Kubiak w Kadziu Project: Czego z Turcji będzie mi brakować? Kebabów!

Siatkówka

Michał Kubiak jest świeżo upieczonym mistrzem Turcji i MVP tamtych rozgrywek. "Misiek" przywiózł wiele znakomitych wspomnień, jednak teraz czas na kolejny etap w jego karierze. Smakowity kebab, dobra pasta czy rosyjskie bliny - z kuchnią jakiego kraju los połączy kapitana biało-czerwonych w następnym sezonie? Przy kim najpewniej czuje się na boisku? Łukasz Kadziewicz w ramach Kadziu Project przepytał Michała Kubiaka.

Łukasz Kadziewicz: Wróciłeś do Polski. Co zabrałbyś ze sobą turcji oprócz złotego medalu?

Michał Kubiak: Kebaby! Turecka kuchnia jest znakomita: począwszy od śniadań, które są dużo bardziej urozmaicone niż nasze, wszystko co jest tam związane z jedzienem jest naprawdę niesamowite.

Jak w Turcji świętuje się mistrzostwo kraju?

Myśmy świętowali krótko, ale intensywnie. Pojechaliśmy do restauracji, prezes zaprosił kapelę grającą muzykę tradycyjną, którą wszyscy znali i śpiewali. W menu było oczywiście piwo, Rakı - czyli po uproszczeniu - turecka wódka. Była też zwykła wódka, było whisky, czyli dokładnie to, co normalnie robi się po zdobyciu mistrzostwa kraju.

Strach, bomby - o tym wszystkim nie będziemy rozmawiać, bo to jest już daleko za tobą. Spytam cię więc, czy Turcję zapamiętasz jako pozytywny etap swojej kariery?

Bardzo pozytywny. Nie deklaruję oczywiście, że nigdy tam nie wrócę, bo w Halkbanku było mi naprawdę dobrze. Czułem się jak w domu, mam dwa lata wspaniałych wspomnień mimo tego, że w obu przypadkach nie udało nam się zakwalifikować do Final Four Ligi Mistrzów - a to był ten cel numer jeden.

Pytając ciebie o kolejny klub może nie warto sugerować się tym co pisze prasa, lecz zastanowić się gdzie będzie trener Bernardi w przyszłym sezonie. Ostatnie pięć lat bowiem podążałeś za nim jak magnes.

Z Lorenzo mam doskonałe kontakty, pod względem takiej naszej współpracy był to zdecydowanie najlepszy sezon. Dużo rzeczy, które on przekazuje są cenne. Chęć wygrywania jest takim jego znakiem firmowym, jest człowiekiem, który nie uznaje żadnych kompromisów. Czasami to bywa nawet irytujące: nie ma miejsca na żadne wytłumaczenia, tylko trzeba robić co trzeba.

Łukasz Żygadło za mistrzostwo Iranu dostał dywan, talerze, garnki, kubki, mnóstwo podarków. Czy ty przywiozłeś coś wyjątkowego z Turcji?

Ja przywiozłem tylko dobre wspomnienia. To, że w kontraktach zapisane są przeróżne bonusy jest czymś zupełnie normalnym. Dla mnie najmniej ważna była ta sfera materialna, bo przecież jest to moje pierwsze mistrzostwo w zawodowej karierze.

Za chwilę Tokio, które zdecyduje czy polecicie do Rio. Co masz w głowie - nadzieja, pewność siebie, może obawy?

Zdecydowanie pewność siebie. To kolejny cel, który chcę zrealizować - w głowie mam chęć występu na igrzyskach i zdobycie złotego medalu. Do tego będę dążył za wszelką cenę.

Patrząc na skład personalny: brakuje ci kogoś w Spale?

Skład personalny ustala trener, więc to od jego wizji zależy to, kto obok mnie wystąpi na parkiecie. Mnie cieszy jedynie to, że nasz skład od zeszłego roku nie uległ większym zmianom, więc naszym atutem będzie zgranie. Oczywiście, doszło do lekkich modyfikacji w celu poprawy naszej gry, jednak ja się dobrze czuję w tym gronie i Spała jak zwykle jest piękna.

Przy kim czujesz się najpewniej na boisku?

Najpewniej czuję się przy Zatorze. Jest osobą, z której bije pewność siebie i coś takiego, że się nie zawaha. A ja nie lubię na boisku przebywać z ludźmi, którzy mają wątpliwości.

Smakowity kebab, dobra pasta, coś z rosyjskich przysmaków? Czego życzyć ci na następny sezon? Chyba przede wszystkim wielkiego kontraktu!

Pieniądze są ważne w dzisiejszym świecie, ale moja rodzina musi się dobrze czuć i jeżeli wspólnie wybierzemy miejsce, to musimy się czuć tam jak w domu.

Łukasz Kadziewicz, ch, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie