Co za słowa o polskim siatkarzu! "Tak się zmienia na naszych oczach"
Właśnie o to chodziło! PlusLiga ruszyła. Za nami 11 spotkań i na ten moment moje oczekiwania się spełniają i jestem w pełni usatysfakcjonowany. Chcieliśmy poziomu - no to mamy. Chcieliśmy emocji - również ich nie brakuje. Chcieliśmy niespodzianek i wyrównanych meczów? Poza może jednym spotkaniem - dostaliśmy wszystko.


Okiem Diabła. Nasewicz

Okiem Diabła. Weber

Okiem Diabła. Sasak

Okiem Diabła. Żakieta

Okiem Diabła. Rychlicki

Okiem Diabła. Szwarc

Okiem Diabła. Goss
Gdybym miał wybrać jeden wspólny mianownik początku ligi, to wybrałbym rolę atakującego. Praktycznie w każdym meczu ta pozycja się wyróżniała i to zawodnik na prawej stronie błyszczał. Inni też błyszczeli, ale jakoś nie pasuje mi do mianownika.
Aleks Nasewicz
W meczu ze Lwowem 21 punktów na 61%, ale to była rozgrzewka, bo w Rzeszowie nasz młody kadrowicz zdobywa 31 punktów na 55% skuteczności, dodając pięć asów. W zeszłotygodniowym Siatcaście trener Gdańska Mariusz Sordyl delikatnie chłodził głowy, co wydaje się najlepszym sposobem rozwoju dla Aleksa „Dobrze gra chłopak, ale powoli. Jeszcze wiele przed nim”. Cały czas widać progres i do tego cały czas widać rezerwy.

Linus Weber
„Jak on sobie poradzi jako pierwszy atakujący? Czy da radę?” Większość kibiców się mocno zastanawiało, mając w pamięci świetne, jak i kiepskie mecze z zeszłych sezonów. Jak na ten moment jest bardzo dobrze. Oczywiście - w odróżnieniu od Nasewicza jego, jak i cały zespół Warszawy będziemy rozliczać za play-off, ale na dzisiaj widać, że dobrze się czuje w roli lidera i głównego punktującego. Jego 17 punktów na 73% (!!!) skuteczności w meczu na szczycie w Zawierciu - to jest kosmos!

Kewin Sasak
Kolejne fantastyczne występy atakującego. W dwóch meczach z Częstochową i Kędzierzynem-Koźle w sumie reprezentacyjny atakujący zdobywa 34 punkty na 62% skuteczności i 56% efektywności, co oznacza, że bardzo rzadko popełnia błędy lub daje się zablokować. Lewe skrzydło Lublina grało w kratkę, ale trójca Komenda-Grozdanov-Sasak trzyma równiutką formę.

Kamil Rychlicki
Tak, wiem. Przegrali, ale moim kąciku nie muszę stosować zasad komisarzy PlusLigi i mogę wybierać MVP z drużyn przegranych, więc wybieram Rychlickiego. Zastanawiałem się, jak jego styl przyjmie do naszej ligi. W sumie to bardzo mało czasu to zastanawianie mi zajęło, bo Kamil jest jakiś taki „kędzierzyński”. Masa techniki, szeroki wachlarz zagrań i dużo spokoju. Troszkę zabrakło mu wsparcia, bo w tym dniu ZAKSA mogła pokusić się o zwycięstwo z mistrzem Polski. 42 ataki i żadnego błędu. To nie jest proste.

Arkadiusz Żakieta
Będzie mu się śniła ta meczowa na praktycznie pojedynczym bloku, bo atakując piłkę prawą ręką, lewą wyciągał już po statuetkę MVP, a tu wyszła „rąsia na gumce” i z MVP nici, ale ja muszę go wyróżnić. 22 ataki, zero błędów, trzy razy zablokowany i 64% skuteczności. Przecież jakby Alan był zdrowy i zrobiłby takie liczby, to połowa siatkarskiej Polski piałaby z zachwytu, jakiego to kozaka Skra ściągnęła.
W końcówce spotkania Olsztyn - Skra pomyślałem sobie, jak mała jest różnica pomiędzy „dobry-zły”, „wygrany-przegrany”. Podglądałem pracę w trakcie Krzyśka Stelmacha i Daniela Plińskiego, pamiętając, kto kogo zastąpił w Nysie. Jaka to mała różnica jest w pracy trenera pomiędzy „ale on to poprowadził”, a „przegrał mecz”. 14-11 w tie-breaku dla Skry i wszystko w ich rękach. Olsztyn robi głupoty jak odpuszczanie bloku przy ataku Bełchatowa na wysokiej piłce i skakanie we trzech do pierwszego tempa. To są sytuacje, po których ciężko wygrać końcówkę, a jednak.

Arthur Szwarc
Zostajemy w Bełchatowie, bo cały na biało (w sumie to biało-czerwono z klonowym liściem) wchodzi Szwarc. Gra się nie klei, Hadrava się męczy. Więc sympatyczny Kanadyjczyk bierze mecz w swoje ręce. 20 ataków, 17 skończonych, bez błędu i ani razu niezablokowany! Obserwuje Szwarca od dawna, jeszcze jako środkowego, i takiego występu nie mogę sobie przypomnieć. Nawet więcej - w lidze włoskiej grał bardzo różnie, więc lepszego przywitania nie mógł sobie wyobrazić.

Jędrzej Goss
Jak na razie Remigiusz Kapica nie może się rozkręcić, więc rozkręca się Goss. Podobało mi się w zeszłym sezonie, w jaki sposób współpracowali z rozgrywającym Blankenauem. Grali bardzo, bardzo szybko. Nie byłem przekonany, czy to może wystarczyć na PlusLigę, ale od zastanawiania się jestem ja, a Jędrzej jest od atakowania. Może nie wykręcił takich liczb jak wyżej wymienieni koledzy, ale dał sygnał do ataku. Goss i Rusin są w sumie za niscy na ligę, ale oni tego nie wiedzą, więc dobrze siebie i nas bawią swoją grą.
Przedziwny był to mecz z Gorzowem. Nie pamiętam, żeby zespół wygrany zrobił w sumie 20 punktów mniej od przegranego. 20 punktów mniej!
Pamiętam mój mecz z Będzinem w Olsztynie, w którym w jednym secie nie wyszliśmy z 10, więc wiem, jak to boli i jak ciężko o tym zapomnieć, ale po raz kolejny - Chełm o tym nie wie i bawi się dalej. Wciąż nie zmieniam zdania, że to główny kandydat do spadku, ale kolejny raz - oni pewnie o tym nie wiedzą i dobrze. Bardzo chcemy walki do ostatniej kropli potu o utrzymanie, a taki Chełm nam to zagwarantuje.

***
Nie rozdaję dzisiaj goryczek, bo za wcześnie, mimo że coś by się znalazło. Połączę szóstkę tygodnia z Siatcastu, tylko tutaj krótko wytłumaczę decyzję.
Rozgrywający:
Janusz za bycie Januszem, Toniutti za wykorzystywanie atutów i chowanie problemów.
Nagrodę dostaje Komenda za dwa równe mecze, a szczególnie za ten drugi z ZAKSĄ, bo z Częstochową można było się bawić, kiedy wszystkie strefy chodziły jak w zegarku. Za to z ZAKSĄ był kłopot i Komenda go rozwiązywał. Podoba mi się taki Komi. Luz-bluz, bujanie się po boisku. Niedługo strzeli sobie dziary na całym ciele, a na mecze będzie wjeżdżał na Harleyu. Tak się ten facet na naszych oczach zmienia.
Atakujący:
Jednak wybieram Nasewicza, ale konkurencja znakomita.
Przyjmujący:
Tu miałem problem. Dobry Szalpuk, jeden dobry mecz Leona, świetna defensywa Tillie. Szerszeń również dobry.
Wybieram Branda i Halabę. Obaj mieli decydujący wpływ na wyniki swoich drużyn. Trochę sobie zaprzeczam, bo Halaba z JSW zagrał średnio, ale w Bełchatowie to był bardzo dobry mecz w jego wykonaniu, więc trochę ta nagorda na zachętę - jak puchar w filmie „Miś”.
Środkowi:
Tutaj wątpliwości nie miałem - niemiecki potwór Brehme i bułgarski cwany gracz Grozdanov. Ostatnie dwa mecze Brehme to nie poziom światowy - to poziom Drogi Mlecznej. Pewnie lecąca do nas astoroida 3I/Atlas to statek obcych, przybywających zobaczyć, jak to jest możliwe, że Brehme tak fruwa.
Libero:
Tu też miałem wątpliwości, bo podobał mi się Ciunajtis w meczu przeciwko JSW, podobał mi się Wojtaszek, ale wybieram Kazumę Sonae. „Mordercę w przyjęciu i obronie o twarzy dziecka”. Ależ mu się ta piłka pięknie odbija!
P.S. Arabia Saudyjska zaproponowała lidze włoskiej rozegranie Final Four Superucharu na ich terenie. Zapłaciła za to lidze, kluby też miały dostać solidne zastrzyki do swoich budżetów. Na dwa tygodnie przed turniejem Arabowie zmieniają termin na okres świąteczny, w którym tradycyjnie liga włoska gra kolejkę. Włosi dużo wcześniej przesunęli kolejki listopadowe, aby zrobić miejsce na F4, Perugia w grudniu leci na Klubowe Mistrzostwa Świata, a reszta z uczestniczących drużyn stwierdziła, że w Święta nie polecą. Tak się tam bawią.
Przejdź na Polsatsport.pl
