Rajkovic: Brązowy medal to zasługa wszystkich zawodników
Po 15 latach przerwy BM Slam Stal ponownie wywalczyła brązowy medal. - To zasługa wszystkich koszykarzy - podkreślił trener drużyny z Ostrowa Wielkopolskiego Emil Rajkovic. W meczach o trzecie miejsce jego zespół pokonał 2-0 Energę Czarnych Słupsk.
- Jesteśmy bardzo szczęśliwy, bo zajęliśmy trzecie miejsce. To wielki sukces, na który zapracowaliśmy jednak nie tylko na boisku. Z trenerami stworzyliśmy prawdziwą drużynę, która nie tylko razem trenowała i grała, ale także bawiła się i żartowała - przyznał rozgrywający BM Slam Stali Aaron Johnson.
W pierwszym meczu o brązowy medal ostrowianie wygrali we własnej hali z Energą Czarnymi 86:83, natomiast w Słupsku zwyciężyli 76:67.
- Dziękuję słupszczanom za walkę i za to, że razem stworzyliśmy świetne widowisko. Dziękuję również swojemu zespołowi za cały sezon, który kończymy zdobyciem trzeciego miejsca. Od początku swojej pracy w Ostrowie starałem się, aby nasza drużyna stawała się lepsza, a zawodnicy uwierzyli, że są w stanie wywalczyć złoty medal. Nie udało się tego osiągnąć, ale i tak warto podkreślić naszą bardzo dobrą postawę w play off, w którym zanotowaliśmy bilans siedmiu zwycięstw i trzech przegranych. Te porażki ponieśliśmy w półfinale ze Stelmetem, z którym i tak stoczyliśmy wielką walkę - ocenił Rajkovic.
W spotkaniach o brązowy medal w ekipie Stali prym wiodło trzech doświadczonych zawodników – Johnson świetnie kierował grą zespołu (w dwóch meczach zanotował 16 asyst, do tego zdobył 34 punkty), Marc Carter "dziurawił" kosz rywali (rzucił w sumie 35 pkt), a Shawn King panował pod koszem (zaliczył 29 zbiórek, z czego 12 na atakowanej tablicy).
- Komfort pracy zyskałem w listopadzie, kiedy do drużyny dołączyli Carter, King i Robert Tomaszek. Wtedy Johnson został prawdziwym liderem zespołu i miał wolną rękę w kreowaniu naszych akcji. Muszę jednak podkreślić, że ten brązowy medal jest zasługą wszystkich zawodników, a nie tylko tych, którzy zdobywali punkty i najdłużej przebywali na boisku. Majewski grał z kontuzją, świetne momenty miał Chanas, a Tomaszek, dla którego jest to być może ostatni sezon w karierze, zawsze zostawiał na parkiecie serce - zauważył macedoński szkoleniowiec, który na początku sezonu zastąpił w Ostrowie Wielkopolskim Zorana Sretenovica.
Koszykarzom Energi Czarnych nie udało się po raz trzeci z rzędu wywalczyć trzeciego miejsca. Dwa lata temu w walce o brązowy medal słupszczanie okazali się lepsi od Rosy Radom, a w 2016 roku zwyciężyli Anwil Włocławek. Pomimo porażki ze Stalą, kibice gospodarzy nagrodzili swoich zawodników brawami na stojąco i okrzykami „dziękujemy!”.
- Ponieśliśmy porażkę z bardzo dobrym zespołem. Co prawda końcówka sezonu nie była taka, jak sobie wymarzyliśmy, bo w sumie przegraliśmy pięć ostatnich spotkań, ale nie można nam zarzucić, że nie walczyliśmy. Piłka czasami nie wpadała do kosza, ale my nigdy nie poddawaliśmy się i taka postawa musiała się podobać kibicom. Nam również podobała się postawa naszych fanów, bo byli oni zawsze z nami, zarówno w dobrych jak i złych chwilach - stwierdził skrzydłowy gospodarzy Grzegorz Surmacz.
A złych momentów nie brakowało. W klubie pojawiły się problemy finansowe, w styczniu odeszli generalny menedżer Marcin Sałata, Jerel Blassingame i Justin Jackson, później do Zielonej Góry przeniósł się Jarosław Mokros, a na początku maju koncern Energa zapowiedział, że z zakończeniem sezonu wycofuje się ze sponsorowania zespołu.
- Zawodnicy, drużyna, trenerzy, klub i kibice pokazali w tych trudnych chwilach charakter. Jestem dumny, że mogłem tutaj być i dziękuję wszystkim fanom, za wspaniałą atmosferę, jaka panowała w naszej hali. Wierzę że znajdzie się jakiś sponsor i w Słupsku nadal będzie funkcjonować ligowa drużyna. To miasto żyje koszykówką i mam nadzieję, że kibice nadal będę się tutaj mogli ekscytować tym pięknym sportem - podsumował łotewski trener słupszczan Roberts Stelmahers, który zapewne odejdzie z klubu.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze