Fogiel z Paryża: Krychokrach

Piłka nożna
Fogiel z Paryża: Krychokrach
fot. PAP/EPA

We wtorek obejrzałem spotkanie Ligi Mistrzów AS Monaco - Tottenham Hotspur, w środę skoncentrowałem swoją uwagę na meczu Arsenal - PSG. Oba kluby wykazały większy kunszt i wyższość nad klubami znad Tamizy i to mimo remisu PSG na Emirates Stadium (2:2). W obu meczach wystąpili Polacy.

Jak zwykle filarem obrony piłkarzy z księstwa okazał się Kamil Glik. Sprowokował nawet karnego, który mógł pozbawić sukcesu podopiecznych Leonardo Jardima. Co mi się podobało, to to, że żaden z jego partnerów z drużyny nie miał do Glika pretensji. Dziennik "L'Equipe" przyznał mu nie po raz pierwszy wysoką notę "7".

"Jego faul na Allim, który spowodował karnego w 52. minucie, tylko trochę przyćmił jego postawę. Solidny, wielokrotnie wybijał pilkę i interweniował, żeby przerywać akcje napastników Tottenhamu. Glik mógł nawet strzelić bramkę gdyby nie wyjątkowa parada Llorisa w 68. minucie" - uzasadnili dziennikarze.

Cieszy fakt, że zobaczymy Glika w 1/8 finału. Nie zapomnijmy, że biało-czerwoni z Monako zostawiają za burtą Champions League drużynę, która nie przegrała jeszcze meczu w Lidze Angielskiej.

Jakże inne nastroje panowały u jego kolegi z reprezentacji, Grzegorza Krychowiaka. Arsenal w pierwszej połowie nie oddał żadnego strzału na bramkę Areoli poza… rzutem karnym spowodowanym niestety przez reprezentanta Polski. Żal mi było Grzegorza, gdy po popełnieniu faulu na Alexisie Sanchezie, leżał krzyżem na murawie, przeżywający najgorsze, żaden z jego partnerów nie zbliżył się nawet do niego, aby mu podać rękę lub pokrzepić.

Widać wyraźnie, że zespół Monaco jest bardziej solidarny, że panuje tam hasło "jeden za wszystkich wszyscy za jednego". Tego niestety nie można powiedzieć o Paryżu, chociaż wczoraj PSG rozegrało dobre zawody i zasługiwało na zwycięstwo. W paryskim klubie każdy walczy o swoje, konkurencja w walce o pierwszy sklad jest zażarta. W przerwie meczu zapytano Raymonda Domenecha (w l’Equipe TV) co sądzi o Polaku. Dawny selekcjoner Trójkolorowych pochlebnie wyraził się o Krychowiaku: "Dosyć niespodzewanie wszedł do składu i trzeba przyznać, że dobrze wywiązywał się ze swojego zadania polagającym na wspieraniu obrony PSG. Przecież Anglicy rzadko wychodzili na dobre pozycje strzeleckie. To też jego zasługa. Gdyby nie pechowa akcja z karnym…"

Krychowiak otrzymał najniższą notę w zespole (3) zarowno w le Parisien jak i l’Equipe. Zapytany o występ Polaka na pomeczowej konferencji Unai Emery odparł: "Adaptacja w tym zespole to pewien proces i trzeba na to dużo czasu. On ma specyficzny profil zawodnika. To wielki piłkarz, ważny dla zespołu. Pomaga i będzie pomagał drużynie. Jeszcze zrobi postępy."

Dzisiejszy l’Equipe poświęcił Polakowi spory artykuł zatytułowany Prawdziwy "Krychokrach". Zagrał po raz drugi w tym sezonie w CL, polski pomocnik ponosi dubeltową winę za pierwszą bramkę Arsenalu. Dalej można przeczytać: "Można dyskutować czy był karny czy nie jednak pilkarz nieroztropnie doprowadził do groźnej sytuacji, do której nie powinno dojść... Najdroższy transfer PSG w tym sezonie (30 milionów euro, zastąpiony przez Ben Arfe w 67. minucie, nie lubi presji przeciwnika, to było często widać. Jego groźna strata piłki potwierdziła to po raz kolejny...

Krychowiak zwierzył się niedawno mediom o "trudnościach fizycznych" i że potrzebuje więcej zaufania. Może więcej niz inne gwiazdy Paryża. Piłkarz tego nie ukrywa. Mówił też w zeszłym tygodniu, że czuje duży "głód piłki".

Trudno powiedzieć czy nasyci się w najbliższym czasie po słabym występie na Emirates Stadium.

Tadeusz Fogiel, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie