Kędziora: Przyjaźń na trybunach, ale nie na boisku
Finał Pucharu Polski Lech – Arka określany jest meczem przyjaźni, bowiem fani obu zespołów od lat darzą się sympatią. - Na trybunach będzie przyjacielska atmosfera, ale sielanki na boisku na pewno nie będzie – uważa piłkarz "Kolejorza" Maciej Makuszewski.
Zawodnicy Lecha Poznań trzeci raz z rzędu dotarli do finału tych rozgrywek. W dwóch poprzednich latach na Stadionie Narodowym musieli uznać wyższość Legii Warszawa (1:2 i 0:1), teraz ich rywalem jest zdecydowanie niżej notowana Arka Gdynia. Jak zaznaczył pomocnik poznańskiej drużyny Maciej Gajos, jego zespół zrobi wszystko by przywieźć w końcu trofeum do klubu.
- Lech w większości meczów jest faworytem, bez względu na to czy gra u siebie, czy na wyjeździe. Musimy się z tym zmierzyć. To jest jednak finał, trzeba odpowiednio się przygotować. To nie spotkanie o trzy punkty, ale o trofeum. Jeżeli zagramy na odpowiednim poziomie z odpowiednim zaangażowaniem, to mam nadzieję, że wrócimy z pucharem – przyznał.
Fani obu drużyn przyjaźnią się od wielu lat, ale piłkarze uważają, że atmosfera przyjaźni pozostanie tylko na trybunach.
- Lubię grać przy pełnych trybunach, głośnym dopingu. To jest duży plus dla tych, którzy obawiają się jakiś ekscesów, mogą przyjść z całymi rodzinami na stadion. Na trybunach będzie na pewno przyjacielska atmosfera, ale na boisku czegoś takiego już nie będzie – mówił Makuszewski.
Także obrońca Tomasz Kędziora podkreślił, że sympatie kibicowskie na murawie pójdą na bok.
- Kibice się przyjaźnią, ale na boisku przyjaźni już nie będzie. My chcemy wygrać i Arka też. Dla mnie nie jest ważne z kim gramy, bo medal i puchar za zwycięstwo w finale są takie same – powiedział reprezentant młodzieżówki, który wystąpił w dwóch ostatnich finałach.
Lechici dwa miesiące temu pokonali w Gdyni Arkę 4:1. Według Makuszewskiego to zwycięstwo nie będzie miało żadnego znaczenia w kontekście wtorkowego finału.
- To jest finał Pucharu Polski, jeden mecz. Arka zdaje sobie sprawę, że może nie układać im się przez cały sezon, ale mają jedno spotkanie, 90 minut, by zdobyć cenne trofeum. My nie podchodzimy do tego, że może to być łatwe spotkanie, liczymy na 90 minut ciężkiej walki – ocenił.
Zdobycie tego trofeum to jeden z celów, jaki przyświeca poznańskiej drużynie. Podopieczni Nenada Bjelicy wciąż liczą się także w walce o tytuł. Gajos przyznał, że zwycięstwo w Warszawie może pomóc w ligowej rywalizacji.
- Chcemy awansować do europejskich pucharów, a to jest pierwsza szansa. W kolejnych tygodniach czeka nas już tylko walka w lidze, ale będziemy spokojniejsi, że ten cel został zrealizowany. Zdobycie pucharu może nam tylko pomóc w walce o mistrzostwo kraju – podsumował Gajos.
Lechici na PGE Narodowym będą mogli czuć się prawie jak u siebie. Z Wielkopolski do Warszawy wybiera się ok. 14 tysięcy sympatyków "Kolejorza".
Transmisja z finału Pucharu Polski 2 maja od 14:00 w Polsacie Sport.
Komentarze