Drzyzga: ZAKSA faworytem, ale siła ofensywna leży po stronie Skry

Siatkówka
Drzyzga: ZAKSA faworytem, ale siła ofensywna leży po stronie Skry
fot. Cyfrasport

ZAKSA i Skra w końcówce rozgrywek prezentują się nieźle od strony sportowej. Te dwa zespoły w swej optymalnej dyspozycji będą w stanie stworzyć ciekawe widowisko. Liczę więc, że w tegorocznym finale PlusLigi zobaczymy dobrą siatkówkę – twierdzi Wojciech Drzyzga w rozmowie z Polsatsport.pl.

Robert Murawski: Kibice mogą się czuć nieco rozczarowani półfinałami PlusLigi? Starcia ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z Jastrzębskim Węglem były bardzo jednostronne...

 

Wojciech Drzyzga: Oba mecze pomiędzy ZAKSĄ i Jastrzębskim Węglem przebiegły pod znakiem wyraźnej przewagi mistrzów Polski, właściwie bez ani jednego momentu walki na styku, na dużych emocjach. Niestety, forma zaprezentowana przez jastrzębian w tej rywalizacji okazała się zdecydowanie za niska do równiej gry z ZAKSĄ. Oni nie byli faworytem tego półfinału, ale byli zespołem od którego mogliśmy oczekiwać bardzo wyrównanej, twardej walki, przynajmniej z jednym, dwoma setami wygranymi, a dodatkowo z kilkoma partiami granymi na dużych emocjach, na przewagi. Zabrakło jednak wszystkiego. Po pierwszym meczu myślałem, że drużyna Jastrzębskiego Węgla nie wytrzymała pod względem psychicznym, że gra o finał to było dla nich zbyt wiele. Po drugim meczu oceniam, że oni, jako drużyna nie mieli czasu, by się odbudować, lekko doszlifować formę na play-offy, ponieważ do końca musieli się bić o wejście do czwórki. Mieli też zbyt wąski skład. W efekcie, po bardzo udanej fazie zasadniczej, ekipa z Jastrzębia-Zdroju nie była w stanie w kluczowych meczach sezonu rywalizować na takim samym poziomie jak ZAKSA.

 

W drugim półfinale, w którym PGE Skra Bełchatów ograła Asseco Resovię, emocji doświadczyliśmy jedynie w drugim meczu.

 

Bardzo nierówna gra była stałym elementem Resovii w tym sezonie. Widzieliśmy wszystko: od meczów i setów rozgrywanych w imponującym stylu, po dramatycznie złą grę, nawet na poziomie kompromitującym. Taki właśnie przydarzył im się w starciu z doskonale grającą Skrą. W Łodzi bełchatowianie nie dali rywalom żadnych szans, dopiero w rewanżu obejrzeliśmy walkę, jakiej oczekiwano po tej rywalizacji. To była twarda, sportowa walka, w której górą była Skra, wyraźnie podbudowana zdecydowanym zwycięstwem w pierwszym spotkaniu. W Bełchatowie znaleziono wreszcie odpowiednie miejsce dla Bartosza Kurka i to zaprocentowało w decydujących meczach. Wydaje się, że w momencie półfinałów drużyna Skry była bardziej poukładana od rywali. Z kolei w Rzeszowie muszą sobie zadać pytanie, co tak naprawdę się dzieje, że ten zespół ma tyle twarzy. 

 

ZAKSA jest faworytem finałowej rywalizacji ze Skrą?

 

ZAKSĘ trzeba szanować za pięknie i skutecznie rozegrany poprzedni sezon, w obecnych rozgrywkach również grali w lidze najrówniej. Mają na swoim koncie przegrane mecze z czołowymi drużynami, ale te porażki nie niosły za sobą poważniejszych konsekwencji. W Kędzierzynie-Koźlu mają jeden ogromny problem i dotyczy on pozycji przyjmujących. Kevin Tillie doznał kontuzji, która wyeliminowała go do końca sezonu; teraz słyszałem, że kłopoty ma młody Kamil Semeniuk. W tej sytuacji rezerwy się skończyły, wyczerpały się do zera, bo zostało już tylko dwóch zawodników gotowych do gry: Sam Deroo i Rafał Buszek. To niesie za sobą duże niebezpieczeństwo: do rozegrania są wprawdzie tylko dwa mecze, ale słabsza dyspozycja, czy – nie daj Boże – kontuzja któregoś z nich postawi ZAKSĘ w ciężkim położeniu. Pomijając te kłopoty, ZAKSA ma wszystko, by ten finał wygrać. Prezentuje najbardziej zaawansowaną technicznie siatkówkę, połączoną z bardzo dobrą taktyką i jej wykonaniem. Pozostaje pytanie w jakiej kondycji dotarli do finału. Starcia z Jastrzębskim Węglem pokazały, że w dobrej. ZAKSA końcówkę ligi poświęciła na przygotowania do decydujących meczów i to zafunkcjonowało.

 

Czym PGE Skra może się przeciwstawić mistrzowi Polski?

 

Skra ma o wiele większą siłę ofensywną na skrzydłach. Wydaje mi się, że ma też porównywalną siłę gry zagrywką, ale nie ma jakości gry tak ustabilizowanej, jak u rywali. To jest podstawowe pytanie przed tym finałem: z jaką jakością gry Skra będzie starała się wykorzystać swe atuty. Problemem siatkarzy z Bełchatowa jest poziom regularności przyjęcia, co przekłada się na atak. Bartosz Kurek i Mariusz Wlazły to chyba duet największych bombardierów w lidze. Rozkład ataku musi być jednak trochę bardziej wyrównany, jeśli chcą walczyć z tak dobrze zbilansowaną drużyną jak ZAKSA. Tak więc czynniki techniczne są po stronie mistrzów Polski, czynniki ofensywne mogą być atutem Skry.

 

Jednym z podtekstów tego finału będzie pojedynek trenerów Philippe Blaina i Ferdinando De Giorgiego. Czy szkoleniowiec, który współtworzył ze Stephane Antigą reprezentację Polski w poprzednich latach, będzie chciał coś udowodnić przyszłemu opiekunowi drużyny narodowej?

 

Nie sądzę. Będzie oczywiście fajna rywalizacja obu trenerów o tytuł, ale nie doszukiwałbym się takich podtekstów. Philippe Blain już skończył pracę z reprezentacją, za to, co osiągnął należy mu się szacunek, za to co zrobił źle już zebrał krytykę. Ferdinando De Giorgi wiele już z ZAKSĄ osiągnął i nikt mu tego nie odbierze, nawet, gdy tu wywalczy tylko srebro. Został doceniony jako trener, który stworzył dobrze funkcjonującą drużynę, który potrafił wykorzystać potencjał zawodników i jest przez nich bardzo lubiany. Drogi obu szkoleniowców się mijają. Jedyne, co ich może łączyć, to jest poziom kontynuacji. De Giorgi przejmie reprezentację, która wymaga pewnego odświeżenia, ale nie wielkiej rewolucji w składzie. Ważna będzie odbudowa mentalna, zmiany w podejściu, w treningu, a przede wszystkim odbudowania wiary w siebie, bo to zostało mocno zachwiane. Właśnie to kontynuacja będzie tym czynnikiem, który moim zdaniem ich łączy. Jeśli chodzi o konfrontację w finale PlusLigi, to myślę, że powinniśmy jednak oddzielić rywalizację klubową od reprezentacyjnej.

 

Sporej krytyce został poddany system rozgrywek tegorocznej rywalizacji play-off. Może się zdarzyć tak, że nawet trzy sety finałowego starcia będą miały charakter towarzyski. Radość zwycięzców może zostać przedzielona siatkarskim sparingiem...

 

Pełna zgoda. To się już zresztą spełniło w meczach półfinałowych. W czasie transmisji meczu ZAKSY z Jastrzębskim Węglem powiedziałem, że teraz jastrzębianie mogą właściwie zrobić szpaler i pogratulować rywalom, gdy po zwycięstwie 3:0 na wyjeździe drużyna z Kędzierzyna-Koźla wygrała dwa sety u siebie. Oby tak nie było w tej walce o medale. Przykro powiedzieć, ale sami sobie zgotowaliśmy taki los. Mówię tak, bo sam wywodzę się ze środowiska siatkarskiego, choć nie miałem żadnego wpływu na tegoroczny system rozgrywek. Panowie z PlusLigi, ze związku, czy też prezesi klubów wymyślili potworka. Są to koszty spłaty długów wyborczych. Pod wpływem lobby klubowego rozszerzono ligę do szesnastu drużyn, a nikt nie pomyślał, że kalendarz nie jest z gumy. Skrócono maksymalnie fazę play-off. Myślę, że w tej sytuacji uczciwszy, ciekawszy, bardziej emocjonujący byłby turniej finałowy, w którym pojedyncze mecze decydowałyby o podziale medali. Martwi mnie to, że co roku mamy nowy system rozgrywek, a to nie pomaga lidze. Takie rozwiązanie, jakie zaproponowano w obecnym sezonie musi pójść w zapomnienie. Meczów rozegrano bardzo dużo, zawodnicy byli przemęczeni, grając dwa, nawet trzy spotkania w przeciągu tygodnia. Zespoły grające w Lidze Mistrzów łączyły podróże z tą ligową gonitwą i nie potrafiły z tym sobie poradzić. To wszystko obniżyło poziom gry, wiele ligowych spotkań było zdecydowanie za słabych. Mówiono o wyrównanym poziomie, ale powstaje pytanie: w górę, czy w dół? Ja uważam, że w dół. Porażka w europejskich pucharach chyba najlepiej o tym świadczy...

 

W ostatnich latach finałowa rywalizacja miała zwykle jednostronny przebieg. Czy tym razem kibice doczekają się emocji w meczach o złoto?

 

Mieliśmy nadzieję, że wyrównana rywalizacja między czołowymi klubami w fazie zasadniczej przełoży się również na decydujące mecze.  Półfinały nie przyniosły wielkich emocji, ale może tym razem będzie odwrotnie, niż w poprzednich latach i to mecze o złoto przyniosą  więcej emocji, niż półfinały. Wydaje się, że ZAKSA i Skra w końcówce rozgrywek od strony sportowej prezentują się nieźle. Te dwa zespoły w swej optymalnej dyspozycji będą w stanie stworzyć ciekawe widowisko. Liczę więc, że w tym finale zobaczymy dobrą siatkówkę.

Robert Murawski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie