EURO Kołtoń: Błaszczykowski i Pazdan przeszli samych siebie!

Piłka nożna
EURO Kołtoń: Błaszczykowski i Pazdan przeszli samych siebie!
fot. Cyfrasport

„W piłce nożnej ważne jest, aby... przekraczać siebie. Wykraczać poza granice, które wyznaczają okoliczności, wyzwania, trudności, czy własny organizm” - usłyszałem od Jana Grzegorczyka, pisarza kochającego futbol. W tym znaczeniu najlepsi byli Jakub Błaszczykowski i Michał Pazdan. Przekroczyli samych siebie!

Od Jakuba Błaszczykowskiego zacznę recenzję Polaków w finałach EURO 2016 – w skali 1-10 przyznaję mu notę 8,5 (bliską ideału). Na koniec nie strzelił karnego. Jednak w każdym z pięciu meczów turnieju był ponadprzeciętny. Z Irlandią Północną harował i dograł zwycięską bramkę. Z Niemcami harował przykładnie, pomagając całym sercem i umysłem Łukaszowi Piszczkowi. Z Ukrainą „Piszczu” odpoczywał, a i „Błaszczu” miał odpocząć. Jednak mecz się nie ułożył. Kuba wszedł w przerwie i strzelił zwycięskiego gola. I znowu harował, pomagając Thiago Cionkowi. Ze Szwajcarią znowu strzelił gola! Z Portugalią pracował pilnie, pokazując jaką dysponuje techniką i jaki spokój wykazuje w decydujących momentach. Ileż w nim drzemie energii, którą chce spożytkować w imię zespołu. Przed laty były mecze w reprezentacji, gdy grywał pod siebie. Na szczęście „na stare” lata porzucił tę niepotrzebną manierę - zrozumiał, że moc jest w nich, a nie w nim. W finałach EURO 2012 i 2016 Błaszczykowski zagrał 8 meczów. Polacy strzelili w nich 6 goli, a Kuba miał udział w 5 z nich. Imponujące! Ze Szwajcarią strzelił w rozgrywce na karne. Z Portugalią jego uderzenie obronił Rui Patricio. Nikt normalny nie będzie obwiniał Błaszczykowskiego za odpadnięcie w turnieju, co nie znaczy, że sam w sobie nie będzie przeżywał tego do końca życia. Taki los piłkarza, który bierze na siebie odpowiedzialność w takim momencie. Jak Kazimierz Deyna w 1978 roku... Faktem jest, że Kuba mógł trochę odetchnąć, gdy zobaczył jak w Bordeaux pudłowali karne Thomas Mueller, Mesut Oezil, Bastian Schweinsteiger, Simone Zaza, Graziano Pelle, Leonardo Bonucci, i Matteo Darmian. Że nie będą już przypominał postaci historycznych, jak Uli Hoeness, Maxime Bossis, Michel Platini, Socrates, Diego Maradona, Chris Waddle, Roberto Baggio, Luka Modrić, Ivan Rakitić, Antonio di Natale...

Michał Pazdan – 8,5. To był świetny turniej niezwykle ambitnego zawodnika. Pewność interwencji w decydujących momentach na światowym poziomie! „Glikinian Pazdanu” to była jedna z najlepszych par środkowych obrońców w finałach EURO 2016. Wierzył w Michała tylko Nawałka - takie mam wrażenie. Reszta mnożyła wątpliwości. Jednak selekcjoner pokazał, że zna się na ludziach, a Pazdan zna się na swoim fachu!

Wojciech Szczęsny – 7. To mógł być jego turniej. Wiosną osiągnął życiową formę. Kapitalnie obronił sytuację sam na sam w meczu z Irlandią Północną. Po czym okazało się – dzień po meczu – że jest poważnie kontuzjowany.

Łukasz Fabiański – 8. Wszedł do „klatki” w trudnym momencie - po tym, jak kilka dni wcześniej selekcjoner zakomunikował, że numerem jeden jest Szczęsny. Ba, wielu zastanawiało się - w tym wyżej podpisany – czy przeciwko Niemcom nie wystawić Artura Boruca. A i selekcjoner trzymał wszystkich w niepewności – nie wyłączając obu zainteresowanych – Fabiańskiego i Boruca. Po meczu na Stade de France Łukasz powiedział, że było trochę mało czasu... Jakby czuł się trochę urażony zwłoką selekcjonera. Na boisku pokazał, że jest czołowym bramkarzem w Europie. To był wybitny turniej Fabiańskiego - na miarę Jana Tomaszewskiego w 1974 roku, czy Józefa Młynarczyka w 1982 roku, a także Boruca w 2006 i 2008. POLSKA BRAMKARZAMI STOI!

Łukasz Piszczek – 8. Fantastyczna forma w każdym meczu. Radził sobie z gwiazdami rywali, na czele z Cristiano Ronaldo, czy też Julianem Draxlerem, Admierem Mehmedim, czy Harisem Seferovicem, który w trakcie spotkania w St. Etienne zszedł na skrzydło.  Sam Łukasz - wykazując się w defensywie - chętnie brał udział w akcjach ofensywnych. Jakże niewiele zabrakło, aby strzelił gola w końcówce dogrywki ze Szwajcarią. Przyjechał do Francji z wielkim optymizmem, a nawet dowcipkował - „Nie jestem Messim” - co mu się wcześniej nie zdarzało.

Kamil Glik – 8. Prawdziwa ostoja – mentalna i fizyczna. Gra twardo, ale unika fauli. Daje zespołowi więcej, niż przez lata dawali tak znaczący piłkarze, jak Tomasz Wałdoch, czy Jacek Bąk. Prawdziwy kapitan, który nigdy nie wywyższa się ponad innych. Żadnych "much w nosie", co zdarza się innym kadrowiczom. Po prostu jestem pod wrażeniem, jak można zostać normalnym, choć człowiek za chwilę zamieszka w Monte Carlo. I filiżankę espresso lub lampkę Chablis przed Casino de Paris będzie mógł wypić codziennie... Chwała Kapitanie!

Artur Jędrzejczyk – 7,5. Osobowość, która nigdy nie pęka. Trzeba zagrać z lewej strony bloku obronnego – proszę bardzo! Jeszcze z Irlandią Północną widać było, że... brakuje mu lewej nogi. Szczególnie to było widać w ofensywie. Jednak z Niemcami „nakrył czapką” Thomasa Muellera. Z Ukrainą na niewiele pozwolił Andrijowi Jarmołence. Ze Szwajcarią zmagał się najpierw z Xherdanem Shaqirim, a następnie z Breelem Embolo. Z Portugalią a to walczył z CR 7, a to z Nanim, czy Renato Sanchesem. Żaden rywal na świecie mu nie straszny. Kto pozyska „Jędzę”, nie będzie tego żałował.

Grzegorz Krychowiak – 8. Jeden z najlepszych w naszych szeregach. Klasa piłkarska i ciągłe myślenie o tym, co można zrobić lepiej. Po obu meczach fazy pucharowej – i ze Szwajcarią i z Portugalią – mówił, że można było się postarać o inne rozegranie tych spotkań. „Nie możemy tak oddawać pola, jak to się stało w drugiej połowie” - mówił w St. Etienne. „Za mało szukaliśmy gola w drugiej połowie i w dogrywce” - stwierdził w Marsylii. Rozbiera go pozytywna energia. Kilka błędów wynikało chyba ze zmęczenia fizycznego, gdyż miał trochę problemów ze zdrowiem w trakcie tego sezonu.

Krzysztof Mączyński – 7,5. Biorąc pod uwagę, że nie grał trzy miesiące z powodu kontuzji, osiągnął bardzo dobrą formę. Wartościowy partner Krychowiaka w środku pola. Biega nadzwyczajnie, walcząc o piłkę i pokazując się do gry. Ciągle w ruchu. Drużyna z 1974 roku miała Zygmunta Maszczyka, zespół z 1982 roku miał Waldemara Matysika, a obecny ma „Mąka”, który zresztą nie powiedział jeszcze ostatniego zdania.

Kamil Grosicki – 7,5. Mistrz asyst i... chaosu. Dograł dwa gole w fazie pucharowej – bramkę Błaszczykowskiego ze Szwajcarią i gola Lewandowskiego z Portugalią. Jednak raził wieloma stratami. W drugiej połowie ćwierćfinału był wręcz rozkojarzony. Plus jednak za walkę o zdrowie, po tym jak doznał kontuzji stawu skokowego w towarzyskim meczu z Litwą. „Na mnie goi się, jak na psie” - śmiał się. I tak się stało. Dobry duch drużyny – i na boisku i poza nim. Ciekawe, jak rozwinie się jeszcze w klubie. Może spotka trenera, który doprowadzi do większego spokoju w jego poczynaniach, co nie znaczy, że zabroni mu być „Turbo Grosikiem”.

Bartosz Kapustka – 7,5. Takiego debiutu młodego polskiego piłkarza na wielkiej imprezie nie było od czasów... Hm, tak się zastanawiam. Rewelacyjnie wypadli Adam Nawałka i Zbigniew Boniek na Mundialu w 1978 roku. I Waldemar Matysik w 1982 roku. Matysik miał wtedy 20 lat. Kapustka jest nawet młodszy! Swoboda z jaką operuje piłką, mądrość na boisku i poza boiskiem, pozwalają mu wróżyć międzynarodową karierę.

Robert Lewandowski – 6. Nie był to turniej kapitana. W końcu przełamał się strzelecko – w piątym spotkaniu EURO. Ba, po siedmiu kolejnych meczach dla Biało-Czerwonych bez gola. Co by nie mówić o jego pracy, trzeba od niego wymagać goli. Ci którzy na siłę chcieli się przypodobać „Lewemu”, ciągle powtarzali – tylko proszę nie liczyć mu minut bez bramek. Tyle, że napastnika rozlicza się z bramek. Robert jest do tego przyzwyczajony. Wiceprezes PZPN, Marek Koźmiński już po rozgrywkach grupowych zauważył celnie: „W fazie pucharowej – abyśmy zagrali dalej – potrzebujemy bramek Roberta Lewandowskiego”. Ze Szwajcarią uratowała go drużyna. W końcu z Portugalia przyszło przełamanie, choć nie dało nam to awansu. Ciekawe, co nie zagrało, że nie stał się jednym z „dominatorów” turnieju. Praktycznie każdą okładkę "Skarbu Kibica" na Starym Kontynencie przed finałami EURO 2016 zdobiła jego podobizna. Po finałach więcej i lepiej mówi się o innych Polakach... Może to liczba meczów w sezonie spowodowała słabszą dyspozycję na francuskich boiskach? Ostatecznie rozegrał w sezonie 64 spotkania, co jest gigantyczną liczbą. Podobnie wyczerpany jest Thomas Mueller z Bayernu, który zaliczył - łącznie z sobotnim spotkaniem z Włochami - 62 mecze o stawkę w sezonie 2015/2016. Gdzieś i Muellerowi i Lewandowskiemu zabrakło we Francji świeżości. Inna rzecz, że team wokół Roberta zaplanował mnóstwo aktywności – od wielkich kampanii marketingowych po pilnie zaplanowane i reglamentowane wywiady: takie dla ocieplenia wizerunku, a nie odpowiedzi na konkretne pytania. Elementem kampanii wizerunkowej stała się książka pod tytułem „Nienasycony”. „Lewy” dalej pozostaje nienasycony, jeśli chodzi o wielkie turnieje. Na Mundialu jeszcze nie był. W finałach EURO 2012 i 2016 zagrał 8 meczów, ale do siatki trafił tylko 2 razy. „Nienasycony" - idealny tytuł...

Arkadiusz Milik – 7. Wzbudza niesłychane emocje - jedni po turnieju unoszą kciuk do góry, inni w dół. Prawo ludzi dyskutujących o futbolu. W grupie dzięki jego dyspozycji zdobywaliśmy punkty – gol z Irlandią Północną i asysta z Ukrainą. W grupie przeżyliśmy jednak i rozczarowanie z powodu zaprzepaszczenia sytuacji z Niemcami. Tego samego doświadczyliśmy ze Szwajcarią. Jednak Milik nie grał jako numer 9 – ta pozycja zarezerwowana jest dla Lewandowskiego. Musiał często wykazywać w w defensywie. Ze Szwajcarią przebiegł 14,5 kilometra! Jak na 22-letniego zawodnika umie nadzwyczaj wiele. Śmiem twierdzić, że więcej niż „Lewy” w jego wieku. I jest swobodniejszy w grze – ma lepszy drybling od Roberta, a i uderzenie lewą nogą wprost niesłychane. Gdyby Milik na tym turnieju był skuteczniejszy, wracałby do Polski w koronie króla strzelców. I to jest jedyna bolączka Arka - skuteczność. No może jeszcze te ciągłe pretensje Roberta Lewandowskiego – dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Każdy coś tam źle zagra, jakąś piłkę zepsuje. Jednak po co krzyczeć na kolegę? Obaj mogą być parą, która z reprezentacją porządzi w światowej piłce przez lata – na Mundialu w 2018 roku i na EURO 2020.

Tomasz Jodłowiec – 6. Dawał przyzwoite zmiany. Nie traci głowy w trudnych momentach. Naprawdę wartościowy zmiennik.

Sławomir Peszko – 6. Pozytywnie zakręcony. Spełnił swoje marzenie o finałach EURO. Ba, zaliczył nawet mecze w roli jokera. Marzyła mi się bramka Sławka, która byłaby niesamowitą klamrą historii, która zatoczyła koło – od bicia w taksometr cztery lata temu, po wbicie gola na wielkiej imprezie. Nie udało się, ale jest co wspominać!

Piotr Zieliński – 4. Największe rozczarowanie w polskim obozie. Co nie znaczy, że nie zrobi kariery. Głowa do góry! Może taktyczna dojrzałość przyjdzie w eliminacjach MŚ? Nawałka dał mu szansę z Holandią. Spalił się. Z Ukrainą selekcjoner dał mu jeszcze większą swobodę – wystawił na pozycji numer 10. Żyć i nie umierać. Tymczasem w Marsylii „Zielu” umarł w tym turnieju.

Thiago Cionek – 5. Mister wszechstronny! W ciągu miesiąca zagrał na trzech pozycjach w defensywie – z Holandią na lewej obronie. Z Litwą na środku. Z Ukrainą na prawej stronie. Z Ukrainą miał ogromne kłopoty, szczególnie w pierwszej połowie. Jednak przez Nawałkę ceniony – za umiejętności i właśnie wszechstronność.

Filip Starzyński – bez oceny. Grał ze sto sekund, a to za mało, aby ocenić. Na pewno coś w nim jest i ma szansę stać się ważnym ogniwem kadry.

Artur Boruc – bez oceny. Jak powiedział – uczył się sam siebie. Sam siebie i cierpliwości. Pozytywna postać w kadrze, mająca własny, niepowtarzalny styl.

Jakub Wawrzyniak – bez oceny. Inteligencja pozwoliła mu przeżyć turniej w pozytywnym nastawieniu, choć liczył na więcej. To jego trzecie EURO, a drugie bez występu na boisku. Zagrał tylko w Austrii – przeciwko Chorwacji. W finałach w Polsce i we Francji tylko wśród rezerwowych.

Bartosz Salamon – bez oceny. Nie pokazał się na boisku, ale jestem ciekawy jego rozwoju już w Serie A. To może zaprocentować na poziomie reprezentacji.

Karol Linetty – bez oceny. Rola rezerwowego - bez minuty na boiskach Francji - może niepokoić. Skoro kończył eliminacje EURO 2016 w pierwszym składzie, to miał prawo myśleć, że w finałach pojawi się choćby w roli jokera.

Mariusz Stępiński – bez oceny. Murawy nie powąchał, ale... Ciągle czyni postęp. Z nim najlepszy klubowy sezon. A lepsze tym bardziej możliwe.

Roman Kołtoń z Francji, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie