeń trudno nie zauważyć, że nie tylko zmężniał fizycznie, poprawił swój tenis, ale przede wszystkim wydoroślał.
– Na pewno ten czas nauczył mnie trochę samodzielności, ale też samodyscypliny w nauce, bo siłą rzeczy muszę tam polegać tylko na sobie i być systematycznym, żeby pogodzić wszystko: naukę, obowiązki w szkołę, treningi, a to wszystko jeszcze za granicą i w obcym języku. A to nie jest proste. To na pewno miało też duże przełożenie na mój tenis, ponieważ czuję na korcie, że potrafię bardziej polegać już na sobie, nie szukam i nie potrzebuję jakiegoś wsparcia z boksu czy od trenerów. Oczywiście jak jest to wsparcie, to jest jeszcze lepiej, ale gdy go nie ma, też sobie zacząłem dobrze radzić, kiedy jestem sam na turnieju – uważa Fryderyk.
– I zupełnie nie zgadzam się z często powtarzaną tezą, że jak ktoś idzie na studia do USA, to już ten tenis schodzi na dalszy plan i że się nie wraca do właściwego Touru. Zresztą rozmawiałem tu z Jankiem Zielińskim, który też studiował w Stanach, a teraz gra w największych turniejach. To jest tylko kwestia pogodzenia wszystkiego, utrzymania się przy swoich postanowieniach i tenisowej pasji. Trzeba po prostu być cały czas skupionym na sporcie i nie można myśleć o imprezowaniu, o wychodzeniu z kumplami, tylko trzeba mieć swoje cele i się ich trzymać, no i systematycznie pracować – dodał.
Lechno-Wasiutyński doskonale wykorzystał letnią przerwę w nauce, startując intensywnie w turniejach ITF z cyklu LOTTO PZT Polish Tour – Narodowy Puchar Polski 2025. Oprócz singlowego zwycięstwa w Poznaniu, trzykrotnie osiągał półfinały w grze podwójnej, w ITF M25 Toyota Koszalin Open oraz w imprezach ITF M15 Łódź Cup i Kraków Open.
- Na pewno po zwycięstwie w Poznaniu jest jakaś tam pokusa, żeby zostać i grać dalej w Tourze. Ale z drugiej strony mam jeszcze bardzo dużo do poprawy, więc muszę sporo rzeczy przepracować, a college mi to umożliwia, ponieważ mam tam bardzo dobre warunki treningowe. Mam tam na miejscu dobrych zawodników, trenerów, fizjoterapeutów, dosłownie pełen sztab. Wszystko jest jakby robione pod nas, a w Polsce bardzo ciężko o takie warunki. Dlatego na razie będę tam wracał, na pewno na najbliższy rok, czyli dwa semestry, a potem zobaczymy jak będzie dalej. Będę tam ciężko pracował, ale też będę próbował grać ITF-y w Stanach podczas przerwy zimowej, czyli grudzień i styczeń. Od połowy stycznia zaczyna się sezon college'owy i będę grał wtedy tylko w rozgrywkach uniwersyteckich – tłumaczy.
Fryderyk zajmuje obecnie 834. pozycję w rankingu ATP w grze pojedynczej, najwyższą w dotychczasowej karierze. W składzie reprezentacji Polski powołanej przez kapitana Mariusza Fyrstenberga wyżej notowani są Olaf Pieczkowski (LOTTO PZT Team/KT Jakubowo-Olsztyn) i Tomasz Berkieta (WKT Mera Warszawa). To ich najprawdopodobniej zobaczymy w piątkowych meczach singlowych (pierwszy rozpocznie się o godz. 17.00).
W sobotnim pojedynku debli, o godz. 13.00, wystąpią zawodnicy LOTTO PZT Team Karol Drzewiecki (WKS Grunwald Poznań) i Jan Zieliński (CKT Grodzisk Maz.). Po drugiej stronie siatki powinni stanąć prowadzący w rankingu ATP Lloyd Glasspool i jego wicelider Julian Cash.
Przejdź na Polsatsport.pl
