Palio di Siena: Szalona gonitwa na oklep

Inne
Palio di Siena: Szalona gonitwa na oklep
fot. PAP

Palio jest wśród wyścigów konnych tym, czym Mount Everest wśród górskich szczytów - mówią miłośnicy tych zawodów. W czwartek na głównym placu toskańskiej Sieny, jadący na oklep dżokeje, będą ścigać się w gonitwie, której tradycja sięga XIII w.

Wyścigi Palio odbywają się dwa razy do roku - 2 lipca i 16 sierpnia. Pierwszy z nich jest organizowany na cześć Matki Boskiej z Provenzano, drugi dla uczczenia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, patronki miasta.

Dla sieneńczyków, którzy do zawodów mają bardzo emocjonalny stosunek, dni zawodów są kluczowymi datami w ich kalendarzu. Zazwyczaj zawody ogląda na żywo ponad 50 tys. widzów.

W wyścigu starują reprezentanci dziesięciu dzielnic (kontrad). Na czas Palio na ulicach powiewają chorągwie i wstęgi w barwach poszczególnych części miasta. O tym, na jakim wierzchowcu będzie galopować dżokej (fantino), decyduje przypadek. Na trzy dni przed wyścigiem burmistrz losuje konia dla każdej dzielnicy. Rumak wystawiony przez jedną drużynę, może reprezentować inną, co czyni wyścig jeszcze ciekawszym.

Gonitwa zaczyna się zazwyczaj około godz. 19.00. Dżokeje trzykrotnie okrążają Piazza del Campo. Zajmuje im to ok. 90 sekund. Wyścig jest pełen dramaturgii. Jeźdźcy wyposażeni są w baty ze skóry wołu. W trakcie wyścigu mogą nimi uderzać nie tylko konie przeciwników, ale także innych dżokejów. Podczas zawodów dżokeje muszą uważać na dwa niebezpieczne zakręty pod kątem prostym, gdzie często dochodzi do wypadków. Dżokej, który spadnie z konia, może dalej brać udział w wyścigu, byle na wierzchowca wsiadł sam. Zaskakujące, że wedle reguł, koń może ukończyć wyścig nawet bez jeźdźca. Jeśli wygra, zwycięstwo zostaje zaliczone.

Nagrodą w Palio jest jedwabny, ręcznie malowany sztandar zwany Pallium (oficjalnie, gratyfikacje finansowe nie są przewidziane). Przedstawiciele zwycięskiej dzielnicy udają się z nim do Bazyliki Matki Boskiej (wyścig lipcowy) bądź katedry (wyścig sierpniowy). Odśpiewują tam dziękczynne "Te Deum".

W zawodach liczy się tylko zwycięstwo. Zajęcie drugiego czy trzeciego miejsca nie przynosi chwały. Najgorzej ukończyć wyścig na ostatnim miejscu. Kiedyś pierwszemu od końca przyznawano nagrodę szyderców - małego prosiaka.

KN, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie