Szubarga: Nie myślę o tytule króla strzelców

Koszykówka
Szubarga: Nie myślę o tytule króla strzelców
fot. Cyfrasport

Rozgrywający Krzysztof Szubarga na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu zasadniczego ekstraklasy koszykarzy został liderem klasyfikacji snajperów. Średnio zdobywa 17,71 pkt. - Nie myślę o tytule króla strzelców - powiedział czołowy gracz Asseco Gdynia.

32-letni zawodnik w spotkaniu 27. kolejki z Polskim Cukrem w Toruniu zdobył 42 punkty, ustanawiając rekord kariery. Jest to jednocześnie najwyższa zdobycz punktowa w tym sezonie Polskiej Ligi Koszykówki. Zespół Asseco uległ jednak wyżej notowanym rywalom 108:109 po dogrywce, mimo że na osiem sekund przed końcem regulaminowego czasu gry prowadził 91:86.

 

- Cieszy mnie, że zagrałem dobre zawody. Szkoda, że zabrakło kropki nad "i". Spotkanie mieliśmy praktycznie wygrane i daliśmy sobie odebrać zwycięstwo - skomentował.

 

W klasyfikacji strzelców Szubarga minimalnie wyprzedził reprezentanta Szwecji Chrisa Czerapowicza (17,7), który w trakcie sezonu przeszedł z Miasta Szkła Krosno do występującego w lidze hiszpańskiej Morabanc Andora i już nie poprawi swojej średniej w PLK. Gdyby utrzymał prowadzenie do końca, byłby to polski akcent w zestawieniu zdominowanym w ostatnich latach przez zagranicznych koszykarzy. W poprzednich 22 sezonach rodzimym zawodnikom udało się wygrać tę klasyfikację tylko dwukrotnie. Byli to Jakub Dłoniak z Siarki Tarnobrzeg (średno 20,1 pkt) przed czterema laty i Mariusz Bacik z Bobrów Bytom (25,1) w sezonie 1994/95.

 

- Powiem szczerze, że w trakcie rozgrywek nigdy nie patrzę na statystyki. Nawet teraz, gdy byłem w czołówce i wyszedłem na pierwsze miejsce. Zobaczymy. Może się uda, może nie - zależy od tego, jak zagram ostatnie spotkania. Ale na pewno specjalnie o tym nie myślę - przyznał.

 

Szubarga urodził się 5 lipca 1984 r. w Inowrocławiu, mieście skąd wywodzi się spora grupa znakomitym koszykarzy, reprezentantów kraju, poczynając od Ryszarda Olszewskiego - olimpijczyka z Rzymu (1960), czterokrotniego uczestnika mistrzostw Europy i najlepszego polskiego koszykarza roku 1961 w barwach AZS Toruń, poprzez Wojciecha Rosińskiego - olimpijczyka w Moskwy (1980), dwukrotnie startującego w ME, Tomasza Torgowskiego i Piotra Barana - uczestników ME 1991, po Radosława Hyżego, który wystąpił w Eurobaskecie 2007.

 

- Gdy zaczynałem karierę, dawało się odczuć, że to jest koszykarskie miasto. Pamiętam, że zawsze dużo ludzi przychodziło na mecze. Można powiedzieć, że koszykówka była wśród miejscowych kibiców na pierwszym miejscu. Niestety, ostatnie lata pokazują, że ciężko jest teraz zbudować w Inowrocławiu silną drużynę. Noteć walczy o utrzymanie w 1. lidze. Wcześniejszych zawodników-reprezentantów za bardzo nie pamiętam. Jestem w tym gronie najmłodszy. Po mnie już nikt się nie wybił. Wierzę, że drużyna utrzyma się na zapleczu ekstraklasy, chociaż może jej pokrzyżować szyki... inowrocławianin Radek Hyży, prowadzący Nysę Kłodzko, rywala w play out - powiedział.

 

Szubarga ma za sobą 59 spotkań w reprezentacji Polski, wystąpił w ME w 2009 i 2013 roku. W formie, jaką prezentuje w tym sezonie, wielu widziałoby go w koszulce z białym orłem w zespole Mike'a Taylora na Eurobaskecie 2017.

 

- Nigdy przed reprezentacją się nie zamykałem. Jeżeli trener będzie mnie widział w składzie i znajdzie dla mnie rolę w drużynie, to jestem otwarty i gotowy. Decyzja należy do niego - zadeklarował.

 

W wielkanocną sobotę w derbach Trójmiasta koszykarze Asseco Gdynia spotkają się we własnej hali z Treflem Sopot. Będzie to rewanż na kuriozalną przegraną 66:96 w styczniowej, 12. kolejce.

 

- W pierwszym spotkaniu po trzech kwartach rywale prowadzili tylko dwoma punktami. Przegraliśmy dopiero w ostatniej kwarcie. Nie wydaje mi się zasadne, żeby po tamtym meczu oceniać potencjały drużyn. One są na pewno bliżej siebie. Kibice w Trójmieście zawsze żyją derbami, przychodzą na takie spotkania. To też wywołuje dodatkowe emocje. Na pewno może to być fajne wydarzenie dla kibiców przed świętami. Liczę na to, że nasza hali wypełni się do końca. Czekamy na ten mecz. Przegraliśmy ostatnio dziewięć spotkań z rzędu, więc wypadałoby już coś wygrać - podkreślił.

 

Planów na niedzielę i poniedziałek, dwa dni świątecznego odpoczynku, czołowy koszykarz Asseco nie ma jeszcze do końca sprecyzowanych.

 

- Ze świętami u koszykarzy bywa różnie. Dwa dni wolnego? Musiałby pan zapytać trenera, czy tak będzie. Sportowcy nie mogą zbyt wiele planować. Na pewno trzeba wygrać z Treflem. Jak się to uda, to pewnie te dwa dni od trenera dostaniemy. Święta tradycyjnie spędzam w najbliższym gronie. To dla mnie bardzo ważne. Pojadę w kujawsko-pomorskie do rodziny, zjemy razem wielkanocne śniadanie. Potrawy? Nie mam ulubionych. Na pewno tradycyjne jajko - wyjawił.

 

Prowadzona przez trenera Przemysława Fransunkiewicza drużyna Asseco jest ewenementem w ekstraklasie - tworzą ją wyłącznie polscy koszykarze.

 

- Nie pamiętam, żeby w zawodowej erze rozgrywek w całości polska drużyna utrzymała się w ekstraklasie. Idącą podobną drogą Polonia 2011 Warszawa spadła przed siedmioma laty, zresztą razem z zespołem z Inowrocławia. My z Asseco zapewniliśmy sobie ligowy byt na długo przed zakończeniem sezonu. To też jest jakiś mały sukces - zakończył lider zespołu z Gdyni.

AN, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie