Kiełbasińska: Chcę opowiadać dzieciom, że coś w sporcie zrobiłam

Inne
Kiełbasińska: Chcę opowiadać dzieciom, że coś w sporcie zrobiłam
fot. Cyfrasport

Anna Kiełbasińska rok temu zdecydowała się na przedłużenie dystansu z 200 do 400 m. Dziś bez niej trudno wyobrazić sobie skład sztafety 4x400 m podczas lekkoatletycznych halowych mistrzostw Europy w Glasgow. "Chcę opowiadać dzieciom i wnukom, że coś w sporcie zrobiłam" - powiedziała.

W niedzielę Kiełbasińska (SKLA Sopot) zdobyła brązowy medal halowych mistrzostw kraju w Toruniu. W finale poprawiła rekord życiowy o 0,8 sekundy. Wyprzedziły ją tylko pierwsza i druga na światowych listach w tym roku Iga Baumgart-Witan (BKS Bydgoszcz) oraz Justyna Święty-Ersetic (AZS AWF Katowice) - znane wszystkim specjalistki od 400 metrów. Jej nowa "życiówka" - 52,32 to piąty w tym roku wynik w Europie.

 

"Ten bieg w Toruniu pokazał, że potrzebowałam startu z takimi rywalkami. Nie mam doświadczenia na dystansie 400 m. Jestem sprinterka, może nie typową, ale z tego się wywodzę. Nie miałam do wczoraj odwagi, żeby aż tak mocno pobiec drugą część dystansu. Dziewczyny mnie napędziły. Mam charakter +walczaka+ i nie mogłam sobie pozwolić na odpuszczenie. Dokładnie taki plan miałam na ten bieg. Chciałam się utrzymać, bo wiedziałam, że coś dobrego z tego wyniknie" - przyznała po starcie w mistrzostwach kraju Kiełbasińska.

 

Chociaż wcześniej poznała pięć lat z rzędu smaku złota na 200 metrów w hali w mistrzostwach kraju, po zdobyciu brązu cieszyła się jak dziecko. Tylko ona i jej trener wiedzą, ile wyrzeczeń, potu, krwi i łez kosztowało doszlusowanie do europejskiej czołówki na 400 m pod dachem.

 

"Dziękuję dziewczynom za to, że zmobilizowały mnie do takiego biegania. Nie spodziewałam się aż tak świetnego rezultatu. Ciężko mi na gorąco cokolwiek powiedzieć. Mam indywidualne minimum na Glasgow. Cieszę się, że w taki sposób, mam nadzieję, wchodzę do sztafety 4x400 m. Nad startem indywidualnym musimy się zastanowić, bo trzeba pamiętać, że jestem poczatkującą zawodniczką na 400 m, a w biegu zespołowym szanse na świetny wynik są większe" - stwierdziła Kiełbasińska.

 

Urodzona w Warszawie 28-latka w tym sezonie uzyskała także minimum uprawniające do startu w Glasgow w biegu sprinterskim, ale jak sama rozsądnie przyznała, czas 7,28 nie pozwala walczyć o najwyższe cele, a charakter prawdziwego sportowca powoduje, że trenująca z Michałem Modelskim zawodniczka chce stawać na podium... już nie tylko mistrzostw Polski. Chociaż trzeba pamiętać, że w 2011 roku została w Ostrawie młodzieżową mistrzynią Europy w biegu na 200 m.

 

"Muszę pilnować się swoich atutów. Moim na 400 m musi być szybkość. Wiedziałam, że Iga może mnie po pierwszym kole przejść, ale nie mogłam się podpalić i pójść na wariata. Trzeba było się za nią złapać i trzymać do końca. Tak zrobiłam. Bardzo dużo obserwowałam przez ostatnie lata. Starałam się rozpoznać to, co chciałabym w przyszłości robić. To, za co się zabieram chcę zawsze wykonywać najlepiej, jak potrafię. Nie lubię improwizować, a być przygotowaną w głowie na różne scenariusze" - powiedziała Kiełbasińska.

 

Dodała, że jest na pewnym etapie przestawiania się na 400 m, ale jeszcze na pewno nie trenuje tak ciężko, jak dziewczyny biegające ten dystans od dawna.

 

"Nigdy nie będę trenowała tak jak one, bo jesteśmy kompletnie innymi typami zawodniczek. Ja jestem sprinterką i muszę o to dbać. Powoli musimy przedłużać odcinki pokonywane na treningach oraz zawodach. Czuję, że jesteśmy na dobrej drodze" - podkreśliła brązowa medalistka MP.

 

Trener sztafety 4x400 m Aleksander Matusiński przyznał, że widzi Kiełbasińską w swoim zespole.

 

"Bez wątpienia ma predyspozycje do biegania na pierwszej zmianie. Pamiętajmy jednak, że Iga w Toruniu po dwustu metrach już była pierwsza, tak jak i na mecie. Dajmy sobie trochę czasu, bo muszę przemyśleć ustawienie drużyny i to, na której zmianie dziewczyny pobiegną w Glasgow" - powiedział Matusiński.

 

Kiełbasińska przyznała, że ma świadomość zgrania sztafety 4x400 m.

 

"Nie zamierzam nikomu przyjaciół zabierać. Chcę wejść sportowo do tej grupy. Uprawiam sport od wielu lat. Miałam pecha w krótkiej sztafecie, bo nawet, gdy byłam w swojej najwyższej formie, to zawsze coś się działo. Gdy były dobre wyniki czy medale, to ja byłam na rezerwie. Przez 6-7 lat albo się przyglądałam albo było mi żal, że nie wyszło. Miałam tego dosyć. Stwierdziłam, że chcę skończyć sport tak, żeby niczego nie żałować. Musiałam spróbować czegoś nowego" - wskazała Kiełbasińska.

 

Dodała, że czeka na medale imprez światowych.

 

"Chciałabym za 30 czy 40 lat usiąść i powspominać. Opowiadać swoim dzieciom i wnukom, że coś w tym sporcie zrobiłam. Chcę mieć poczucie spełnienia w tym, co robię z pasji, bo ja cały czas mam wielką motywację. Na każdym treningu chcę coś sobie udowodnić. Dalej jestem podjarana tym, co robię. Marzę o owocach płynących z tej podjarki. Stąd taki krok. Proszę nie zapominać, że od 10 lat jestem rekordzistką kraju juniorek w hali, a ten rekord został dopiero tydzień temu wyrównany. Kiedyś jednak to się stało. To był znak, że będę chciała wrócić na 400 m" - powiedziała Kiełbasińska.

 

Podczas halowych mistrzostw Europy w 2015 roku w Pradze i 2017 roku w Belgradzie wynik 52,32, który uzyskała trzecia na mecie mistrzostw Polski Kiełbasińska dawałby indywidualnie srebrny medal. Wszystkie cztery najszybsze w tym roku Polki na 400 m biegają poniżej 53 sekund, a Baumgart-Witan poniżej 52. Nie ma obecnie na świecie zespołu, który może pochwalić się takimi wynikami. 

kl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie