"Uff"! Polskie siatkarki pozostają w grze po wygranej Włoszek
Po wygranej Włoszek z Belgijkami (3:2) w turnieju kwalifikacyjnym w Ankarze, polskie siatkarki są wciąż w grze o olimpijskie paszporty. - Po meczu było jedno wielkie "uff", ale emocji było co niemiara – powiedziała rozgrywająca reprezentacji Joanna Wołosz.
W środę podopieczne trenera Jacka Nawrockiego miały dzień w przerwy w turnieju, ale cały zespół był skupiony na spotkaniu Włoszek z Belgijkami. To był pojedynek o "być albo nie być", zarówno dla nich, jak i dla ekipy prowadzonej przez Marco Bonittę, w przeszłości pracującego z biało-czerwonymi. Włoszki w niezwykle dramatycznych okolicznościach wygrały, 17:15 w tie-breaku, choć Belgijki miały już piłkę meczową.
Szalony rozgrywający sforsował barierki, żeby odbić piłkę! (WIDEO)
- Część drużyny pojechała na halę, ja akurat mecz oglądałam w pokoju hotelowym przed telewizorem. Emocji było co nie miara, musiałam wychodzić z pokoju, bo nie mogłam już patrzeć na to, co się dzieje. Ale po meczu było jedno wielkie "uff" – opowiadała Wołosz.
O tym, kto awansuje do półfinału turnieju zadecydują czwartkowe mecze Rosji z Belgią i Polek z Włoszkami. Żadna z drużyn nie jest jeszcze pewna gry w najlepszej czwórce, ale też żadna nie straciła szansy.
"Zapaliło się dla nas światełko w tunelu. Dostałyśmy kolejną szansę i musimy to wykorzystać. Ale wcześniej też Rosjanki muszą się do nas uśmiechnąć i pokonać Belgijki. A potem wszystko będzie już w naszych rękach" – dodała rozgrywająca reprezentacji, która z powodu kontuzji palca stopy odniesionej w pierwszym spotkaniu z Rosją zakończyła udział w turnieju. Oznacza to, że druga wystawiająca Izabela Bełcik nie ma zmienniczki.
"W tie-breaku meczu z Rosją, podczas wystawiania piłki, naderwałam ścięgno palucha. Myślałam początkowo, że może to tylko wybicie, ale uraz okazał się, niestety, poważniejszy. Zostałam jeszcze na jedną akcję, ale potem musiałam zejść z boiska. Niewykluczone, że już jutro wrócę do Szczecina, gdzie przejdę kolejne badania. Dopiero wtedy się okaże, czy będzie konieczna operacja" – tłumaczyła siatkarka Chemika Police.
Bez względu na to, czy spotkanie z Włoszkami obejrzy w Ankarze, czy być może już w Polsce, wierzy, że jej koleżanki odniosą pierwsze zwycięstwo w turnieju, które może przedłużyć nadzieję na występ w Rio de Janeiro.
"Mamy świadomość tego, że te dwa pierwsze mecze nam +uciekły+. Teraz nie mamy nic do stracenia, liczę, że dzisiejsze zwycięstwo Włoszek, choć to brzmi trochę dziwnie, nas dodatkowo podbuduje. Musimy pokazać, że te dwa sety wygrane z Rosją nie były przypadkowe" – podkreśliła.
Jej zdaniem, Włoszki to nieobliczalny rywal, bowiem trener Bonitta zabrał do Turcji kilka bardzo młodych zawodniczek.
"W Ankarze grają w odmłodzonym składzie, kilka zawodniczek występuje w Clubie Italia, który jest odpowiednikiem naszego SMS-u, tyle, że gra w ekstraklasie. Mają ogromny potencjał, my natomiast dysponujemy bardziej doświadczoną drużyną i to powinno być naszym atutem" – podsumowała Wołosz.
Mecz Polski z Włochami rozpocznie się o godz. 18.30, natomiast o godz. 14 na parkiet wyjdą siatkarki Rosji i Belgii.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze