Nietypowe hobby polskiego siatkarza. To pozwala mu odpocząć

Siatkówka

Mateusz Poręba, siatkarz Asseco Resovii i reprezentacji Polski, jest wielkim pasjonatem motoryzacji. Kolekcjonuje stare motocykle i samochody, a że ma talent mechanika, to sam je też składa – Wyniosłem to z domu i cały czas rozwijam – przyznał 26-latek.

Siatkarze walczący przy siatce podczas meczu, jeden z nich próbuje zablokować atak.
fot. PAP

Poręba pochodzi z Tuchowa pod Tarnowem, gdzie od lat sportem numer jeden był żużel.

 

– To bardzo ciekawy sport, ale nigdy w życiu nie próbowałem jazdy na motocyklu żużlowym. Wydawało mi się, że to jest dla mnie zbyt trudne. Zawsze jednak stawiałem mocno na sport i to było u mnie na pierwszym miejscu. Najpierw było judo, ale też koszykówka w Unii Tarnów czy biegi przełajowe, piłka ręczna, a dopiero później siatkówka. Jednak gdy mieliśmy wolny czas, to razem z bratem jeździliśmy na motocyklach – wspomniał w rozmowie z PAP środkowy Asseco Resovii.

 

Poręba ma bardzo oryginalne hobby, a właściwie pasję. Nie tylko kolekcjonuje i zbiera kultowe motocykle czy też samochody amerykańskie, ale potrafi je składać i rozbierać na części.

 

- Wyniosłem to z domu. Mój tata całe życie jeździł na motocyklach i też amerykańskimi samochodami. Praktycznie część swojego życia poświęcił na to. Zbierał motocykle i handlował na bazarze w Łodzi, jednym z większych w Polsce. Pamiętam, że jak byłem mały, to zawsze z nim jeździłem. Składałem sobie z tych części jakieś pojedyncze mniejsze motorki. A później już były motocykle. I nie tylko składanie, ale też rozbieranie tego sprzętu. Początkowo byłem troszeczkę przestraszony, ale gdy poczułem już fajny „vibe” razem z bratem i ze znajomymi, to cały czas do tej pory tą pasję rozwijamy – powiedział Poręba, który jest samoukiem i nie ma wykształcenia technicznego.

 

- Wszystko zaczęło się od taty. Zresztą on też nie skończył żadnych studiów czy technikum mechanicznego. Był ślusarzem, więc wszystkiego uczył się sam. W dawnych czasach ciężko było z mechanikami, więc większość rzeczy robiło się samemu. Jeździło się na zloty po to, żeby poznawać ludzi, którzy mają np. tokarkę, żeby można było sobie dorobić jakieś rzeczy ciężko dostępne do niektórych motocykli. Tato stworzył też dużo projektów, np. motocykl z silnikiem od Garbusa, z wózkiem bocznym. Wtedy modne były również trajki, czyli jedno koło z przodu i z tyłu dwa, np. z silnikiem od malucha. Pierwszym motocyklem, którym się zajęliśmy, była Jawa Kaczka. Później była „wueska”, a gdy pojechaliśmy razem z bratem do Olsztyna i razem tam graliśmy, bo brat w drugiej lidze, a ja w PlusLidze, to mieliśmy swój garaż, gdzie zrobiliśmy pierwszy silnik do Urala m62 – wspominał.

 

Jak podkreślił, pasja do motoryzacji pozwala mu odpocząć od siatkówki i od problemów, zwłaszcza gdy na boisku nie idzie za dobrze.

 

- Przychodząc do garażu, gdy zaczynam się skupiać na tych technicznych sprawach, to całkowicie się odcinam od rzeczy, które mnie otaczają w sporcie, jak np. hejt. Wystarczyło trochę czasu, żeby zadowolenie wróciło. Gdy jeszcze udało się coś stworzyć własnymi rękoma i faktycznie to funkcjonowało, to frajda była większa. Dzięki temu później mogłem trenować z jeszcze większą energią – zwrócił uwagę siatkarz.

 

Nie ukrywa, że motoryzacyjna pasja daje mu mnóstwo radości.

 

- Nie ukrywam, że motoryzacją mocno żyję i jeśli ktoś by mi to odebrał, to bym całkowicie się załamał. To jest coś, co mnie ukształtowało jako człowieka, bo składanie motocykli wymusza m.in. olbrzymią cierpliwość - wskazał.

 

Jako profesjonalnemu siatkarzowi nie wolno mu jeździć na motocyklach.

 

- Dlatego wprowadziłem też amerykańskie samochody, które w inny sposób pozwalają mi tę pasję rozwijać. Moja kolekcja tych pojazdów sukcesywnie się powiększa – zauważył.

 

Poręba w swojej bogatej kolekcji ma m.in. starego amerykańskiego vana Chevroleta G20, z zabudową kempingową, którym podczas wakacji wraz z dziewczyną zwiedzał Chorwację, Węgry i Czechy. Jak przyznał, większość rzeczy znajduje w internecie, gdzie nie brakuje takich pasjonatów jak on.

 

Jednocześnie zaznaczył, że jego pasja do tanich nie należy.

 

- Dużo osób od początku, gdy wszedłem do profesjonalnej ligi, mówiło mi, żeby zacząć myśleć bardziej o mieszkaniach i żeby nie inwestować pieniędzy w samochody. Zgadzam się, że niektóre moje decyzje nie są trafione, np. kupiłem kiedyś Pontiaca Fiero i to był błąd, bo ten samochód dał mi mocno w kość. Są też jednak wyjątkowe auta, np. niedawno spełniłem swoje marzenie, bo kupiłem Chevroleta Suburbana z 1991 roku, przerobionego, podniesionego, w starym klasycznym stylu. Są również takie samochody jak Corvetta, która jest ikoną motoryzacji. To był samochód chyba najdroższy, jaki kupiłem, i myślę, że drugi raz bym już tego nie zrobił, bo jak dla mnie jest to auto małe, a z drugiej strony nie jestem fanem tak bardzo wyścigowych samochodów, bo nie umiem do końca wykorzystać potencjału tych samochodów – tłumaczył Poręba.

 

Kolekcja przechowywana jest w rodzinnym Tuchowie, są ta m.in. motocykle Royal Enfield z 1946 roku, Suzuki DR z 1992 roku, Dniepr MT-9 czy samochody Pontiac Fiero, Lincoln Town Cara, Chevrolet Corvette C6, Chevrolet Tahoe czy Dodge Durango.

PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie