Matlak: Nie było liderów i chemii w zespole

Siatkówka
Matlak: Nie było liderów i chemii w zespole
fot. Cyfra Sport

Brak liderów i przysłowiowej chemii w zespole według byłego selekcjonera kadry siatkarek Jerzego Matlaka to przyczyny niepowodzenia polskiej reprezentacji w mistrzostwach Europy. Polacy odpadli z turnieju w barażu po porażce ze Słowenią 0:3.

Podopieczni Ferdinando De Giorgiego w kiepskim stylu pożegnali się z mistrzostwami Europy. Podobnie jak dwa lata temu, zostali wyrzuceni z turnieju przez Słowenię. Wtedy odpadli w ćwierćfinale, teraz przegrali pojedynek o awans do ósemki.

Analizując przyczyny porażki, Matlak przyznał, że zawiedli ci, którzy mieli "ciągnąć" reprezentację.

- Nie był widać liderów na boisku, ci co mieli unieść ten ciężar gry, oglądali się na siebie - mam tu na myśli Bartosza Kurka i Michała Kubiaka. Nie mówię już o Dawidzie Konarskim, który nie wykonał nic takiego, co by go upoważniało do gry w tym turnieju. Cztery mecze czekaliśmy aż on zacznie grać. Wczoraj w pierwszym secie gdyby na boisko wcześniej wszedł młody Łukasz Kaczmarek, to nie narobiłby tyle błędów co on. Jeśli przegrywamy seta do 21, to wystarczy, że jeden zawodnik zawali trzy-cztery akcje, a on tych błędów popełnił znacznie więcej. I to powtarzało się w każdym meczu. Ktoś po prostu nie wyciągnął wniosków - powiedział były selekcjoner żeńskiej reprezentacji.

Jak dodał, polski zespół "nie wzbudzał jego zaufania", a włoski szkoleniowiec najwyraźniej nie trafił też z doborem zawodników.

- Jeśli reprezentację ratują go ci, którzy mieli być tylko dodatkowym ogniwem, to znaczy, że Włoch postawił nie na te konie. Wziął do reprezentacji +swoich+ zawodników z Zaksy, ale miał do tego pełne prawo, skoro zdobył z nimi dwa mistrzostwa Polski. Okazało się jednak, że polska liga to nie jest poziom reprezentacji Słowenii, europejskiego średniaka. Nie był to szczęśliwie dobrany skład, bez wyraźnego przywódcy. A jak takiego nie ma, to ciężko grać z takimi przeciwnikami - ocenił.

Matlak przyznał, że nawet z przekazu telewizyjnego było widać, że w zespole brakuje atmosfery czy przysłowiowej chemii między zawodnikami z szkoleniowcem.

- De Giorgi podobno pruską dyscyplinę zaprowadził, a sami zawodnicy wykonali niesamowitą pracę. Nie byli jednak drużyną razem z trenerem, który ten swój autorytet próbował wyrobić sobie nakazami i zakazami. Najwyraźniej nie mógł się z nimi dogadać. To było widoczne, że nie trafili na siebie. Nie wiadomo, co tej drużynie jest potrzebne. Jak zwalniali Stephana Antigę, to w zespole miała być za luźna atmosfera, bo Francuz był dla nich partnerem i kolegą. Teraz wprawdzie nikt tego nie mówił, ale było najwyraźniej "za ostro" - stwierdził.

Szkoleniowiec nie ukrywał też rozczarowania postawą Kurka, który jego zdaniem nie powinien występować na pozycji przyjmującego.

- Chyba ktoś mu krzywdę robi stawiając go na przyjęciu. On czasami się peszy, gdy ktoś go ustrzeli na zagrywce. Wczoraj akurat dobrze przyjmował, ale gorzej było w ataku. To nie jest jego pozycja, to nie jest ten sam zawodnik, który kiedyś grał tylko na ataku. Swego czasu Mariusza Wlazłego próbowano przestawić na przyjęcie, na szczęście szybko zaniechano ten pomysł. Człowiek ma swoje miejsce na boisku i tam się powinien rozwijać - tłumaczył.

Jego zdaniem, głupotą byłoby zwalnianie trenera po porażce w ME. Z drugiej strony zauważył, że z męską reprezentacją prowadzą topowi szkoleniowcy, ale żadnemu z nich nie udaje się popracować dłużej niż dwa lata.

- Mamy trenerów z najwyższej półki. Poza Antigą, który akurat dopiero zaczynał pracę jako szkoleniowiec i zrobił najlepszy wynik w ostatnim czasie, to wszyscy pozostali szybko "padli". Podniecamy się, że mamy w Polsce volleyland, czy jakiś kosmoland, najlepszych kibiców i zawodników. Tymczasem życie pokazuje, że jest tak ogromna presja, że ciężko tym trenerom popracować dłużej niż dwa lata. Poza tym niepotrzebne są takie zachowania, że po pierwszym meczu prezes pokazuje żółtą kartkę trenerowi w wywiadzie telewizyjnym. To od razu zabiera mu cały jego autorytet. Takie rzeczy powinien powiedzieć mu osobiście. Zwalnianie trenera po tej porażce byłoby głupotą i skrajnie nieodpowiedzialnym zachowaniem ze strony tych, co go zatrudniali. Z drugiej strony można się zastanowić, dlaczego De Giorgi wcześniej nie pracował z żadną reprezentacją - podsumował Matlak.

KB, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie