Raków znowu zwycięski! Pierwszy taki mecz częstochowian od ponad roku

Piłka nożna

Raków Częstochowa pokonał na wyjeździe Koronę Kielce 4:1 w meczu 15. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Dla "Medalików" to trzecia wygrana z rzędu w lidze, ale pierwszy mecz od września 2024 roku, w którym częstochowianie strzelili więcej niż 3 gole. Kielczanie na zwycięstwo w Ekstraklasie czeka od końca września.

Grupa piłkarzy Rakowa Częstochowa w białych strojach z czerwonymi detalami, stojących w kole na boisku.
fot. PAP
Piłkarze Rakowa Częstochowa świętują bramkę w meczu z Koroną

Kielczanie, którzy rewelacyjnie spisywali się w pierwszej części sezonu, ostatnio spuścili nieco z tonu. W czterech poprzednich ligowych meczach zdobyli tylko dwa punkty. Zespół z Częstochowy natomiast po przeciętnym początku, teraz jest na fali. W ostatniej kolejce Raków wygrał na wyjeździe z Jagiellonią Białystok, a w czwartek w Lidze Konferencji Europy zremisował w Pradze ze Spartą 0:0.

 

ZOBACZ TAKŻE: Co za wpadka Legii! Porażka z beniaminkiem w Warszawie

 

Gospodarze zagrali bez kontuzjowanego hiszpańskiego napastnika Antonina Cortesa. Wśród gości zabrakło Jeana Carlosa. Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem w meczu z „Jagą” doznał urazu barku i prawdopodobnie nie zagra do końca roku.

 

Przed meczem z okazji przypadającego 11 listopada Narodowego Święta Niepodległości na kieleckim stadionie odśpiewano hymn państwowy.

 

Już na samym początku spotkania goście mogli objąć prowadzenie. Fatalny błąd popełnił bramkarz Korony Xavier Dziekoński, który podał piłkę wprost na nogę Jonatana Brauta Brunesa. Norweg nie skorzystał jednak z prezentu. Drużyna z Kielc nie potraktowała chyba zbyt poważnie tego ostrzeżenia i cztery minuty później straciła bramkę. Adriano Amorim podał piłkę do Oskara Repki, ten odegrał natychmiast do pomocnika Rakowa, który nie dał żadnych szans Dziekońskiemu.

 

Gospodarze popełniali proste błędy w obronie i o mało nie stracili kolejnej bramki. Jednak Imad Rodic zbyt długo zwlekał ze strzałem i został zablokowany.

 

W 11. min olbrzymie brawa od kieleckiej publiczności otrzymał oglądający to spotkanie uczestnik powstania warszawskiego Jerzy Zawadzki, ps. „Mały”.

 

Podopieczni trenera Jacka Zielińskiego z czasem uspokoili grę i przystąpili do ataków. W 20. min Korona powinna doprowadzić do wyrównania, ale mający przed sobą tylko bramkarza Pau Resta uderzył zbyt słabo, by zaskoczyć Oliwiera Zycha. Bardzo szybko to się zemściło. Raków wyszedł z kontrą, zdobywca pierwszej bramki uruchomił Brunesa, który w sytuacji sam na sam z Dziekońskim pewnie kopnął do siatki.

 

Nie załamało to jednak Korony. Tym razem to kielczanie przeprowadzili szybki atak. Władimir Nikołow podał do nieobstawionego Dawida Błanika, a kapitan gospodarzy zdobył kontaktowego gola strzałem w długi róg.

 

Dodało to skrzydeł miejscowym i kilkakrotnie pod polem karnym Rakowa było gorąco, ale tym razem defensywa gości była bezbłędna. Jednak w 40. min niewiele zabrakło, aby Korona odrobiła straty. Po dośrodkowaniu Konrada Matuszewskiego główkował Nikołow, ale nieznacznie się pomylił.

 

Po zmianie stron dalej atakowała Korona, ale to Raków mógł bardzo szybko ostudzić jej zapały. Po podaniu Brunesa w doskonałej sytuacji znalazł się Amorim, ale z kilku metrów fatalnie przestrzelił. Odpowiedź kielczan była natychmiastowa - po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Błanika piłka trafiła do Nikołowa, ale „główka” bułgarskiego napastnika była niecelna.

 

Raków grał spokojnie, bardzo rzadko dopuszczając Koronę do groźnych sytuacji. Goście od czasu do czas przeprowadzali kontry. Po jednej z nich piłkę otrzymał Brunes, ale naciskany przez Kostasa Sotiriou uderzył w boczną siatkę. W 77. min na boisku pojawił się po wyleczeniu kontuzji Wiktor Długosz, który zastąpił Błanika.

 

Kielczanie ambitnie walczyli do końca, starając się uratować choćby jeden punkt. Ale jednocześnie narażali się na kontry rywala. W 86. min mecz mógł „zamknąć” Patryk Makuch, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Dziekońskim. W odpowiedzi głową uderzył Resta, ale w dogodnej sytuacji nie trafił w bramkę.

 

W drugiej minucie doliczonego czasu gry Makuch tym razem się nie pomylił rozstrzygając losy pojedynku. Zrezygnowani gospodarze stracili jeszcze jedną bramkę - Francuz Lamine Diaby Fadiga, który najpierw był faulowany w polu karnym Korony, wykorzystał „jedenastkę”. Goście odnieśli trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu.

 

Korona Kielce - Raków Częstochowa 1:4 (1:2)

 

Bramki: 0:1 Adriano Amorim (5), 0:2 Jonatan Braut Brunes (19), 1:2 Dawid Błanik (25), 1:3 Patryk Makuch (90+2), 1:4 Lamine Diaby-Fadiga (90+8-karny)

 

Korona Kielce: Xavier Dziekoński - Slobodan Rubezic, Kostas Sotiriou, Pau Resta - Wiktor Popow (59. Hubert Zwoźny), Tamar Svetlin, Martin Remacle (72. Wojciech Kamiński), Konrad Matuszewski (72. Marcel Pięczek) - Stjepan Davidovic, Władimir Nikołow, Dawid Błanik (77. Wiktor Długosz)

 

Raków Częstochowa: Oliwier Zych - Apostolos Konstantopoulos (46. Tomasz Pieńko), Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas - Fran Tudor, Karol Struski, Oskar Repka, Adriano Amorim (70. Peter Barath) - Jonatan Braut Brunes (78. Patryk Makuch), Imad Rondic (55. Lamine Diaby-Fadiga), Marko Bulat (78. Ibrahima Seck)

 

Żółta kartka - Korona Kielce: Martin Remacle, Hubert Zwoźny, Władimir Nikołow. Raków Częstochowa: Stratos Svarnas, Imad Rondic

 

Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok).

 

Widzów: 12 114

IM, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie