Małysz: Apetyty się zaostrzyły

Zimowe
Małysz: Apetyty się zaostrzyły
fot. PAP

"Apetyty się zaostrzyły" - tak w rozmowie z PAP brak medalu polskich skoczków narciarskich w konkursie mistrzostw świata w Lahti na obiekcie normalnym skomentował słynny przed laty zawodnik Adam Małysz. Kamil Stoch był w sobotę czwarty, a Maciej Kot piąty.

"Zawsze się zaostrzają, kiedy coś nie wychodzi tak, jakby się chciało. Oczekiwania były ogromne, a wiadomo, że w takiej sytuacji niełatwo je spełnić. Kiedy jesteś faworytem i wszyscy na ciebie patrzą, zwyczajnie nie jest to proste" - dodał Małysz, który obecnie jest dyrektorem ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim.

 

Stocha i Kota trudno było jednak nie stawiać w roli faworytów. Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi (2014) to aktualny lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Kot natomiast zajmuje w niej piąte miejsce. Stoch w dodatku przy okazji piątkowych kwalifikacji ustanowił rekord skoczni.

 

Wygrał jednak wicelider PŚ Austriak Stefan Kraft, przed Niemcami - Andreasem Wellingerem i Markusem Eisenbichlerem. Stochowi do trzeciego miejsca zabrakło zaledwie 1,1 pkt.

 

"Skoki naszych chłopaków nie były złe, były całkiem dobre. Zabrakło jednak jakiegoś błysku, świeżości. Kraft i Wellinger też uchodzili za faworytów, więc trudno mówić o niespodziance. Może trochę nieoczekiwanie Eisenbichler do nich doskoczył" - ocenił Małysz.

 

Sami zawodnicy byli jednak bardziej krytyczni, a szczególnie Kot.

 

"Każdy z nas mógłby znaleźć błędy w swoich skokach, a inni po prostu spisali się lepiej. Gdyby to był Puchar Świata, to byłbym zadowolony. Na mistrzostwach świata liczą się jednak tylko miejsca na podium i medale" - podkreślił.

 

"Pierwszy skok był dobry, a gdyby drugi był taki sam, to wynik byłby inny. Jestem trochę zawiedziony, ale nie sfrustrowany" - dodał Stoch.

 

Zadowolenia nie krył natomiast Dawid Kubacki, który był ósmy.

 

"Nie czuję niedosytu. Wykonałem solidną robotę i to miejsce jest dla mnie satysfakcjonujące. Bycie w najlepszej ósemce mistrzostw świata to sukces, a także motywacja do dalszej pracy nad sobą" - stwierdził.

 

Polaków czekają jeszcze dwa konkursy na dużej skoczni - w czwartek indywidualny, a w sobotę drużynowy.

 

"Trzeba na spokojnie podejść do tego, co się dziś wydarzyło i zamknąć ten rozdział. Teraz mamy dużą skocznię i na tym się skoncentrować. Głód medalu spowoduje, że na niej to my +wypalimy+. Jestem o tym przekonany" - powiedział Małysz.

 

Czterokrotny mistrz świata wie co mówi, bo podobną sytuację przeżył w 2007 roku. Podczas MŚ w Sapporo zajął czwarte miejsce na dużej skoczni, a tydzień później na obiekcie normalnym był już bezkonkurencyjny. Wszystko wskazuje na to, że jego młodsi koledzy z odpowiednim nastawieniem nie powinni mieć kłopotu.

 

"Nie zamierzam roztrząsać tego co się tu stało. Światła zgasły, wyniki wydrukowane, zdjęcia zrobione, medale rozdane, ale ja wciąż mam jeszcze szansę na kolejne" - powiedział Stoch.

 

Czwarty z Polaków Piotr Żyła zakończył sobotnie zawody na 19. miejscu.

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie