McGregor: Z pewnością wrócę do UFC

W początkowej części walki inicjatywa była po stronie McGregora, który zepchnął Mayweathera do defensywy i raz po raz wyprowadzał w jego kierunku kolejne serie ciosów. Nie mogły one jednak zaskoczyć Amerykanina, który chował się za gardą, klinczował i tylko czekał aż jego przeciwnik się zmęczy, by następnie przejść do ataku i znokautować go.

Tuż po walce "The Notorious" docenił klasę rywala, lecz jednocześnie wyraził zadowolenie ze swojego występu, szczególnie w pierwszych rundach.

- Początkowe rundy były dość zręczne w moim wykonaniu, zmieniałem styl i tempo wyprowadzania ciosów, jednak Floyd jest opanowany. Nie jest już tak szybki i silny jak kiedyś, ale rany... jest niesamowicie opanowany! Muszę docenić liczbę walk, które stoczył i jego piękną karierę. Doświadczenie wraz z opanowaniem pozwoliło mu przeczekać moją ofensywę, a następnie wyprowadzać celne ciosy - powiedział McGregor.

Zaznaczył jednak, że jego zdaniem sędzia Robert Byrd za wcześnie przerwał walkę.

- Uwierzcie mi, byłem blisko! Naprawdę nie brakowało mi wiele, później dopadło mnie zmęczenie i zacząłem pływać, ale ja tak mam! Sędzia mógł pozwolić na kontynuowanie walki, mógł pozwolić Floydowi, aby posłał mnie na deski. Wtedy mógłbym chwilę odetchnąć. Zwróćcie uwagę, że nie jestem nawet specjalnie "obity"! - dodał.

Na koniec odniósł się również do przyszłości swojej kariery.

- Nie mam pojęcia co dalej jeśli chodzi o boks. Zobaczymy co czas pokaże. Na pewno jednak wrócę do UFC - zakończył.