Wraca "Furia"! Głodny boksu i gotowy na wielkie wyzwania
Podczas gali DWM 7 w Wieluniu do ringu po ponad trzech latach przerwy wróci Paweł Czyżyk. „Furia” zapowiada, że 17 stycznia będzie dla niego jedynie rozgrzewką przed większymi wyzwaniami i dodaje, że chce znów namieszać w polskim boksie.

Ostatni raz Czyżyk walczył w listopadzie 2022 roku, gdy na gali w Lubinie – przed własną publicznością – pokonał Dragana Lepeia. Wynik tamtego pojedynku został jednak później zmieniony na No Contest po wpadce dopingowej, a zawodnik zniknął ze sceny bokserskiej. Dziś wraca z nową energią i otwarcie mówi o tym, co działo się w jego życiu.
"Było trochę zamieszania wokół mojej osoby. W 2022 roku walczyłem z Lepeiem o dwa pasy i sam fakt, że stawka była tak wysoka, wzbudził sporo emocji. Później przyszło półroczne zawieszenie. Wtedy odsunąłem się od boksu – nie chciałem wracać. Z czasem jednak zrozumiałem, że nie ma sensu obrażać się na sport, który kocham. W międzyczasie urodziło mi się dziecko, wybudowałem dom. Teraz czuję głód, chcę wrócić i pokazać, na co mnie stać"
Czyżyk przyznaje, że w tym czasie pojawiły się inne propozycje, ale żadna nie doszła do skutku.
"Był pomysł, żebym walczył w lidze bokserskiej, ale ostatecznie się nie dogadaliśmy. Teraz znów trenuję na pełnych obrotach. Moje dziecko ma już prawie dwa lata, więc mam więcej czasu na przygotowania. Rodzina jednak zawsze jest dla mnie na pierwszym miejscu"
Jak się okazuje, zawieszenie Czyżyka było dość nietypowe i wynikało z ugody z Polską Unią Boksu.
"Dogadałem się z PUB, dlatego kara trwała tylko pół roku. Nie zachowano wtedy wszystkich procedur przy testach, ale nie chciałem się odwoływać. Wystarczyło mi te sześć miesięcy, żeby się obrazić na boks. Po tym okresie wróciłem do treningów. Z perspektywy czasu wiem, że dobrze wykorzystałem przerwę – poprawiłem przygotowanie fizyczne i techniczne. Prowadziłem też klub, więc cały czas byłem blisko ringu"
"Furia" pierwszą walkę w zawodowym boksie stoczył w 2018 roku. Dość szybko musiał rywalizować z bardziej doświadczonymi rywalami pokroju Przemysława Gorgonia czy Sebastiana Ślusarczyka. Warto wspomnieć, że Czyżyk przegrał tylko raz, na początku kariery z Maksem Miszczenko. Później udanie mu się jednak zrewanżował.
"Na początku kariery od razu zostałem rzucony na głęboką wodę. Teraz mam większe doświadczenie i spokój. Kiedyś każda walka była o być albo nie być, dziś wiem, czego się spodziewać. Oczywiście im bliżej gali, tym emocje rosną, ale to część gry"
17 stycznia na gali Wieluń Fight Night, współorganizowanej z Tuco Promotion, Czyżyk zmierzy się z Łukaszem Staniochem. Walka odbędzie się w klatce MMA, jednak obowiązywać będą zasady bokserskie.
"Traktuję ten pojedynek jako rozgrzewkę. Widziałem ostatnio, jak Mateusz Tryc zdobył mistrzostwo Europy – jeszcze niedawno wielu go skreślało, a on pojechał do Niemiec i zrobił niespodziankę. Ja też chcę zaskoczyć. Nie ma dla mnie znaczenia, czy to ring, czy klatka – i tak w walce idę do przodu. W treningu wiele się nie zmieniło, trener ten sam, tylko intensywność większa, bo będzie mniej rund"
Na co dzień Czyżyk łączy treningi z pracą zawodową, dodajmy niebezpieczną i odpowiedzialną.
"Nadal jestem ratownikiem górniczym. To wymagająca praca, ale daje dużo siły – nie tylko fizycznej, także psychicznej. Trzeba być sprawnym i myśleć pod presją. Nie jest łatwo pogodzić pracę z treningami, ale radzę sobie"
Jego najbliższy przeciwnik, Łukasz Stanioch, to dobrze znany i ceniony zawodnik, mający na koncie zwycięstwa m.in. nad Ryanem Fordem i Robertem Talarkiem. Panowie spotkali się już wcześniej – w czasach amatorskich.
"Łukasz przegrał ze mną kiedyś walkę amatorską na mistrzostwach Polski. Znamy się dobrze. To ułożony pięściarz i dobrze wyszkolony. Szczecin z tego jest znany. Cieszę się, że zmierzę się z nim, bo jest kompletny i znajduje się w polskiej czołówce. Potrafi skutecznie boksować lewą ręką, ale mam na takich sposób"
Po styczniowej walce „Furia” planuje kolejne występy i celuje w najlepszych zawodników w Polsce.
"Potrzebuję dwóch, trzech walk i mogę mierzyć się z takimi rywalami jak Kajetan Kalinowski czy Paweł Stępień. Wszystko zależy od przygotowania. Nie czuję strachu przed żadnym nazwiskiem"
Na koniec dodaje zaproszenie dla kibiców.
"Jeśli chcecie zobaczyć „Furię”, który wraca, idzie do przodu i nie kalkuluje – zapraszam 17 stycznia do Wielunia. Będzie się działo!"
Gala DWM 7 już 17 stycznia w Wieluniu. Transmisja na sportowych antenach Polsatu.
Przejdź na Polsatsport.pl