Radio PolsatSport.pl o przyszłości Zimnocha. "On wciąż pozostaje nieodkrytą kartą"
Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO) niedawno pokonał Mike'a Mollo (21-7-1, 13 KO) w rewanżowej walce obu pięściarzy. Dla polskiego boksera był to pojedynek o być albo nie być, jednak z zadania wywiązał się wygrywając przed czasem. Co dalej? "Zimnoch zapowiada błyskawiczny szturm pierwszej piętnastki rankingu i walki o pas, jednak między życzeniami a realizmem są duże odległości" - powiedział Dyrektor ds. Sportu Telewizji Polsat Marian Kmita.
Przemysław Iwańczyk: Krzysztof Zimnoch - czy potencjalna spektakularność jego walk i plany na przyszłość są zjawiskiem lokalnym, czy ma szansę zostać zjawiskiem globalnym? Warto zainwestować w niego jako polskiego "ambasadora" boksu na arenie międzynarodowej, na galach z prawdziwego zdarzenia? Są przecież plany walki z Arturem Szpilką (20-2, 15 KO).
Marian Kmita: Polski boks generalnie znajduje się w kryzysie. Podaż pięściarzy, którzy nadają się do promowania i można z nimi wiązać jakieś nadzieje, można niestety policzyć na palcach jednej ręki. Oni dzisiaj sportowo nie nadążają za średnim poziomem bokserskim na świecie.
Spójrzmy na Krzysztofa Głowackiego (26-1, 16 KO). Plan walki z Oleksandrem Usykiem (11-0, 10 KO) w obronie pasa mistrzowskiego zakończył się katastrofą...
Krzysztof Zimnoch wciąż pozostaje nieodkrytą kartą. Nie wiemy o nim zbyt wiele. Na co go stać? Dwie potyczki z Mike'iem Mollo były bardzo spektakularne, natomiast nie wzruszają nikogo w czołowych federacjach. Krzysiek ze szczecińskiego ringu deklaruje, że chciałby wkroczyć do czołowej piętnastki rankingu i jak najszybciej to możliwe bić się o tytuł jednej z czterech czołowych federacji. Między życzeniami a realizmem są jednak potężne odległości, jednak czas pokaże... Ja mu oczywiście kibicuję i zrobimy wszystko, aby pomóc mu w rozwoju kariery.
Rozmawiałem też z Tomaszem Babilońskim zaraz po walce i jest wiele fajnych projektów międzynarodowych, ale w trzecim, czwartym zdaniu padają jednoznaczne słowa: nie jesteśmy w stanie zbudować kolejnego Andrzeja Gołoty (41-9-1, 33 KO) czy też Tomasza Adamka (50-5, 30 KO). Nie ma do tego dzisiaj warunków... Musimy gwałtownie wracać do szkolenia młodzieży i zadbać o zaplecze, bo za dziesięć lat może w ogóle nie być polskiego boksu...
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze