Kadra kajakarek bez medalistek olimpijskich przygotowuje się do sezonu

Inne
Kadra kajakarek bez medalistek olimpijskich przygotowuje się do sezonu
fot. Cyfrasport

Kadra kajakarek, bez uczestniczek igrzysk olimpijskich, w Szczyrku przygotowuje się do przyszłorocznego sezonu. Medalistki z Rio de Janeiro Marta Walczykiewicz, Karolina Naja i Beata Mikołajczyk dopiero w styczniu mają dołączyć do grupy.

Mijający rok był bardzo udany dla polskiego kajakarstwa - dwie osady (Marta Walczykiewicz w K1 200 m oraz Beata Mikołajczyk i Karolina Naja w K2 500 m) stanęły na podium w Rio de Janeiro i były to pierwsze igrzyska w historii, w których kobiety zdobyły dwa medale.

 

Opiekun żeńskiej kadry Tomasz Kryk otrzymał zielone światło od władz Polskiego Związku Kajakowego i przedłużył umowę do kolejnych igrzysk w Tokio. To jedyny szkoleniowiec seniorskich grup, który pozostał na stanowisku. Związek ogłosił bowiem konkursy na trenera kanadyjkarzy i kajakarzy.

 

Póki co, Kryk nie wie jeszcze do końca w jakim składzie przyjdzie mu pracować od stycznia przyszłego roku. W tej chwili pięć uczestniczek IO, oprócz medalistek to Edyta Dzieniszewska-Kierkla i Ewelina Wojnarowska, mają wolne do końca roku.

 

"Dałem dziewczynom czas do namysłu. Nie jest tajemnicą, że w tej grupie są już doświadczone zawodniczki, a Beata Mikołajczyk poważnie myśli o macierzyństwie. Ja zresztą powiedziałem im otwarcie: Beata, masz trzy medale igrzysk, ty Karolina dwa i ja szanuje wasze decyzje. Bez względu na to co postanowicie, będziecie zawsze mieć moje wsparcie" - powiedział.

 

Jak dodał, drzwi kadry będą dla nich otwarte, także po ewentualnym urlopie macierzyńskim.

 

"Może trzeba będzie zrobić wyłom w polskim sporcie i wziąć nawet opiekunki na obóz, żeby dziewczyny nie musiały rozstawać się na dłużej z dziećmi" - przyznał.

 

Selekcjoner na pewno może liczyć na Walczykiewicz, która już zadeklarowała, że od stycznia będzie do jego dyspozycji.

 

Tymczasem młodsza część kadry kajakarek od kilku tygodni przygotowuje się do kolejnego sezonu. Nie brakuje w niej jednak zawodniczek, które mają już spore doświadczenie i starty w Pucharze Świata: Dominiki Włodarczyk, Anny Puławskiej, Martyny Lisieckiej, Pauliny Paszek czy Justyny Iskrzyckiej. Grupa zaliczyła kilkudniowe konsultacje w Wałczu, Poznaniu, a od kilku dni trenuje w Szczyrku.

 

"Te obozy mają na celu przede wszystkim zintegrować grupę, pokazać coś nowego i podnieść poziom tych zawodniczek do medalistek igrzysk olimpijskich" - wyjaśnił Kryk.

 

Jak poinformował, na początku stycznia kadra poleci do włoskiego Livingo, który jest już tradycyjnym etapem przygotowań jego drużyny. Cały cykl oparty jest zresztą o sprawdzone ośrodki - w lutym odbędzie się zgrupowanie w portugalskim Montemor, a w marcu i kwietniu trzy obozy we włoskiej Sabaudii. Pierwsze starty międzynarodowe zaplanowano na 26-28 maja w Szeged, gdzie rozegrany zostanie Puchar Świata. Tydzień później kolejny PŚ w Belgradzie, w połowie lipca w Płowdiw odbędą się mistrzostwa Europy.

 

"Sezon tradycyjnie zakończymy mistrzostwami świata, które pod koniec sierpnia rozegrane zostaną w Racicach. To nasza docelowa impreza, a tor w Czechach często nam sprzyjał. Z drugiej strony przyszły rok traktujemy nieco luźniej. Ja osobiście się nie napinam, dojrzałem do tego, że nie można ciągle "cisnąć" zawodnika, bo w roku olimpijskim nie przynosi to efektu. Dlatego na więcej liczę w mistrzostwach świata w 2018 roku" - tłumaczył Kryk.

 

Po igrzyskach w Brazylii Międzynarodowa Federacja Kajakowa dokonała zmian w konkurencjach olimpijskich. Zrezygnowano z męskich dwójek kajakowych na 200 m i jedynek kanadyjkarzy na 200 m, a w Tokio zastąpione zostaną przez wyścigi kanadyjkarek (C1 200 m i C2 500 m). Natomiast męskie czwórki kajakowe będą rywalizować na 500 m, a nie jak na dwóch ostatnich igrzyskach - 1000 m.

 

Kryk nieco sceptycznie ocenia te zmiany, choć jego grupy akurat nie dotyczą.

 

"Moim zdaniem brakuje chyba takiego długofalowego myślenia. Zmiany wprowadzono już po Pekinie, nie minęły dwa cykle olimpijskie i mamy już kolejne. Trochę sceptycznie patrzę na kanadyjki kobiet, jest to dyscyplina mocno wyniszczająca. Rozmawiałem z Markiem Łbikiem i powiedział mi, skoro kobiety boksują, skaczą na nartach, to dlaczego nie mogą pływać na kanadyjkach. Kobiece kanadyjki nie bronią się jednak ilością krajów, w których te konkurencje się uprawia" - ocenił.

 

Jak dodał, dla niektórych trenerów będzie to też spore wyzywanie, aby "zagospodarować" zawodników na nowych dystansach.

 

"Mamy do czynienia z rewolucją wśród męskich kajaków. Po Pekinie zlikwidowano jedynki i dwójki na 500 m, a teraz nagle wraca się do czwórki na tym dystansie. I zapewne wsiądą do niej ci zawodnicy, którzy obecnie ścigają się na 200 m. Kanadyjkarzom będzie trudno przestawić się z 200 m na 1000 m, uda się to tylko jednostkom i widzę ich bardziej w osadach. Trenerzy już dzisiaj muszą o tym zacząć myśleć" - podsumował.

AŁ, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie