Virtus.pro wicemistrzami EPICENTER. Do triumfu brakowało niewiele...

E-sport
Virtus.pro wicemistrzami EPICENTER. Do triumfu brakowało niewiele...
fot. HLTV.org

Puchar EPICENTER w Sankt Petersburgu ostatecznie nie trafił w ręce graczy Virtus.pro. Polacy w wielkim finale przegrali z SK Gaming.

Jeszcze przed startem turnieju mało kto spodziewał się tego, że „Złota piątka” znajdzie w ogóle siły na wyjście z grupy śmierci. Jak się jednak okazało, po widowiskowych wygranych z Gambit Esports i FaZe Clanem biało-czerwoni nie tylko zaskoczyli setki tysięcy kibiców na całym świecie, ale prawdopodobnie również samych siebie. Tak pewnie grających Polaków nie widzieliśmy od wielu, wielu miesięcy. I pewnie sam awans do fazy pucharowej byłby dla Virtus.pro sporym sukcesem, ale spółka Jarosława ‘pashyBicepsa’ Jarząbkowskiego postawiła sobie dużo wyższy cel. Półfinałowy triumf nad G2 Esports pokazał, że w Sankt Petersburgu formacja znad Wisły całkowicie zapomniała o swoim kryzysie. A zwieńczający zawody mecz z SK Gaming udowodnił, że zawodnicy Virtus.pro mają niemałą szansę na to, aby znów mówiło się o nich jak o najlepszych na globie. Nawet jeśli finalnie na ich szyjach zawisły "tylko" srebrne medale.

Finałowa potyczka z Brazylijczykami przejdzie do historii z wielu powodów. Sam fakt, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebne było aż pięć map i trzy dogrywki, potwierdza jakość widowiska. Wiele zwrotów akcji, niesamowite zagrania obu zespołów, rezultat trzymający w napięciu do samego końca. Najpierw – na Mirage – lepszą kontrolą spotkania popisali się Polacy. Chwilę później w podobnym stylu Inferno wygrali Latynosi. Train miał z kolei szybko wpaść na konto „Złotej piątki”, aczkolwiek Brazylijczycy zaprezentowali comeback, którego nie spodziewaliby się nawet najbardziej wnikliwi eksperci. Prowadzeni przez Wiktora ‘TaZa’ Wojtasa nie poddali się jednak i bez rozgoryczenia podeszli do Cache, by w efekcie wywalczyć mapowy remis. O wszystkim zadecydować miał Cobblestone. A piąta, niesamowicie wyrównana plansza udowodniła, że tym razem na puchar zasłużyli gracze SK Gaming - w dużej mierze dzięki wypożyczonemu, zwariowanemu Ricardo 'boltzowi' Prassowi.

Virtus.pro 2:3 SK Gaming
Mirage 16:10, Inferno 6:16; Train 16:19; Cache 16:12; Cobblestone 18:22

Klasyfikacja końcowa EPICENTER Sankt Petersburg:
1. miejsce – SK Gaming - $250,000
2. miejsce – Virtus.pro - $100,000
3. miejsce – G2 Esports - $60,000
4. miejsce – Astralis - $30,000
5-6. miejsca – FaZe Clan/North - $15,000
7-8. miejsca – Gambit Esports/Team Liquid - $10,000

Oprócz czeku na $100,000 podopieczni Jakuba ‘kubena’ Gurczyńskiego zyskali coś dużo ważniejszego. Wiarę w to, że na szczyt da się jeszcze wrócić. Co ciekawe, podczas zeszłorocznej odsłony EPICENTER w Moskwie również stanęli na drugim stopniu podium. Wówczas w wielkim finale pokonali ich Duńczycy reprezentujący wtedy dignitas.

Szymon Groenke, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie