Fogiel: Glik największym wygranym, Krychowiak największym niewypałem
Za nami kolejny sezon w rozgrywkach francuskiej Ligue 1. Mistrzem kraju zostało AS Monaco z Kamilem Glikiem w składzie, który niewątpliwe ze wszystkich Polaków grających we Francji spisał się najlepiej. Pozostali reprezentanci przeżywali różne momenty, ale zazwyczaj były one negatywne.
To był bardzo udany sezon dla fanów futbolu francuskiego. Lyon i AS Monaco doszły do półfinałów europejskich pucharów, a poziom rozgrywek ligowych według fachowców był bardzo wysoki. Ponadto firma telefoniczna SSR wykupiła prawa transmisyjne na Ligę Mistrzów dwukrotnie większe, a które dotychczas wynosiły 350 milionów euro. Działaczom klubowym zależy teraz na zainkasowaniu ok. miliarda euro za sezon przez trzy lata (począwszy od 2018 roku).
Co do ligi, przyjdzie czas na analizę i bilans rozgrywek Ligue 1, ale dzisiaj poświęcimy kilka słów naszym reprezentantom ze względu na ważne mecze reprezentacyjne pierwszej drużyny oraz tej młodzieżowej, która niedługo weźmie udział w rozgrywkach mistrzostw Europy do lat 21.
Niestety poza Kamilem Glikiem, te występy Polaków we Francji nie były najlepsze. Na początku sezonu wiązaliśmy z naszymi reprezentantami duże nadzieje i słusznie, bo cała szóstka na początku rozgrywek reprezentowała wysoki poziom.
O Gliku pisaliśmy sporo, zawsze pozytywnie. W sumie zagrał 36 meczów i strzelił 6 bramek. Jego wartość rynkowa zdecydowanie poszła do góry, bo jak analizuje France Football – Polak jest wart 15 milionów euro, a więc tyle samo co kapitan Paris Saint Germain, Thiago Silva, którego cztery lata temu transfer do stolicy Francji z AC Milan wynosił 42 miliony euro. Według mnie to najlepsza dwójka środkowych obrońców w Ligue 1. Glik za tytuł mistrza Francji dostał 400 tysięcy euro netto (obcokrajowcy w księstwie Monaco są zwolnieni z podatku), natomiast zawodnicy, którzy grali mniej spotkań dostali 300 tysięcy euro.
Największym niewypałem okazał się Grzegorz Krychowiak, który mimo że otrzymywał okazję do gry, to nigdy nie spełnił oczekiwań swojego trenera, z którym przecież wygrywał Ligę Europy. W barwach PSG rozegrał 19 spotkań, ale widać, że Polak ma dalej ambicje reprezentacyjne, bo w zeszłą niedzielę grał cały mecz z rezerwami Rennes, przegrywając 1:4. Wydaje mi się, że PSG zbyt wysoko zawiesiło poprzeczkę i w każdym innym klubie Grzegorz poradziłby sobie. W ostatnich dniach dużo mówi się o jego wypożyczeniu do Interu Mediolan oraz do innych włoskich klubów. Każdy piłkarz PSG, mimo braku gry, ma wciąż wartość rynkową i nawet słaby sezon nie zmieni tego faktu, czego przykładem jest chociażby Hatem Ben Arfa. Jestem przekonany, że Grzegorz wróci do formy z Euro 2016, bo przecież nie zapomniał jak się gra w piłkę.
W miarę regularnie spisywał się Igor Lewczuk na środku obrony w Girondins Bordeaux. Rozegrał 25 meczów i strzelił jedną bramkę. Jego grę można ocenić na przynajmniej czwórkę, mimo to w klubie nie będą robić mu przeszkód, jeżeli znajdzie się lepsza oferta. Warto przypomnieć, że jego transfer do Żyrondystów wynosił milion euro.
Inny piłkarz, który może opuścić swój klub to Maciej Rybus, którzy przyszedł do Olympique Lyon z kontuzją, zagrał 18 razy, ale nigdy na poziomie jaki pokazywał w Tereku. A ponieważ w Rosji ma uznaną markę, to zgłosiło się po niego CSKA Moskwa. Mimo, że nie kosztował Lyon za transfer, francuski klub może otrzymać za niego 4 miliony euro. Jestem przekonany, że zostając we Francji, jego następny sezon będzie zdecydowanie lepszy.
W przypadku Mariusza Stępińskiego zapowiadało się doskonale (21 meczów, 4 bramki i 4 asysty), jednak po przyjściu do FC Nantes portugalskiego trenera Sergio Conceicao, grywał jedynie od czasu do czasu „ogony”, a później częściej przesiadywał na trybunach. Gdy zapytałem się Waldemara Kitę – prezesa klubu, co dzieje się ze Stępińskim, odpowiedział: - Ja nic na to nie poradzę, on musi pokazać się trenerowi. Sam Kita cieszył się z siódmego miejsca w lidze, a co do Stępińskiego to albo przekona do siebie trenera bądź zostanie wypożyczony. Może swoją postawą podczas Euro U-21 przekona do siebie zainteresowanych jego osobą. Na pewno wypożyczenie do Polski nie wchodzi w grę ze względu na jego wysoką wartość rynkową.
Kamil Grosicki zagrał w tym sezonie 15 meczów w Rennes, większość jako joker, który wchodził na decydujące minuty spotkań i niejednokrotnie rozstrzygał w ten sposób pojedynki na korzyść swojego zespołu. W tej roli wywiązywał się znakomicie, ale Polakowi zamarzyła się gra w Anglii. Postanowił przenieść się do ekipy Hull City, która ostatecznie niechlubnie pożegnała się z Premier League. Wszystko jednak wskazuje na to, że Kamil zostanie na Wyspach Brytyjskich, mimo że we Francji jest wielce szanowany i ma wyrobione nazwisko.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze