Pindera: Supermuchy biją mocno
To będzie jedna z najciekawszych bokserskich gal w tym roku. Trzy mega interesujące walki w kategorii supermuszej, w tym rewanż Romana Gonzaleza ze Srisaketem Sor Rungvisai.
Carson znów będzie gościć prawdziwych mistrzów pięści. Dwa tygodnie temu bił się tu z Japończykiem Yoshihiro Kamegaiem znakomity Portorykańczyk Miguel Angel Cotto, teraz czas na gabarytowo mniejszych czempionów, ale nie ustępujących mu klasą.
Ta opinia dotyczy przede wszystkim Romana Gonzaleza (46-1, 38 KO), jeszcze do niedawna najlepszego pięściarza bez podziału na kategorie, mistrza czterech wag, niepokonanego „Chocolatito” z Nikaragui.
W Carson pięściarz urodzony w Managui będzie starał się udowodnić, że w marcu, w nowojorskiej Madison Square Garden sędziowie popełnili błąd przyznając zwycięstwo jego rywalowi z Tajlandii. Punktowali 114:112, 114:112, 113:113, choć to Gonzalez był w tym pojedynku lepszy, to on, nie ambitny i twardy Taj, Srisaket Sor Rungvisai (43-4-1, 39 KO), zasłużył na zwycięstwo.
Gonzalez wie, że rysa na jego rekordzie pozostanie jednak już na zawsze, nigdy już nikt nie powie o nim niepokonany. Dlatego tym bardziej jest zmotywowany, by pokazać swoje mistrzostwo w starciu z tym, który niby go pokonał.
Ma jednak świadomość, że walczący z odwrotnej pozycji, mocno bijący Srisaket jest bardzo dobrym pięściarzem i czeka go trudne zadanie. Tamta walka w Nowym Jorku była wyrównana, miał w niej sporo problemów i że pomógł trochę sędziom w podjęciu takiej właśnie, krzywdzącej go decyzji. Stawką w tym starciu jest pas WBC w wadze supermuszej.
„Chocolalito” mówi, że chciałby już mieć walkę z Tajem za sobą i móc myśleć o przyszłości w którą wpisany jest pojedynek z japońskim królem nokautu, Naoyą Inoue (13-0, 11 KO). 24 letni „Monster” z Jokohamy, mistrz WBO, na tej właśnie gali zmierzy się z sześć lat starszym Amerykaninem Antonio Nievesem (17-1-2, 9 KO) i siłą rzeczy będzie faworytem. Do tej pory zdmuchiwał rywali z ringu i nic nie wskazuje na to, że Nieves zapisze się czymś wyjątkowym, choć to tylko boks i niczego nie można wykluczyć. Dla Japończyka będzie to debiut w USA i jego szósta obrona pasa , który zdobył w swojej szóstej walce.
Ale to oczywiście nie koniec atrakcji.
Walka byłych meksykańskich mistrzów świata, Carlosa Cuadrasa (36-1-1, 27 KO) i Juana Francisco Estrady (35-2, 25 KO) nie powinna być gorsza, tym bardziej, że jest to eliminator WBC. Zwycięzca zmierzy się z lepszym w pojedynku Gonzaleza ze Srisaketem.
Cuadras, 28-letni mieszkaniec Mexico City stracił te pas w starciu z „Chocolatito” i od tego czasu o niczym innym nie marzy, by go odzyskać. Podkreśla to w każdym wywiadzie mówiąc, że wcześniej czy później go dopadnie i pokona go rewanżu. Rok młodszy Juan Francisco Estrada z Sonory też ma niemiłe, czekoladowe wspomnienia. Stoczył z Gonzalezem wspaniałą, wyrównaną walkę, ale sędziowie opowiedzieli się za małym mistrzem z Nikaragui. Estrada podobnie jak Cuadras od tego czasu żyje zemstą. Najpierw jednak, by realnie myśleć o rewanżu z „Chocolatito”, trzeba wygrać w Carson. Między innymi dlatego meksykańska wojna będzie tak frapująca.
I dlatego koniecznie trzeba tę galę zobaczyć. Supermuchy też potrafią bić mocno.
Transmisja gali z Carson w nocy z soboty na niedzielę od godziny 4:15 w Polsacie Sport!
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze