Poruszające wyznanie Puchacza. Był już na lodzie
Tymoteusz Puchacz zdradził, że przed rozpoczęciem obecnego sezonu miał ofertę z Lecha Poznań. - Gdyby to zależało ode mnie, to bym tam poszedł - przyznał. Przekazał też bolesne słowa na temat innego byłego klubu.
- Chciałem tam iść. Gdyby to zależało w 100 proc. ode mnie, to bym tam poszedł. Ale nauczyłem się, żeby nie podejmować samodzielnie decyzji, tylko słuchać się innych, mądrzejszych od siebie osób - skomentował temat ostatniej propozycji z Lecha Poznań na antenie Foot Trucka. Dodał, że w 2021 roku również był bardzo blisko powrotu do Lecha, gdyż był już nawet w Poznaniu, by podpisać umowę. Transfer zablokował jednak ówczesny trener Unionu Berlin Urs Fischer.
ZOBACZ TAKŻE: 29 osób aresztowanych! Afera bukmacherska trwa
Puchacz został również nieprzyjemnie potraktowany przez szkoleniowca Holstein Kiel Marcela Rappa. - Nie poszło tam, bo mnie okłamali. Zostałem oszukany - oznajmił.
- Przed podpisaniem kontraktu trener mówił mi: "Dam ci czas, żebyś się oswoił, pięć, sześć meczów zagrasz, zobaczysz, jak to jest". A potem zostałem "skasowany". Nie rozumiem dlaczego - stwierdził. I dodał: - Potem dostałem jakieś telefony, że nie odnajduję się w grupie, że dziwny jestem.
Nie ukrywał, że przed rozpoczęciem obecnych rozgrywek przeżywał trudny okres. - Pod koniec okienka był kryzys, zgrzytanie zębami - ciężki moment dla mnie. Dużo opcji się zamknęło i nie miałem wiele do wyboru. (...) Przeszarżowaliśmy na pewno - podsumował.
26-latek trafił finalnie do azerskiej drużyny Sabah Baku i rozegrał dla niej dotąd 14 meczów.
Przejdź na Polsatsport.pl
