ESL One Cologne 2016: Brazylijczycy za mocni dla Virtus.pro
Pierwszy półfinałowy pojedynek turnieju ESL One Cologne 2016, w którym polskie Virtus.pro zmierzyło się z SK Gaming, zakończył się zwycięstwem Brazylijczyków 2:1 (Cobblestone 19:17, Nuke 5:16, Mirage 12:16). Tym samym Polacy kończą swoją przygodę z Majorem i nie będzie im dane powalczyć o nagrodę główną podczas odbywającego się jutro wielkiego finału.
Na pierwszej mapie, de_cobblestonie, Polacy rozpoczęli po stronie broniącej. Gra naszych rodaków stała na wysokim poziomie. W bardzo dobrym stylu odpierali oni ataki przeciwników. Virtus.pro po pierwszej połowie lokacji prowadzili 9:6, co dawało nadzieję na pierwsze oczko w punktacji ogólnej. Po zmianie stron dobrze przez kilka rund radzili sobie Coldzera i jego koledzy, lecz wkrótce to Virtus.pro znalazło sposób na odzyskanie inicjatywy. Końcowe rundy to bardzo wyrównana walka, czego najlepszym dowodem był wynik 15-15 i konieczność rozegrania dogrywki. Warto nadmienić, że w decydującej rundzie zabłysnął Filip 'NEO' Kubski, który wygrał clutcha i doprowadził do wspomnianej dogrywki. Chwilę później o wiele lepszą grę zaprezentowali Virtusi, którzy ostatecznie zwyciężyli 19:17.
Na kolejnej mapie de_nuke Polakom szło o wiele gorzej, by nie powiedzieć po prostu ... źle. Najpierw dobrą okazję na zdobycie prowadzenia zmarnował Jarosłąw 'pasha' Jarząbkowski. Później byliśmy świadkami wielu popełnianych przez Virtus.pro błędów. Przewaga SK Gaming rosła w szybkim tempie. Na półmetku FaLLeN i jego kompani wypracowali sobie bardzo wysoką przewagę punktową – prowadzili aż 12:3. Po zamianie ról nadzieję na comeback dali polskim fanom biało-czerwoni dzięki wygranej pistoletówce. Był to jednak jednorazowy zryw i w dalszym ciągu warunki dyktowali Brazylijczycy, którzy ostatecznie wygrali 16:5.
Rozstrzygająca, trzecia mapa - de_mirage, lepiej rozpoczęta została przez SK Gaming, które wygrało trzy pierwsze rundy. Wkrótce gonić wynik zaczęli Polacy, którzy z czasem wysunęli się na prowadzenie i po piętnastu rundach prowadzili 9:6, choć rezultat ten mógł i powinien być nieco bardziej korzystny. Po zmianie stron polska formacja zupełnie nie radziła sobie z przeprowadzaniem skutecznych ataków. TaZ i spółka nie zachwycali przygotowaniem taktycznym. Przed końcem spotkania Kuben zarządził przerwę taktyczną. Jak się okazało — ta na chwilę pomogła naszym, lecz na krótko. Grę do samego końca kontrolowali Canarinhos, co musiało przynieść im zwycięstwo i tak też się stało. Wynik 16:12 przesądził o tym, kto zagra jutro w wielkim finale turnieju.
Komentarze