Valencia nadal niepokonana, Barcelona celuje w rekord

Piłka nożna
Valencia nadal niepokonana, Barcelona celuje w rekord
fot. PAP

Piłkarze Valencii pozostają jedną z czterech niepokonanych w tym sezon drużyn hiszpańskiej ekstraklasy, a po wygranej w San Sebastian z Realem Sociedad 3:2 awansowali na czwarte miejsce w tabeli. Liderem jest Barcelona, która po sześciu kolejkach ma komplet punktów.

Goście w San Sebastian trzykrotnie obejmowali prowadzenie, a miejscowi dwukrotnie wyrównywali. Nie odpowiedzieli tylko na piątego w sezonie gola Włocha Simone Zazy w 85. minucie.

 

Oba zespoły grały już wtedy w dziesiątkę, gdyż czerwone kartki ujrzeli Igor Zubeldia (Real Sociedad) i Francuz Geoffrey Kondogbia (Valencia).

 

"Nietoperze" z 12 punktami awansowały na czwartą lokatę, a ekipa z Kraju Basków, która rozpoczęła rozgrywki od trzech zwycięstw, po trzeciej z rzędu porażce z dziewięcioma jest ósma.

 

Liderem z kompletem punktów jest Barcelona, która w sobotę odniosła szóste kolejne zwycięstwo - tym razem 3:0 w derbach Katalonii nad Gironą. Wrażenie robi też bilans bramkowy: 20-2, choć w tej kolejce z graczy wicemistrza Hiszpanii dorobek powiększył tylko Luis Suarez, gdyż dwa pozostałe trafienia były samobójcze.

 

Urugwajczyk swój setny występ w La Liga uczcił 87. bramką, a przy 51 miał w tych spotkaniach swój udział. W tym sezonie jednak dopiero po raz drugi wpisał się na listę strzelców.

 

- Napastnicy żyją z goli i dla goli. Czasami mogą mieć gorszy okres, ale jedno trafienie potrafi wszystko odmienić. Mam nadzieję, że Luis wraca na właściwe tory, choć do jego zaangażowania i kreowania szans nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń - przyznał trener "Barcy" Ernesto Valverde.

 

Jak wyliczyli hiszpańscy statystycy, jest on dopiero siódmym szkoleniowcem w historii klubu, który może się pochwalić sześcioma wygranymi z rzędu od początku sezonu. Poprzednim cztery lata temu był Gerardo "Tata" Martino. Argentyńczyk pracował w klubie tylko rok, ale to do niego należy klubowy rekord pod tym względem - w sezonie 2013/14 Barcelona wygrała pierwszych osiem spotkań.

 

By teraz wyrównać to osiągnięcie musiałaby pokonać za tydzień Las Palmas, a następnie wywieźć trzy punkty z Madrytu, gdzie na Wanda Metropolitano przyjdzie jej zagrać z Atletico.

 

Rekord ligi to triumfy w dziewięciu pierwszych występach. Od 1968 roku należy on do Realu Madryt.

 

"Królewscy" o takiej dyspozycji w tym roku mogą tylko pomarzyć. W 6. kolejce wygrali, ale musieli się sporo namęczyć, by pokonać zamykające tabelę Alaves 2:1. Gospodarze wciąż pozostają bez punktu, ale zwycięzcy dwóch ostatnich edycji Ligi Mistrzów strzelili pierwszego gola w sezonie.

 

Obie bramki dla obrońców tytułu zdobył z kolei Dani Ceballos, debiutujący w podstawowym składzie najlepszy zawodnik tegorocznych mistrzostw Europy do lat 21, które odbyły się w Polsce.

 

Po sześciu meczach Real ma 11 punktów i jest piąty w tabeli. Tak słabo wystartował ostatnio w rozgrywkach 2012/13, kiedy pod rządami Jose Mourinho w analogicznym okresie wywalczyli o punkt mniej.

 

- Na pewno nie jesteśmy w optymalnej dyspozycji, ale cieszy nas zwycięstwo, bo punkty są teraz najważniejsze. Musimy być cierpliwi, a nasze lepsze dni - zwłaszcza jeśli chodzi o poziom gry - nadejdą. Dziś znów mieliśmy mnóstwo sytuacji, a skończyło się na dwóch golach - skomentował spotkanie trener Zinedine Zidane.

 

Przed jego zespołem, oprócz Valencii i Barcelony, plasują się jeszcze Atletico Madryt - 14 pkt i Sevilla - 13. Te jedenastki zmierzyły się w sobotę w stolicy i gospodarze wygrali 2:0 po trafieniach Belga Yannicka Carrasco i Francuza Antoine'a Griezmanna, który uzyskał bramkę w drugim z rzędu meczu na nowym obiekcie, gdzie gospodarze nie stracili jeszcze gola.

 

Atletico, podobnie jak Barcelona i Valencia, nie znalazło jeszcze pogromcy w tym sezonie. Czwartą taką drużyną jest, dość niespodziewanie, Levante, które w poniedziałek zagra w Sewilli z Betisem.

o.s, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie