Wyjątkowe chwile dla trenera Resovii. Zapamięta to na długo
Asseco Resovia Rzeszów w miniony weekend pokonała na wyjeździe Bogdankę LUK Lublin i nadal jest niepokonana w PlusLidze. To był wyjątkowy mecz dla szkoleniowca gości Massimo Bottiego, który bardzo szybko wrócił na "stare śmieci".

Zaledwie kilka miesięcy temu Włoch świętował z lubelskim zespołem mistrzostwo Polski, a wcześniej zdobycie Pucharu Challenge. Nie może zatem dziwić, że w niedzielę 16 listopada został przywitany z należytymi honorami przez działaczy Bogdanki. Botti mógł też liczyć na entuzjastyczne przyjęcie ze strony kibiców.
- Niezależnie od tego jakim wynikiem zakończyłoby się to spotkanie, to i tak cała ta sytuacja, powitanie w hali, podziękowania za minione sezony i ponowny przyjazd do Lublina, byłyby dla mnie czymś specjalnym. Natomiast zwycięstwo spowodowało, że tym bardziej jestem szczęśliwy. Cieszę się, że w Lublinie zobaczyłem ponownie tak wielu dobrych ludzi i mogłem znów poczuć wspaniałą atmosferę w hali Globus - przyznał Botti w rozmowie z PlusLigą.
ZOBACZ TAKŻE: Znakomity mecz na szczycie tabeli. "Jurajscy Rycerze" liderami PlusLigi
Na parkiecie sentymentów jednak nie było. Mimo że jego Resovia zaczęła to spotkanie od dwóch przegranych setów, potrafiła pozbierać się i wygrać po tie-breaku. Każda passa kiedyś się kończy, ale rzeszowska jeszcze trwa.
- (…) Ogólnie ten mecz był pod kilkoma względami dziwny. Rywale byli po serii ciężkich meczów i na pewno bardziej odczuwali zmęczenie niż my. Dodatkowo mogliśmy wykorzystać naszą głębię składu, dokonywać rotacji i prawdopodobnie mieliśmy więcej energii w tym spotkaniu - przyznał Botti.
Przejdź na Polsatsport.pl
