Lewandowski zapytany o swoje "męstwo". Rozbrajająca szczerość kapitana kadry
Robert Lewandowski, mimo że tym razem bez gola, ma za sobą kolejny udany mecz w reprezentacji Polski. Jego efektowna asysta pozwoliła walnie przyczynić się do remisu 1:1 z Holandią w ramach eliminacji mistrzostw świata. Niestety, w trakcie spotkania kapitan naszej kadry mocno ucierpiał w... czuły punkt dla każdego mężczyzny, o co nie omieszkał zapytać go Michał Białoński z Polsatu Sport.

37-latek zanotował kluczowe podanie przy trafieniu Jakuba Kamińskiego tuż przed zejściem do szatni. Pomocnik FC Koeln znakomicie wykorzystał sytuację jeden na jeden i wywołał gigantyczną euforię na PGE Narodowym.
- Widziałem kątem oka, że obrońcy spekulowali, że chyba przyjmę piłkę w drugą stronę. Później widziałem, że Van Djik otworzył wolną strefę, gdzie "Kamyk" wbiegał. Wiedziałem, że nie ma co dogrywać mu do nogi, tylko prostopadle i z jego szybkością, wykorzysta to. To jest ten plus, że "Kamyk" często atakuje ze strefy za plecami i obrońcy inaczej się ustawiają, inaczej można grać, są inne pomysły i inne możliwości. Jest dużo więcej opcji, co dzisiaj wykorzystaliśmy - powiedział Lewandowski.
Polacy mogą mówić o kolejnym udanym spotkaniu pod wodzą Jana Urbana. Już drugi raz zremisowaliśmy z Holendrami, grając z nimi otwarty futbol i stwarzając sobie kilka dogodnych okazji strzeleckich.
- Na pewno z perspektywy sytuacji wydaje mi się, że mieliśmy ich więcej. Holendrzy, poza strzelonym golem, nie stworzyli jakichś groźnych sytuacji, a my je mieliśmy. Oczywiście mieli więcej posiadania piłki, próbowali rozgrywać, ale nie potrafili znaleźć sposobu w ataku pozycyjnym, jak nas złamać. Wydaje mi się, że ta konsekwentność w naszej defensywie była na wysokim poziomie i wielokrotnie wychodziliśmy z kontrą. Nawet jak rozgrywaliśmy, to przy tych przerzutach znajdując wolne przestrzenie, każda akcja nabierała dynamiki. Może czasami ostatnie podanie zaszwankowało, lepsze przyjęcie czy lepsze dośrodkowanie, ale na pewno mecz na duży plus - rzekł napastnik Barcelony.
ZOBACZ TAKŻE: Trener Holendrów nie był zadowolony. "Nie oczekiwałem, że zdobędziemy sześć punktów z Polską"
Warto podkreślić, że Polacy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra mieli zapewniony udział w barażach za sprawą niespodziewanej porażki Finlandii z Maltą.
- Wiedzieliśmy, że te baraże będą. Dla nas liczyło się przede wszystkim to, żeby wyjść, zagrać z mocnym przeciwnikiem i zrobić kolejny krok w naszej grze. Taki mecz może dodać nam odwagi i taki był plan, żeby nie myśleć, co ten mecz nam da, tylko żeby po prostu pokazać, że ten kierunek, który obraliśmy, rozwijamy go i chcemy tam iść - podkreślił Lewandowski.
Napastnik naszej kadry został również zapytany o... ból między nogami za sprawą niefortunnej sytuacji na boisku, kiedy ucierpiały jego narządy - cenne dla każdego mężczyzny. "Żona chyba zamarła" - skwitował Białoński.
- Ból był niemiłosierny. To jest jednak inny ból (śmiech). Podbrzusze też jeszcze boli, ale na szczęście zostałem przebadany i wszystko jest okej. Ale może będę potrzebował jeszcze jednego badania (śmiech) - przyznał z rozbrajającą szczerością 162-krotny reprezentant kraju.

Rozmowa z Robertem Lewandowskim w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl

