Strejlau wprost po hicie Ekstraklasy. "Legia nie ma szans na mistrzostwo"
W swojej bogatej karierze dwukrotnie prowadził Legię Warszawa, zdobywając z nią Puchar Polski, ale na obecne występy stołecznego zespołu patrzy chłodnym, analitycznym okiem. Tak też pan trener Andrzej Strejau widzi ostatni ligowy klasyk Legia – Lech przy Łazienkowskiej, który nie przyniósł ani bramek, ani emocji.

Panie trenerze, zgodzi się pan z tezą, że ten mecz rozczarował, a z jego wyniku najbardziej cieszy się lider Ekstraklasy Górnik Zabrze, który nad Legią i Lechem zyskał kolejne dwa punkty przewagi?
Andrzej Strejlau: Poziom meczu był naprawdę bardzo słaby. Oglądaliśmy smutne widowisko w wykonaniu obydwu drużyn. Lech był po wpadce na Gibraltarze i dlatego trener Niels Frederiksen wystawił tylko dwóch zawodników z tego fatalnego meczu: Mrozka i Oumę. Efekt był dość podobny. Lech zagrał w ustawieniu wyraźnie obronnym 1-4-4-1-1, a swoją grę podporządkował zasadzie: przede wszystkim nie przegrać. Mistrz Polski zabezpieczył odpowiednim ustawieniem środek boiska i zepchnął ataki Legii na boki. Te ataki były jednak bezproduktywne.
Z kolei Legia od dłuższego czasu nie umie zbudować akcji ofensywnej, która dawałaby szansę na oddanie skutecznego strzału. Musi zatem szukać okazji bramkowych w stałych fragmentach gry czy uderzeniach z dystansu, jak to ostatnio zrobił Rafał Augustyniak. Tyle, że tym razem to nie zadziałało.
Obie drużyny bardziej się pozbywały piłki niż kreowały grę. Niestety nikt w tym spotkaniu nie zaryzykował.
Legia w 12 meczach w Ekstraklasie zdobyła tylko 16 punktów. Do lidera traci już 10 punktów. Czy główny cel klubu na ten sezon, czyli tytuł mistrzowski jest jeszcze do zrealizowania?
Legia nie ma żadnych szans na mistrzostwo Polski. Nie ma jak zdobyć tytułu. W Legii nic się nie poprawiło, nic nie zmieniło, a remis z Lechem nic jej nie daje. Podstawową zasadą jest stabilność formy drużyny i powtarzalność tego, co drużyna gra. Na ten moment nie widzę wizji gry Legii Warszawa, ona chyba dopiero powstaje. Zbyt częste zmiany trenerów powodują, że jest kolejna nowa wizja gry. Jeżeli trener Edward Iordanescu w żadnym klubie nie pracował dłużej niż półtora roku, to znaczy, że nie jest zainteresowany tym, co jest jego powołaniem w zawodzie trenerskim.
Jeżeli ktoś liczył na to, że polskie "Clasico" będzie najlepszą reklamą krajowej piłki klubowej, to musiał być wyjątkowo rozczarowany. Dlaczego poziom meczu był taki, a nie inny?
Spotkanie pokazało, dlaczego polską piłkę stać tylko na Ligę Konferencji. Problem jest głębszy i warto go nagłaśniać. W poprzedniej kolejce Ekstraklasy wystąpiło 174 obcokrajowców i 102 Polaków. Mamy zagraniczną ligę w naszym kraju i niedługo trzeba będzie wyłaniać międzynarodowego i krajowego mistrza Polski. Z krajowych zespołów mamy tylko Zagłębie Lubin i GKS Katowice, które grają polskimi zawodnikami i minimalnie uzupełniają skład piłkarzami zagranicznymi. 174 obcokrajowców i 102 Polaków! To jest droga donikąd!
Esencja polskiej piłki powinna być polska. Tymczasem w meczu Pogoni Szczecin z Cracovią w składzie gospodarzy był jeden Polak – Kamil Grosicki! Czy potrzebna nam jest taka liga? Jakie są tego efekty? Nie przyjmuję do wiadomości, by to działało dla dobra polskiej piłki. Dlaczego tylu zawodników zagranicznych gra u nas? Gdyby byli naprawdę dobrzy, to by nie grali w Polsce.

