Rosja powołała niezależną agencję antydopingową
Rosyjski rząd opublikował w sobotę dekret, na mocy którego powołano nowe laboratorium antydopingowe, niezależne od ministerstwa sportu. To kluczowa decyzja mająca zrehabilitować dotychczasową agencję antydopingową (RUSADA), zawieszoną w 2015 roku.
Dokument, podpisany 10 sierpnia przez premiera Dmitrija Miedwiediewa, powołuje laboratorium podlegające państwowemu uniwersytetowi moskiewskiemu, a nie, jak wcześniej, ministerstwu sportu.
Choć moskiewski uniwersytet jest uczelnią publiczną, zmiana pozwoli laboratorium funkcjonować "niezależnie od organów władzy" zgodnie z wymogami Międzynarodowej Konwencji Walki z Dopingiem z 2005 roku - podkreśla rządowy komunikat.
Decyzja premiera Rosji jest częścią działań podjętych przez Moskwę dla zrehabilitowania swego systemu antydopingowego. RUSADA została zawieszona w 2015 roku po skandalu, jaki wywołało opublikowanie raportu Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) ujawniającego kulisy "państwowego systemu dopingowego", funkcjonującego w latach 2011-2015 za przyzwoleniem władz i przy pomocy służb specjalnych.
W czerwcu WADA zezwoliła Rosji na stworzenie od podstaw swego systemu antydopingowego pod nadzorem ekspertów, między innymi z agencji brytyjskiej (UKAD). Rosyjski wiceminister sportu Witalij Mutko ocenił to wówczas jako „znaczący krok w kierunku całkowitej rehabilitacji RUSADA”.
Rosyjski prezydent Władimir Putin zaprzeczał konsekwentnie istnieniu zorganizowanego państwowego systemu dopingu. W marcu uznał jednak, że poprzednio funkcjonująca kontrola antydopingowa była nieskuteczna. Jego zdaniem przeniesienie laboratorium do "niezależnej organizacji, jak to miało miejsce w wielu krajach na świecie” powinno przyczynić się do uzdrowienia sytuacji.
Po głośnej aferze wywołanej raportem WADA Rosja została zawieszona przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) i wykluczona z udziału w ważnych wydarzeniach sportowych, w tym igrzyskach olimpijskich 2016 w Rio de Janeiro oraz tegorocznych mistrzostwach świata w Londynie.
Komentarze