W Rzeszowie nie szanują siatkarskich legend?

Siatkówka

Rzeszów to jedno z najważniejszych miast na mapie polskiej siatkówki. Czy włodarze klubów ze stolicy Podkarpacia doceniają tych, którzy przyczynili się do budowy potęgi rzeszowskiej siatkówki? Słynny trener Jan Such jest innego zdania.

Jan Such to postać niezwykle zasłużona dla polskiej siatkówki. Jako zawodnik wywalczył dla Resovii wiele trofeów, m.in. czterokrotnie zdobył mistrzostwo Polski (1971, 1972, 1974 i 1975), grał również w reprezentacji Polski. Jako trener przyczynił się do powrotu klubu z Podkarpacia do krajowej czołówki, w 2004 roku wywalczył z Pasami awans do ekstraklasy. Mimo ogromnych zasług, jego praca nie została w Rzeszowie należycie doceniona. Słynny trener uważa, że w klubach ze stolicy Podkarpacia - mimo dobrej organizacji i marketingu - nie szanuje się siatkarskich legend.

 

– Są tam ludzie, którzy wspaniale dbają o organizację, pod względem marketingowym jest to jeden z najlepszych klubów w Europie. Organizacja, kibice - coś wspaniałego. Mimo to uważam, że Andrzej Kowal jest trochę osamotniony. Przypomnę, że niedawno stracił Gogola, stracił też trenera od przygotowania fizycznego. Marketing jest rozwinięty wspaniale, a praca szkoleniowa? Byli kiedyś tacy zawodnicy jak Marek Karbarz - mistrz świata, mistrz olimpijski - dziś nie pracuje w klubie. Był świętej pamięci Wiesław Radomski. My kiedyś w trójkę budowaliśmy ten klub. Dziś nas nie ma, ale myślę, że pewni ludzie mogliby coś doradzić, coś podpowiedzieć. Nie - zostaliśmy całkowicie odsunięci na bok... – stwierdził Such w magazynie Polska 2017.

 

Słynny trener nawiązał również do sytuacji, jaka ostatnio miała miejsce w drużynie Developres SkyRes Rzeszów, gdzie trenera Jacka Skroka zastąpiono Włochem Lorenzo Micellim:

 

– Pomagałem kiedyś Developresowi. Dziewczyny z Rzeszowa dziś grają w Orlen Lidze, są w czołówce tabeli, biją się o podium. Ja temu klubowi pomagałem społecznie w awansie z drugiej do pierwszej ligi, a potem do Orlen Ligi. Ostatnio chodzę na mecze, kupuję bilety... Ale nie, to nie boli... Boli co innego... Zaproponowałem w pewnym momencie trenera Jacka Skroka. Oddał nerkę synowi, ratując mu życie, a po dziesięciu dniach usłyszał: "dziękuję, jesteś niepotrzebny..." Uważam, że tak się nie powinno robić. A poczucie sportu, wartości? – powiedział.

 

– Krzysiek Ignaczak też może mieć troszkę pretensji. Ludziom w pracy można podziękować, ale trzeba to zrobić z szacunkiem. Ja do dziś mam wdzięczność dla kibiców. Gdy zrezygnowałem z pracy w Resovii, pięć tysięcy kibiców wstało i zaśpiewało mi "sto lat", za moje trzydzieści lat pracy. To jest satysfakcja. Niektórzy ludzie z klubu tego nie potrafili – dodał były szkoleniowiec Resovii.

RM, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie