Wilder: Jeśli byłbym na dopingu, mógłbym zabić Szpilkę
Deontay Wilder (37-0, 36 KO) jest wielkim przeciwnikiem dopingu w boksie i wielokrotnie to podkreślał. Mistrz świata WBC przekonuje, że kary powinny być jeszcze poważniejsze niż aktualnie.
Amerykanin wie, co mówi, bo przez sprawy dopingowe w ostatnim czasie przepadły mu dwie walki. Najpierw zakazane substancje wykryto w organizmie Aleksandra Powietkina (31-1, 23 KO), więc do długo oczekiwanego starcia nie doszło, a nie tak dawno to samo spotkało Andrzeja Wawrzyka (33-1, 19 KO). W związku z tym "Bronze Bomber" skrzyżuje rękawice z Geraldem Washingtonem (18-0-1, 12 KO) 25 lutego w Birmingham.
- To, co robi WBC, jest świetne, lecz kary powinny być jeszcze większe - przyznał.
Wilder nawiązał też do pamiętnej walki z Arturem Szpilką w styczniu 2016 roku. Polak był nieźle przygotowany do tego starcia, lecz w dziewiątej rundzie otrzymał potężne uderzenie, po którym nie był w stanie się już podnieść. Zdaniem Amerykanina, mogłoby się skończyć o wiele gorzej, jeśli zażywałby zakazane substancje.
- Co by się stało, jeśli byłbym na dopingu? Jeśli wspomagałbym się i był na koksie? Mógłbym go zabić. I tak przez chwilę pomyślałem. Liczę na to, że uda się wyczyścić boks z tego problemu - dodał.
Nokaut Wildera w załączonym materiale wideo.
Komentarze