US Open: Czwarty "szlem" Chwalińskiej
Rozgrywany na przełomie sierpnia i września tenisowy US Open będzie dla 15-letniej Mai Chwalińskiej z Dąbrowy Górniczej czwartym juniorskim wielkoszlemowym turniejem w życiu i tym roku. - Po sześciu dniach wakacji nie mogłam się już doczekać treningów – powiedziała.
Chwalińska wcześniej zagrała w juniorskich Australian Open, Roland Garros i Wimbledonie. W Londynie odpadła w trzeciej rundzie singla. - Duże sukcesy ma odnosić jako seniorka. W Londynie wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę i oczywiście chcielibyśmy więcej. Ale bez presji – stwierdził trener i „odkrywca” zawodniczki Paweł Kałuża.
Na ostatni trening Mai przed wtorkowym wylotem do Nowego Jorku przyszło do dąbrowskiej hali ponad 30 osób. Powodzenia życzyła tenisistce Magdalena Śliwa, była rozgrywająca reprezentacji Polski siatkarek, a obecnie trener miejscowego MKS. A że za ścianą równolegle swoje zajęcia mieli koszykarze tego klubu, Chwalińska wykorzystała na korcie także piłkę do koszykówki.
Leworęczna zawodniczka ćwiczyła z dwoma starszymi partnerami, którzy na korcie nie oszczędzali ani jej, ani siebie.
- Jadę po to, żeby wygrać. Wiem, że mnie na to stać, ale poziom w "wielkich szlemach" jest bardzo wyrównany. Muszę zagrać swój najlepszy tenis – dodała Chwalińska, która przed US Open wystąpi w turnieju w Montrealu.
- Ten kanadyjski turniej jest bardzo ważny, bo dobry występ w nim może mi umożliwić grę w głównym US Open (juniorskim). Dlatego tam też dam z siebie sto procent – podkreśliła.
Przyznała, że treningi z leworęcznym partnerem są dla niej bardzo pożyteczne. - To naprawdę pomaga. A że mnie nie oszczędzali? O to chodzi w treningu - śmiała się zawodniczka, która w lipcu w Moskwie została mistrzynią Europy do lat 16.
Po mistrzostwach była na krótkich wakacjach w Chorwacji. - To było sześć dni, podczas których też nie siedziałam przecież w miejscu. Odpoczęłam, ale jednak stęskniłam się za treningami – powiedziała.
Zaznaczyła, że mimo mistrzostwa Europy i sukcesów międzynarodowych odpowiada za swój pokój w domu.
- Po pierwsze, nic na razie wielkiego nie osiągnęłam, po drugie – nawet jeśli bym wygrała kiedyś turniej Wielkiego Szlema, to i tak w domu nie będę faworyzowana – dodała zawodniczka bielskiego BKT Advantage, której w amerykańskiej eskapadzie towarzyszył będzie ojciec Tomasz.
Chwalińska w Dąbrowie Górniczej trenuje od dziewięciu lat pod okiem Pawła Kałuży. Szkoleniowiec "wyłowił" ją podczas akcji "Talentiada Tenisowa" i cały czas pracuje także z dziećmi.
Komentarze