Pindera z Berlina: Takie mecze pamięta się latami

Siatkówka
Pindera z Berlina: Takie mecze pamięta się latami
fot. PAP

To był najbardziej nerwowy mecz na turnieju w Berlinie. Polska pokonała Niemcy 3:2, zajęła trzecie miejsce i wciąż ma szansę zagrać na igrzyskach w Rio de Janeiro.

Takie mecze jak ten pamięta się latami. Niewiele przecież brakowało, by to Niemcy cieszyli się w ostatecznym rozrachunku, a w Polsce pisano o klęsce.  Tym bardziej, że początek tego spotkania nie nastrajał optymistycznie. Pierwszego seta nasi siatkarze przegrali wyraźnie (20:25), a w drugim też mieli problemy. Na szczęście Stephane Antiga nie czekał ze zmianami i problemy zostały w porę rozwiązane. Wydatnie w ich rozwiązaniu pomogli zmiennicy, na czele z Marcinem Możdżonkiem, który nie pierwszy raz pokazał, że rola jokera bardzo mu odpowiada.

 

Antiga po horrorze: żyjemy!

 

I kiedy wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze, by uspokoić grę i rozgrywać ten pojedynek na swoich warunkach, znów pojawiły się kłopoty. Bardzo dobrze grający w tym spotkaniu Michał Kubiak porównał nawet sytuację swoją i kolegów do ubiegłorocznej walki Krzysztofa Głowackiego z Marco Huckiem o mistrzostwo świata. – Też byliśmy na deskach, ale wstaliśmy i wygraliśmy !!! – powiedział do mnie idąc do szatni z uśmiechem na ustach.

 

Tak było. Czwarty set nie był wskazany dla zawałowców. Strach zaglądał w oczy Polakom od początku, bo ten set mógł  być ostatnim i oznaczać pożegnanie z olimpijskimi marzeniami. Niemcy mieli meczbola, ale Phillip Collin, ich brodaty środkowy zepsuł zagrywkę. Chwilę później serwisową bombę Christiana Fromma cudem wybronił nasz libero, Paweł Zatorski, a rozgrywający Grzegorz Łomacz znalazł Mateusza Bieńka, który uderzył bez zastanowienia i Polacy mieli setbola .

W kolejnej akcji Georg Grozer  został zatrzymany blokiem i 7200 osób w Max Schmeling Halle, mogło odetchnąć. Ale na krótko, bo zaczynał się tie break.

 

Niemcy konsekwentnie zadawali potężne ciosy, polscy siatkarze odpowiadali tym samym. Odrodził się Kurek ( 5 pkt w tie breaku i 62 proc skuteczności). Grozer tylko jeden punkt i 33 proc, wyraźnie w jego cieniu. Kubiak jak prawdziwy wojownik był niezawodny (6 pkt, 71 proc) ale szczególne brawa należą się Mateuszowi Mice (3 pkt, 75 proc). Te dwa ostatnie ataki były bezcenne. Wcześniej był kapitalny blok Kurka (13:12), cudowny, na granicy szaleństwa cios Kubiaka (14:13), który dał Polakom pierwszego meczbola i przy stanie 14:14, dwa chłodne, bezlitosne uderzenia Miki, który  szczęśliwie zakończył ten dramatyczny spektakl trzymający w napięciu  ponad dwie godziny.

 

Co było później trudno opisać. Nikt nie był w tej hali tak szczęśliwi jak nasi siatkarze, trenerzy i wszyscy ludzie z ekipy. Polacy stali przecież już nad przepaścią, za chwilę by w nią wpadli, ale wyratowali się z opresji i w maju polecą do Tokio, by dalej walczyć o igrzyska. Jak mówi Stephane Antiga: tam będzie łatwiej, ale też nie można oczekiwać, że czeka nas spacerek.

 

Wydawało się, że w Japonii będą nam towarzyszyć Rosjanie, ale ci pokonali w finale Francję 3:1 i są pewni startu w Rio. A Trójkolorowi, tak jak my jeszcze o tę kwalifikację będą musieli się bić.

Janusz Pindera z Berlina, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie