Kuriozum w Kluczborku. Piłkarz strzelił gola, gdy zgasło światło

Piłka nożna

Do niecodziennej sytuacji doszło w meczu MKS Kluczbork - Chojniczanka Chojnice (1:1). Goście zdobyli bramkę wyrównującą już pod koniec pierwszej połowy, ale pech chciał, że w tym samym momencie na stadionie zgasło światło. Sędzia z początku gola uznał. Po interwencji piłkarzy cofnął jednak decyzję.

To stało się w 45. minucie przy stanie 1:0 dla Kluczborka. Do rzutu wolnego podszedł Rafał Grzelak i uderzył bezpośrednio na bramkę. Nim jednak piłka przekroczyła linię, na stadionie zgasło światło. Wszystko było w rękach sędziego. Sebastian Krasny długo się jednak nie zastanawiał. W Kluczborku Chojniczanka remisowała z MKS 1:1.

Na boisku doszło do awantury. Gospodarze osaczyli arbitra, który... po chwili swój wyrok unieważnił!

 

 
Później tłumaczył się, że gola nie uznał, bo przed strzałem nie było gwizdka. Tak napisał w protokole. Co na to dyrektor zarządzający Chojniczanki?

 


Awaria trwała około 12 minut. W międzyczasie sędzia wyrzucił na trybuny Ernesta Konona, drugiego trenera Kluczborka oraz Hermesa, asystenta w sztabie Chojniczanki. Gdy na boisku znów było widno, arbiter nakazał powtórzenie wolnego. Druga próba nie skończyła się jednak powodzeniem.

- Jak widać, dzisiaj wszystko było możliwe - skomentował po meczu Maciej Bartoszek, trener Chojniczanki.

 

Kontrowersyjna sytuacja w załączonym materiale wideo.

RH, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie