Zaskakująca decyzja sędziego. Rigondeaux znokautował uderzeniem po gongu (WIDEO)
Do niecodziennej sytuacji doszło podczas gali w Las Vegas. Broniący tytułu mistrzowskiego federacji WBA w kategorii koguciej Gullermo Rigondeaux (18-2, 12 KO) mierzył się z Moisesem Floresem (25-1, 17KO). Zwycięstwo Kubańczyka przyszło w bardzo dziwnych okolicznościach.
Od pierwszego gongu aktywniejszy był Flores, który zadawał więcej ciosów. Mistrz czekał na swojego oponenta, wyprowadzał pojedyncze uderzenia, które jednak nie robiły wrażenia na pochodzącym z Meksyku pięściarzu. Na kilka sekund przed końcem pierwszego starcia Rigondeaux wyprowadził cios, po którym zabrzmiał gong kończący starcie. Mistrz uderzył ponownie Floresa lewym sierpem i dopiero po tym sędzia ringowy postanowił rozdzielić obu pięściarzy. Co najważniejsze, Flores padł po tym ciosie i nie mógł się podnieść przez dłuższą chwilę. Sędzia ringowy, Vic Drakulich, rozpoczął liczenie i po chwili zakończył pojedynek. Rigondeaux wygrał ten pojedynek przez nokaut.
Sędzia ringowy mógł zdyskwalifikować Rigondeaux za to, że uderzył rywala po gongu, uznać pojedynek za nieodbyty lub przyznać zwycięstwo Kubańczykowi. Zdecydował się wybrać ostatnią możliwość.
Zamieszanie po werdykcie sędziego było ogromne i trwało kilka minut. Drakulich najpierw przyglądał się powtórkom wideo, by później swoją decyzję konsultować z sędziami punktowymi. Koniec końców jednak werdykt nie został zmieniony. - Według zasad komisji sportowej Nevady ostatnie uderzenie było legalne. Po nim padł Flores. To był nokdaun i nokaut. W tej sytuacji superczempionem pozostaje Rigondeaux - skwitował całe zajście komentujący ten pojedynek Andrzej Kostyra.
Sędziowie punktowi odnotowali, że cios Rigondeaux został wyprowadzony w 2 minucie i 59 sekundzie pierwszej rundy...
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze