Kochanowski: Nie spoczniemy na laurach

Siatkówka

Młodzieżowa reprezentacja Polski wywalczyła złoty medal mistrzostw świata U-21. Oprócz złotego medalu ekipa Biało-Czerwonych zgarnęła także nagrody indywidualne. MVP turnieju został wybrany Jakub Kochanowski, który w rozmowie z Polsatem Sport nie ukrywa zadowolenia z osiągniętego sukcesu.

Krystian Natoński: Przede wszystkim na początek muszę zapytać jakie uczucia towarzyszą ci po tych mistrzostwach?

 

Jakub Kochanowski: Jestem potwornie zmęczony, ale bardzo szczęśliwy. Jestem bardzo usatysfakcjonowany z tego co zrobiliśmy i że daliśmy radę osiągnąć to co sobie zakładaliśmy przed turniejem. To mnie bardzo cieszy.

 

Dotarło już do was to, że jesteście mistrzami świata?

 

To chyba będzie stopniowo do nasz wszystkich dochodzić. Zdajemy sobie sprawę, że to jest coś wielkiego i powtórzę jeszcze raz, że bardzo cieszymy się, że udało się to osiągnąć.

 

Zdobycie złota to jedno, ale dokonaliście tego w wielkim stylu, nie przegrywając żadnego meczu.

 

To był nasz gdzieś taki mały cel przed turniejem. Naszym głównym celem było oczywiście to, żeby zdobyć złoty medal na tych mistrzostwach, ale drugim celem było nie przegrać żadnego meczu i można oficjalnie powiedzieć, że jako wspólna reprezentacja nie przegraliśmy ani jednego spotkania w całej swojej historii i to jest naprawdę coś wielkiego.

 

Wszyscy nazywają już was dominatorami.

 

Wszyscy muszą przyznać, że w swojej kategorii wiekowej zdominowaliśmy wszystkie drużyny, z którymi było nam dane grać.

 

Nie szkoda ci, że ta kariera juniorska dobiega już końca?

 

Nie określiłbym tego w ten sposób, że szkoda, że ten wiek juniorski się kończy, ale na pewno bardzo mi szkoda, że wraz po meczu finałowym przestajemy istnieć jako reprezentacja juniorów i przestajemy istnieć jako wspólna drużyna. Stworzyliśmy naprawdę mega fajną ekipę. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy się spotykać w klubach i będziemy może razem grać. Byłoby bardzo fajnie gdybyśmy spotkali się także wszyscy jeszcze raz w tej seniorskiej reprezentacji, ale do tego jeszcze długa droga.

 

Chyba mecz, który najbardziej utkwi wam w pamięci to półfinał z Brazylią?

 

To był taki mecz na pewno na największych emocjach. Dwa pierwsze sety, gdzie wygraliśmy właściwie kontrolując to co się działo na boisku, później Brazylijczycy zaczęli bardzo dobrze grać. My trochę przygaśliśmy. Mieliśmy w głowach to, że w tym momencie możemy stracić to wszystko na co pracowaliśmy przez całe poprzednie lata. Na szczęście to dodało nam tej motywacji i w piątym secie daliśmy już radę odwrócić tę grę na naszą korzyść. Jeśli chodzi o względy emocjonalne, to ten mecz na pewno dało się odczuć najbardziej.

Pokazaliście także wielki charakter, wracając do gry w tie-breaku.

 

To jest prawda. Ja zawsze powtarzam, że jesteśmy ekipą charakterną i powtarzają to też ludzie, którzy obserwują nas z boku i coś w tym musi być.

 

A co powiedzieliście sobie przed finałem z Kubą, z którą graliście w fazie grupowej i wygraliście 3:0. Chodziło o to, żeby nie zlekceważyć rywala.

 

Przede wszystkim powtarzaliśmy sobie, żeby nie popełnić tego samego błędu, co reprezentacja Rosji, która grała z Kubą w półfinale, bo oni też w grupie pokonali ich 3:0, i to bardzo gładko. Później natomiast stracili koncentrację i zagrali naprawdę słabo, nie dali rady się podnieść. Stracili szansę na granie o złoty medal. Dlatego to było dla nas najważniejsze, żeby utrzymać ten wysoki poziom koncentracji i wiedzieliśmy, że jeżeli jesteśmy w stanie to zrobić, to możemy wygrać ten finał.

 

Na pewno nobilitujący jest fakt, że dołączacie do zacnego grona starszych kolegów, którzy zdobyli złoto w tej kategorii wiekowej w 1997 oraz 2003 roku.

 

W tym momencie jesteśmy na dobrej drodze, żeby osiągnąć to co osiągnęli właśnie ci gracze z 1997 i 2003 roku. Natomiast bycie na właściwej ścieżce to nie wszystko, bo trzeba jeszcze nią kroczyć, a to jest naprawdę trudne i to już od nas będzie zależało, czy spoczniemy na laurach, czy nie. Ja osobiście uważam, że na pewno tego nie zrobimy.

 

Teraz jest czas na świętowanie, ale potem powrót do ciężkiej pracy.

 

Taki mamy właśnie plan. Jeszcze kilka dni na cieszenie się tym sukcesem i za chwilę wracamy do ciężkiej pracy i tak jak wcześniej powiedziałem, że nie można spocząć na laurach.

 

Nie mogę nie zapytać o nagrodę indywidualną, którą dostałeś – MVP całego turnieju.

 

Ja bym to ujął w taki sposób, że ta nagroda indywidualna to jest wisienka na torcie. Wiadomo, że człowiek się cieszy, ale głównie cała radość skierowana jest w kierunku tego sukcesu, który osiągnęliśmy, czyli złotego medalu. Właściwie ta nagroda to jest taki mały dodatek. Ja oczywiście bardzo się cieszę, że ktoś mnie docenił, bo taka jest natura człowieka, że ktoś kogoś docenia, to człowiek się z tego cieszy. Natomiast jakby miał do wyboru nie dostać nagrody, a wygrać finał lub np. dostać nagrodę indywidualną, a finału nie wygrać, to nawet nie zastanawiałbym się.

 

Teraz każdy z was będzie musiał radzić sobie z dodatkową presją, bowiem wszyscy będą patrzeć na was przez pryzmat tego złotego medalu.

 

Z jednej strony tak, ale z drugiej strony z presją mieliśmy już do czynienia po tych poprzednich imprezach i nakładaliśmy ją sobie sami. Jeśli chodzi o radzenie sobie z presją, to my akurat dajemy radę.

 

Był czas na świętowanie? I jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

 

Nie mam jeszcze konkretnych informacji jak wygląda moja najbliższa przyszłość jeśli chodzi o kadrę seniorów. Będę wiedział dopiero później. Świętowaliśmy godnie jak na mistrza przystało (śmiech). Wszystko dla ludzi i w granicach rozsądku.

Kolejnym wyzwaniem na pewno będzie gra w dorosłej reprezentacji.

 

To jest mój najbliższy cel, żeby walczyć o miejsce w składzie dorosłej reprezentacji na mistrzostwa Europy, które odbędą się w Polsce. Do tego mam zamiar dążyć. Wiem, że nie będzie łatwo, ale co mam do stracenia?

Krystian Natoński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie