De Giorgi: Macie świetnych siatkarzy, doświadczonych i już z sukcesami

Siatkówka

Już w 2011 roku startował w konkursie na selekcjonera reprezentacji Polski. Wówczas trenerem biało-czerwonych został jednak Andrea Anastasi. Po ponad pięciu latach Ferdinando de Giorgi wreszcie doczekał się jednak szansy poprowadzenia naszej drużyny narodowej. Teraz jednak czeka go być może jeszcze trudniejsze zadanie – obejmuje ekipę mistrzów świata, która ma zdobyć medal już w przyszłorocznych mistrzostwach Europy, a docelowo w igrzyskach olimpijskich 2020.

Marcin Lepa: W 2011 roku był Pan już blisko objęcia posady trenera reprezentacji Polski. Wtedy nie udało się wygrać konkursu. Czy to jest największe wyzwanie trenerskie dla Pana?

 

Ferdinando de Giorgi: Myślę, że tak. To dla mnie ważne wyzwanie. Także dlatego, że reprezentacja ma zupełnie inny wymiar niż zespół klubowy. Z tego punktu widzenia to dla mnie wyjątkowe zadanie. Wierzę, że wszystko przychodzi w życiu w odpowiednim czasie, choć to nie znaczy, że w 2011 nie chciałem objąć reprezentacji.

 

Może lepiej dla Pana, że to teraz otrzymuje szansę. Mówił Pan, że jest tutaj już jakiś czas. To ułatwiło troszeczkę zaaklimatyzowanie się – poznał Pan Polskę, media, zawodników i naszą mentalność. Czy to w jakiś sposób ułatwia Panu pracę?

 

Tak, to bardzo mi pomogło zrozumieć was, choć znalazłem też wiele wspólnych cech z Włochami – mam tu na myśli nie tylko organizację pracy, ale też mentalność zawodników i inne aspekty. Mamy ze sobą wiele wspólnego. Choć oczywiście niezwykle ważne była praca przez ostatnie miesiące. Dzięki temu poznałem zawodników, ich sposób myślenia i wejść lepiej w ten świat.

 

Po zdobyciu mistrzostwa świata odeszło kilku zawodników, nastąpiły zmiany. Jesteśmy mistrzami świata, ale z drugiej strony nie zdobyliśmy medalu na ostatnich czterech dużych turniejach. Dlaczego?

 

Poziom siatkówki w ostatnim czasie się wyrównał. Nie ma już jednego wielkiego faworyta, czy dwóch drużyn, które mogą dominować na świecie. Dziś jest czołówka 4-5 ekip, które są blisko siebie i z których każda może wygrać najważniejszy turniej. Czasami mała rzecz decyduje, że jesteś pierwszy lub piąty. A wcale nie znaczy, że kto jest bez medalu, źle pracował. Dlaczego Polska nie potrafiła ostatnio powtórzyć sukcesu? Tego nie wiem. Ale wiem, że macie długą tradycję siatkarską, także bogatą w sukcesy. My musimy więc dochować jej wierności i dobrze pracować. To oznacza, że nie wystarczy ciężko pracować ale, że trzeba pracować lepiej od innych. Czasami dobra praca nie wystarcza.

 

Jaki jest w takim razie potencjał polskiej reprezentacji?

 

Jest całkiem duży. Macie świetnych siatkarzy, doświadczonych i już z sukcesami. Oni znają już drogę. Teraz trzeba przemierzyć ją jeszcze raz, z jeszcze większym poświęceniem. Z tyłu nadchodzą już kolejni, młodzi i utalentowani siatkarze, bo przecież reprezentacja młodzieżowa też już wiele wygrała. To oznacza, że potencjał ludzki i techniczny jest wielki. Trzeba go tylko rozwinąć i mam nadzieję, że nastąpi to w odpowiednim czasie. Dla mnie, jak dla każdego trenera, ważne jest aby drużyna była konkurencyjna. To oznacza, że zawsze będzie gotowa walczyć o najwyższe cele. Czy uda się je osiągnąć, zależy od tego jak pracujesz i na ile potrafisz stworzyć wartościową grupę – nie tyle siatkarzy, co ludzi.

 

Jakie jest Pana „credo”, motto trenerskie?

 

Nie mam jednego. Wierzę mocno w doświadczenie, które zdobyłem w czasie kariery zawodniczej i trenerskiej. Przez lata byłem członkiem wielu wartościowych zespołów i nauczyłem się, że nie ma drogi na skróty do zwycięstw, że do wszystkiego trzeba dojść pracą. Nie tylko ciężką, ale przede wszystkim dobrą pracą. Do tego musi dojść odpowiedzialność i zaangażowanie zawodników. Jeśli te dwie rzeczy się połączą i uda się stworzyć jedną grupę siatkarzy, którzy idą w jednym celu, wyniki mogą być wspaniałe, albo wręcz nie ma żadnych ograniczeń w osiąganiu najwyższych celów.

 

Będzie Pan walczył o Leona w reprezentacji Polski?

 

Nie wiem, czy to jest kwestia walki. Jeśli będą warunki ku jego występom w biało-czerwonych barwach, to jest to oczywiście zawodnik, który robi różnicę i powinien grać. Jeśli więc Leon ma obywatelstwo polskie i chęć gry w reprezentacji, nie powinno się zamykać przed nim drzwi.

 

Jest Pan piątym trenerem naszej reprezentacji w ciągu ostatnich 11 lat...

 

To dużo?

 

Chyba dużo. Nie za często zmieniamy trenerów? To kwestia presji wyniku?

 

Tak jak mówiłem wcześniej – macie wielką tradycję siatkarską. Także zwycięską. Stąd oczekiwania są wielkie. W siatkówce jednak nie ma remisów, więc jesteś zawsze albo zwycięzcą, albo przegranym. I trzeba umieć sobie z tym radzić. Trzeba umieć zwyciężać, ale i radzić sobie z porażkami. Choć wiele też zależy od oczekiwań. Im lepiej uda się określić wymagania i zaplanować pracę, tym lepiej, łatwiej można pracować. Później oczywiście może dojść do sytuacji, kiedy trzeba coś zmienić. Mam nadzieję, że my zaplanujemy naszą pracę na następne lata.

 

Jaki jest słaby punkt naszej reprezentacji?

 

Każda drużyna ma taki punkt. Nawet te ekipy, które wydają się wyjątkowe. Stąd bardzo ważne jest, abym poznał siatkarzy, z którymi jeszcze nie pracowałem. Wierzę jednak, że możemy poczynić postęp w wielu aspektach. Ważne, abym widział oddanie ze strony siatkarzy, gotowość do poświęceń. Myślę, że drużyna może mieć równowagę we wszystkich podstawowych elementach gry, choć niektóre wymagają większej pracy. Ale to są rzeczy, które będziemy na bieżąco regulować. Wady są, tak jak u innych. Ja jednak lubię bardziej patrzeć na potencjał, bo to on pozwala mi na pracę z zawodnikami.

 

Jaki więc widzi Pan potencjał wśród rozgrywających? Widzi Pan możliwość rozwoju u Drzyzgi, Łomacza, chciałby Pan powołać do reprezentacji Żygadłę?

 

Słyszałem, jak niektórzy lamentują, że naszym problemem są rozgrywający... Jest takie powiedzenie: trawa z bliska jest zawsze bardziej zielona, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Zawodnicy, których pan wymienił, mają wciąż margines postępu. Niezależnie od wieku i doświadczenia, które już mają za sobą. Rola rozgrywającego jest wyjątkowa – nigdy nie kończy się postęp na tej pozycji. Trzeba cały czas pracować zarówno taktycznie, jak i technicznie, ale również nad współpracą w grupie. Trzeba rozwijać się mentalnie i w poszczególnych elementach gry. Jest więc możliwość rozwoju. Potrzeba pracy, ale to są dobrzy rozgrywający na poziomie światowym i można z nimi dalej wygrywać.

 

Kurek powinien pozostać na pozycji atakującego, czy widziałby Pan go znowu w roli przyjmującego, a na prawym skrzydle będzie Pan stawiał na Konarskiego, Muzaja i innych?

 

Nad niektórymi wyborami wolałbym jeszcze nie rozmawiać. Normalnie nie mam z tym problemów, ale na razie muszę także poznać punkt widzenia zawodników. Nie mam problemu z bezpośrednim konfrontowaniem się z siatkarzami. Lubię poznawać ich ambicje, motywacje, ich punkt widzenia. I na podstawie tego podejmować decyzje. Kurek jest potencjalnie zawodnikiem, który może występować na obu pozycjach, bowiem już to robić w swojej karierze, ale muszę dowiedzieć się, czy jego droga pokrywa się z moją i czy możemy podążać w tym samym kierunku. Ale nie sądzę, abyśmy mieli problem. Na końcu najważniejsze jest zobaczyć, czy siatkarz jest zdolny do poświęceń. A na pozycji atakującego jest kilku ciekawych zawodników, więc mamy czas, aby rozstrzygnąć te kwestie.

 

Pana były kolega z drużyny, Andrea Sartoretti powiedział, że jedną z najważniejszych Pana cech trenerskich jest umiejętność kreowania świetnej atmosfery i współpracy w grupie. To jest aż tak ważne?

 

Myślę, że w drużynie siatkarze nie są maszynami i trzeba ich traktować jak ludzi. Nie lubię za długo i za dużo mówić. Staram się mówić mniej, ale sensownie, tak aby cały czas wszyscy podążali w jednym kierunku. Aby to osiągnąć, trzeba cały czas, codziennie być bardzo uważnym i robić wszystko, aby każdy zawodnik z osobna był w stanie się ciagle ulepszać, mógł ciągle się rozwijać. Trener musi stworzyć zawodnikom warunki do jak największego postępu i sprawić, aby byli w stanie razem je zaprezentować, aby potrafili oddychać i być na boisku. A to nie jest łatwe. Ale od tego zależy sukces. Kiedy się wygrywa nie mówi się o technice, ale o atmosferze w grupie, że wszyscy ze sobą świetnie współpracują. I tak często jest, że to właśnie grupa na końcu wygrywa.

 

Na koniec poprosiłbym, aby złożył Pan naszym widzom, nam wszystkim, życzenia… wszystkiego najlepszego. My też życzymy Panu medalu na mistrzostwach Europy i Wesołych Świąt.

 

Święta Bożego Narodzenia… Życzę wszystkim udanych świąt Bożego Narodzenia. Niech to będą rodzinne święta, spędzone w zdrowiu i z najbliższymi, bo kiedy jest zdrowie, wszystko jest dobrze. Dlatego przesyłam wam najserdeczniejsze życzenia udanych świąt.

Marcin Lepa, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie