Pindera: Jak pokonać Japonię?
Obie polskie drużyny pingpongowe w 1/8 turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro wpadają na Japonię. Losowanie trudno więc uznać za szczęśliwe.
Japonki to przecież wicemistrzynie olimpijskie z Londynu (2012), a ich koledzy rozstawieni są na tych igrzyskach z nr 3. Kiedy rozmawiałem z Natalią Partyką i Katarzyną Grzybowską Franc, które przyszły właśnie na trening, nie wiedziały jeszcze z kim zagrają w turnieju drużynowym. Znały tylko wyniki losowania turnieju indywidualnego, który zacznie się wcześniej. Wystąpi w nim Li Qian i Grzybowska.
- Oby tylko nie wpaść od razu na Chinki – powiedziała Partyka. Chwilę później pojawił się trener Michał Dziubański i przekazał wiadomość: gramy z Japonkami.
Co to oznacza? Na pewno bardzo trudne zadanie. Za wcześnie jeszcze mówić jaki będzie układ gier, która z trójki (Li Qian, Partyka, Grzybowska) będzie zaczynać, ale Japonki to najwyższa klasa światowa i wygrać z nimi będzie niezwykle trudno. Wystarczy tylko przypomnieć, że Kasumi Ishikawa zajmuje szóste miejsce w rankingu ITTF, Ai Fukuhara (8), a Mima Ito (9). W Rio są oczywiście kandydatkami do podium, rozstawiono je z nr 2. Nr 1 to Chinki, co do tego nikt nie ma wątpliwości.
Kiedy nasze dziewczyny weszły do sali treningowej chłopcy już tam byli, ale o tym, że ich rywalami w 1/8 turnieju olimpijskiego będą Japończycy dowiedzieli się nieco później. Tomasz Krzeszewski, ich główny trener, gdy zapytałem jak ocenia wyniki losowania skomentował je w krótkich żołnierskich słowach. Daniel Górak, Wang Zeng Yi i Jakub Dyjas wierzą jednak, że stać ich na równą walkę. Yun Mizutani (6 w rankingu ITTF) to wprawdzie znakomity zawodnik, podobnie jak Maharu Yoshimura (21) i Koki Niwa (22), ale to nie znaczy, że nie można ich pokonać. – Jeśli zagramy na miarę swych możliwości – mówi „nasz Chińczyk” Wang Zeng Yi, to wszystko jest możliwe.
Dla tych, którzy nie znają Wandżiego, warto dodać, że powiedział to perfekcyjnie po polsku. A jeśli jeszcze z Japończykami zagra perfekcyjnie, to kto wie?
Tym bardziej, że Góraka też stać na wiele, a 20 letniego Dyjasa, nową wielką nadzieję polskiego, męskiego tenisa stołowego ponoć boją się już znacznie wyżej od niego notowani pingpongiści.
Wcześniej Dyjasa i Wandżiego zobaczymy w turnieju indywidualnym. Losowali całkiem znośnie, więc zapewne będzie okazja przyjrzeć im się dłużej. Panie też mają taką nadzieję, Grzybowska zagra najpierw z Hinduską Maniką Batrą, a jeśli ją pokona, to po drugiej stronie pingpongowego stołu stanie Koreanka z Północy Kim Song. Kolejna w kolejce byłaby ewentualnie Japonka Ishikawa (6 w rankingu ITTF), ale najpierw trzeba odnieść dwa zwycięstwa.
Druga z Polek, Li Qian, ta znacznie bardziej utytułowana, w drugiej rundzie zmierzy się z cenioną w tej branży Rumunką Danielą Dodean Monteiro, a gdyby wyszła z tej batalii zwycięsko, to wtedy czekałaby na nią inna Japonka, Fukuhara, ósma na światowej liście najlepszych pingpongistek. Trzeba naprawdę być optymistą, by w tej sytuacji liczyć na sukcesy, ale kto wie, sensacje w sporcie się zdarzają.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze