Szaleństwo za Wielkim Murem, czyli chińska ofensywa transferowa

Piłka nożna
Szaleństwo za Wielkim Murem, czyli chińska ofensywa transferowa
fot. PAP
Alex Teixeira kosztował 50 milionów euro!

Listę największych transferów zimowego okienka otwierają trzej zawodnicy, którzy obrali za swój cel Chiny. Co ciekawe, nie są to "weterani" boisk, jak to z reguły bywa przy tak egzotycznych wyborach, tylko zawodnicy w kwiecie wieku. Jaki fenomen kryje w sobie chińska liga, która zdominowała rynek transferowy w styczniu i lutym?

Za pierwsze spektakularne transfery do ligi chińskiej można uznać przejście Didiera Drogby oraz Nicolasa Anelki do Shanghai Shenhua. Byli piłkarze m.in. Chelsea wyjechali za Wielki Mur w 2012 roku (Anelka w okienku zimowym, Drogba w letnim). Były to jednak transfery typowe dla zawodników po trzydziestce, którzy wybrali się na egzotyczną przygodę, skuszeni pokaźnymi zarobkami.

 

Boniek o wyborze nowego prezydenta FIFA: Infantino to gwarancja uczciwości

 

Oczywiście Chińczycy już wcześniej kupowali piłkarzy zza granicy, ale na gwiazdy formatu Ramiresa czy Ezequiela Lavezziego pozwalali sobię co jakiś czas. Tutaj po raz kolejny można pokazać kontrast z ligą MLS. Amerykanie od kilku lat próbują dorównać europejskim standardom, jednak w dalszym ciągu zamiast rozwijać się, popełniają te same błędy. Chodzi tu głównie o sprowadzanie "starych" zawodników. Chiny poszły w innym kierunku. Na początku, podobnie jak Rosjanie, Ukraińcy czy nawet sąsiedzi z Japonii, kupowali piłkarzy z Brazylii, którzy stanowili większość spośród innych nacji w Super League. Zeszły rok był bardzo obfity pod tym względem. Chińczycy wykupili dużą część gwiazd z ligi brazylijskiej (m.in. Robinho, Renato Augusto czy Luisa Fabiano).
 

Obecnie sprawa ma się trochę inaczej. Chińczycy, w odróżnieniu od na przykład MLS, nie zatrudniają "oldboyów". Ich celem są piłkarze doświadczeni, ale w miarę młodzi i tacy, którzy nie osiągnęli wielu sukcesów. W przeciwieństwie do Państwa Środka, do Stanów Zjednoczonych wyemigrowali zawodnicy z wielkim bagażem doświadczeń na europejskich boiskach. Andrea Pirlo, Frank Lampard, David Villa czy Steven Gerrard to tylko niektórzy z nich. Chińczycy przeciwnie - ściągają głodne sukcesu gwiazdy.

 

Burak Yilmaz, Nikica Jelavić oraz Ezequiel Lavezzi, za którego Hebei China Fortune zapłaciło 5,5 miliona euro, to nabytki potwierdzające, że za Wielki Mur wyjeżdżają piłkarze doświadczeni, ale nie "emeryci".


Warto także wspomnieć, iż MLS już od lat próbuje budować swoją markę stawiając stadiony, kupując piłkarzy itp. Mimo to, drużyny z USA nie potrafiły wygrać nawet Ligi Mistrzów CONCACAF (odpowiednik Champions League w Ameryce Północnej) w poprzednim sezonie. Dla porównania, chińskie Guangzhou Evergrande nie dość, że wygrało azjatyckie rozgrywki, to dotarło do półfinału Klubowych Mistrzostw Świata. Tam podopieczni Luisa Felipa Scolariego trafili na Barcelonę, czyli późniejszych triumfatorów turnieju.

 

Listę trzech największych transferów otwierają Alex Teixeira, Jackson Martinez oraz Ramires. W pierwszej szóstce jest jeszcze Elkeson oraz Gervinho. Na zakupy w Europie (i nie tylko) Chińczycy wydali ponad 300 milionów euro! Dla porównania, drużyny z Premier League wyłożyły około 240 mln. Co więcej, łączna suma wydatków Serie A, Ligue 1, La Liga oraz Bundesligi to "tylko" 180 mln.

 

Wzrosły również ceny samych Chińczyków. Kluby są w stanie płacić za nich miliony euro. W kilku przypadkach ceny znacznie przekraczają ich wartość. Wielu z nich poszło za większe pieniądze niż Europejczycy lub Brazylijczycy. Najdroższym był Jinhao Bi, który przeszedł z Henan Jianye do Shanghai Shenhua za 11 mln.

 

Nie dziwi również fakt, iż największe kluby nie mają problemu z oddawaniem swoich najlepszych graczy największym rywalom. Kiedy w 2000 roku Luis Figo zmieniał Barcelonę na Real Madryt, pół Hiszpanii okrzyknęło go zdrajcą. W Chinach czegoś takiego nie ma. Zespoły współpracują na rzecz rozwoju ligi. Doskonałym przykładem na to transfer Elkesona, który zamienił Guangzhou Evergrande na Shanghai SIPG. Brazylijczyk przez lata był najlepszym piłkarzem ligi, a teraz odszedł z drużyny do jej wielkiego rywala. Ekipa z Kantonu tłumaczyła to wspólnym dobrem Super League i promowaniu ligi na kontynencie, gdyż zespół z Szanghaju reprezentuje Chiny w azjatyckich rozgrywkach Ligi Mistrzów. W Europie ciężko byłoby sobie wyobrazić aby dla dobra, na przykład, hiszpańskiego futbolu Lionel Messi przeszedł do Realu Madryt.

 

Chiny stają się jednak nowym domem nie tylko dla piłkarzy, ale również wybitnych trenerów. Znajdziemy tam m.in. wspomnianego już Scolariego, znanego z prowadzenia reprezentacji Anglii oraz Manchesteru City Svena Gorana Erikssona, byłego selekcjonera Brazylii Mano Menezesa, a nawet dawnego szkoleniowca Wisły Kraków Dana Petrescu.

 

Warto również wspomnieć, że działacze chińskich zespołów mieli dużo wyższe cele. Oferty dostali m.in. Robert Lewandowski, czy Wayne Rooney, któremu działacze Shanghai SIPG zaoferowali zarobki rzędu 25 milionów funtów za sezon!

 

Na czym opiera się cały ten "boom" chińskiej Super League? Skąd to nagłe ożywienie? Dotychczas Chiny były w sferze futbolu "uśpione". Biorąc pod uwagę spowolnienie gospodarcze za Wielkim Murem, dziwi nieco fakt tak pokaźnych transferów. Po pierwsze w Chinach bardzo dobrze rozwijają się miasta. Nawet kilkudziesięciotysięczne uznawane są za metropolie. Inwestują tam najbogatsze firmy, więc i na kupowanie zawodników za "grube pieniądze" są środki. Na dodatek "profutbolowa" polityka przywódcy państwa spowodowała, że Chińczycy wkroczyli na rynek piłkarski z takim impetem. Xi Jinping, przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej, jest zagorzałym fanem futbolu. Jednym z jego największych marzeń, gdy przejmował najważniejszy urząd w państwie, było stworzenie jednej z najsilniejszych lig piłkarskich na świecie.


W Chinach ogromnie wzrosło zainteresowanie futbolem. W poprzednim sezonie średnia kibiców na stadionach Super League wyniosła 22 tys. (dziesiąte miejsce na świecie, pierwsze w Azji!). Co ciekawe, największą średnią w polskiej Ekstraklasie może pochwalić się Legia, na którą przychodzi średnio ponad 17 tys. osób.

 

Zobaczymy, jak dalej rozwinie się liga chińska. Być może w okienku letnim będziemy świadkami jeszcze bardziej spektakularnych transferów. Musi jednak minąć jeszcze sporo czasu aby chińskie zespoły mogły - jak równy z równym - rywalizować z europejskimi potęgami. Jak na razie udaje im się jedynie pod względem ekonomicznym.

 

Dziesięć najdroższych transferów ligi chińskiej:

 

1. Alex Teixeira (z Szachtaru Donieck do Jiangsu Suning) – 50 mln euro

2. Jackson Martinez (z Atletico Madryt do Guagnzhou Evergrande) – 42 mln euro

3. Ramires (z Chelsea Londyn do Jiangsu Suning) – 28 mln euro

4. Elkeson (z Guagnzhou Evergrande do Shanghai SIPG) – 18,5 mln euro

5. Gervinho (z AS Roma do Hebei China Fortune) – 18 mln euro

6. Ricardo Goulart (z Cruzeiro Belo Horizonte do Guangzhou Evergrande) – 16 mln euro

7. Paulinho (z Tottenhamu Hotspur do Guangzhou Evergrande) – 14 mln euro

8. Demba Ba (z Besiktasu Stambuł do Shanghai Shenhua) – 13 mln euro

9. Fredy Guarin (z Interu Mediolan do Shanghai Shenhua) – 13 mln euro

10. Jinhao Bi (z Henan Jianye do Shanghai Shenhua) – 11 mln euro

Igor Marczak, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie