Czarny czwartek polskich klubów. Trener Lewandowskiego mówi o "pocałunku śmierci"
Przegrały Jagiellonia (1:2 z Rayo) i Legia (1:2 z Noah), zremisował Lech (1:1 z Mainz) i tylko Raków wygrał swoje spotkanie (1:0 ze Zrinskij). 5. kolejka Ligi Konferencji była też dla nas przykra z tego powodu, że Legia przekreśliła swoje szanse na play-off.


Noah - Legia Warszawa. Skrót meczu

Raków Częstochowa - Zrinjski Mostar. Skrót meczu

Jagiellonia Białystok - Rayo Vallecano. Skrót meczu

Lech Poznań - 1. FSV Mainz 05. Skrót meczu
O tym, że rankingu klubowym UEFA stoimy w miejscu, już nawet nie ma co wspominać. – Mamy problemy i jest to o tyle dziwne, że poziom PKO Ekstraklasy poszedł w górę – mówi nam Leszek Ojrzyński, opiekun Zagłębia Lubin, a kiedyś trener Roberta Lewandowskiego.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Piąta kolejka Ligi Konferencji nie była udana dla polskich klubów. Jest ogromny niedosyt, jak się to porówna do ubiegłorocznych występów naszych drużyn.
Leszek Ojrzyński, trener Zagłębia Lubin: Legia padła w PKO Ekstraklasie, a teraz w Lidze Konferencji, więc to żadna niespodzianka. Można się było spodziewać. Reszta jednak walczy. Jasne, że Liga Konferencji nie jest jakoś przesadnie mocna, ale grają tam solidne zespoły i trzeba się nieźle namęczyć, żeby punktować. Raków to robi i jest jedną nogą w ósemce.
Legia rok temu biła się z Chelsea, a teraz już jej nie ma w pucharach.
Legia ma jednak swoje problemy. Lech też się potknął na tej drużynie z Gibraltaru, ale się pozbierał i wrócił do gry. Remis z Mainz to nie jest zły wynik. Natomiast w Legii tak się nie dało, bo tam problem jest głębszy. Leży w sferze mentalnej, ale nie tylko. Na wynik składa się wiele spraw.
Szkoda tylko, że te problemy dopadły Legię teraz, a z innymi jest niewiele lepiej. Rok temu mieliśmy dwa zespoły w ćwierćfinale.
Spokojnie, bo wciąż jesteśmy w stanie to powtórzyć. W zasadzie to chciałem zauważyć, że poziom PKO Ekstraklasy poszedł w górę.
W Lidze Konferencji tego nie widać
Na razie nie widać, ale spokojnie. I nie chcę mówić, że dopóki piłka w grze, ale nie może tracić nadziei. Chwalą nas, a wynik nie zawsze odzwierciedla to, co jest na boisku. Taki Lech ma nieco kłopotów przez kontuzje. Detale powodują, że nie pokazujemy wszystkiego, na co nas stać. Jednak to, że PKO Ekstraklasa rośnie, a rośnie, musi się w końcu przekuć na lepsze granie w pucharach.
Może granie na dwóch frontach jest problemem?
Kiedyś było większym. Kiedyś to był pocałunek śmierci. A teraz Raków idzie, Jagiellonii też wiedzie się nieźle. Inna sprawa, że ciężko porównać tu i teraz do tego, co kiedyś. Bo jednak kiedyś graliśmy na tej wyższej pucharowej półce. Liga Konferencji jest jednak bardziej skrojona pod nasze możliwości. A my dzięki lepszej regeneracji, logistyce, rosnących zasobach ludzkich i większej świadomości potrafimy się w tym odnaleźć. Nie zawsze to widać, ale mamy cztery drużyny w fazie grupowej, z których trzy zagrają najpewniej wiosną w fazie pucharowej. To dobry rezultat.
Problem w tym, że najlepszy Raków za chwilę straci trenera Marka Papszuna, który jest gwarantem tych sukcesów.
Jasne, że z Rakowem może być po zmianie różnie, ale takie roszady trzeba wkalkulować. I ja bym nie zakładał od razu czarnego scenariusza.
Swoją drogą, to Roman Kosecki mówił, że on widzi dwóch kandydatów do przejęcia Legii: Papszuna i Ojrzyńskiego. Pan by to wziął, gdyby padła propozycja?
Ja mam pracę.
Papszun też ma.
No tak, ale tam ten ich romans trwał już od jakiegoś czasu. Ja o sobie mogę powiedzieć, że ja bym nie romansował.
Wróćmy do Ligi Konferencji, bo jest jeszcze coś, co martwi. Stanęliśmy w miejscu w rankingu UEFA, choć bardzo liczyliśmy na to, że będziemy gonić Greków i Czechów.
Trudno. Trzeba sobie z tym jakoś poradzić. Ja wiem, to nie jest łatwe, bo faktycznie liczyliśmy na więcej. Nie zawsze jednak jest niedziela. I tak należy się cieszyć z tego, że mamy te cztery drużyny w Lidze Konferencji i jakoś trzymamy się w tym rankingu. Przynajmniej nie tracimy. Niewykluczone, że wiosną coś się zmieni na naszą korzyść, jak te trzy nasze drużyny pójdą dalej. A tak w ogóle to nie narzekajmy, bo w Lidze Mistrzów byłoby jeszcze trudniej o punkty. Dla mnie to, że te punkty w Lidze Mistrzów i Lidze Konferencji ważą tak samo, to nie jest do końca sprawiedliwe. Starajmy się to jednak wykorzystać. Wciąż możemy pobić wynik z rankingu z poprzedniego sezonu (wtedy dorzuciliśmy 11,750, a teraz 10,406 – dop. red.), a to już będzie jakiś sukces. To poprawi nam humory.
Przejdź na Polsatsport.pl