Chciał poznać piłkarzy Manchesteru United. Chwilę po spotkaniu zmarł...
Ostatnim marzeniem Paddy'ego Lawlera było spotkanie z piłkarzami Manchesteru United. Klubowi z Old Trafford kibicował od dziecka, regularnie bywał na meczach. Czasu jednak nie zostało mu wiele - 73-latek chorował na raka prostaty, a lekarze nie dawali mu większych szans. Za sprawą swojej wnuczki i kuzyna Jessego Lingarda, marzenie Lawlera zostało jednak spełnione.
Wspomniana wnuczka opublikowała marzenie dziadka na Facebooku, licząc na magię Internetu. Nie przeliczyła się...
Post szczęśliwym trafem dotarł do kuzyna zawodnika United Jessego Lingarda. Jeszcze tego samego historię Lawlera poznała cała drużyna. Trzy dni później klub wysłał do szpitala specjalną delegację.
Paddy Lawler'ın(75) son isteği Manu'lu futbolcularla görüşmekti...Lawyer görüşmeden 45 dk sonra hayatını kaybetti. pic.twitter.com/lRLs9JfgyE
— Buzz Spor (@buzzspor) 15 września 2016
Paddy'ego odwiedzili: Marcus Rashford, Ashley Young, Timothy Fosu-Mensah i oczywiście Jesse Lingard.
To było chyba przeznaczenie, kolejne zrządzenie losu, bo 45 minut po spotkaniu, czyli tyle, ile trwa połowa meczu piłkarskiego, 73-latek zmarł...
Wkrótce piłkarzom podziękowała jego wnuczka.
- Wspaniali ludzie. Cała czwórka. Dziękuję wszystkim, którzy starali się pomóc. Mój dziadek był w "siódmym niebie" - napisała.na Facebooku.
Paddy Lawler spełnił swoje ostatnie marzenie i mógł w końcu spokojnie zasnąć. Piękna, ale jakże smutna historia.