Wysokie loty gwarantują dwa silne skrzydła...
Nie wiem co czuły nasze siatkarki, kiedy Turczynki wchodziły na trzeci stopień podium i odbierały brązowe medale podczas ceremonii zakończenia tegorocznych Mistrzostw Europy. Kibice reprezentacji Polski pewnie czuli spory niedosyt, bo to właśnie Turcja wyrzuciła nasz zespół z turnieju. Turcja, która wcale nie była wyraźnie lepsza od naszej drużyny.
Polki ostatecznie sklasyfikowane zostały na dziesiątym miejscu. Oczekiwania i apetyty były z pewnością większe, a dodatkowo wyostrzył je inauguracyjny, wygrany w grupie mecz z Niemkami 3:2. Nie wiem, czy inaczej ocenialibyśmy nasz zespół, gdyby ten awansował do ćwierćfinału, nie wiadomo, czy pokonałby w nim Rosję, tak jak zrobiła to Turcja, wreszcie nie wiadomo, czy wygrałby mecz o brąz z Azerbejdżanem. Nigdy się nie dowiemy, co by było gdyby. Jedno jest pewne. Tegoroczne ME pokazały, że jeden mecz może zmienić optykę patrzenia na występ drużyny o 180 stopni, bo to dziesiąte miejsce nikogo nie zadowala ani też nie satysfakcjonuje, natomiast sama gra zespołu w całym turnieju była co najmniej przyzwoita, a momentami wręcz dobra.
Bez lewego ani rusz...
Zapowiadając tegoroczny turniej - po doświadczeniach z cyklu WGP - pisaliśmy, że nasz zespół potrzebuje zdecydowanej liderki w ataku. I taką liderkę wreszcie miał. Malwina Smarzek bez dwóch zdań stanęła na wysokości zadania. W czterech meczach zdobyła aż 103 punkty, co daje bardzo dobrą średnią ponad 6 wywalczonych punktów w secie. 86 punktów Smarzek wywalczyła atakiem i szkoda, że nie miała należytego wsparcia z lewego skrzydła, bo choć Martyna Grajber i Patrycja Polak robiły co mogły, to ich dorobek punktowy (z ataku) wyniósł odpowiednio 20 i 15 oczek. Patrząc na to jak zbilansowane są inne zespoły, to jednak zdecydowanie za mało, co pokazuje poniższa statystyka punktowych zdobyczy atakującej i ofensywnej lewoskrzydłowej:
Serbia - Tijana Bošković 109 pkt/Brankica Mihajlović 63 pkt
Holandia - Loneke Slötjes 103 pkt/Anne Buijs 96 pkt
Azerbejdżan - Polina Rahimowa 125 pkt/Natalia Mammadowa 61 pkt
Turcja - Neriman Ozsoy 86 pkt/Meryem Boz 67 pkt
Niemcy - Louisa Lippmann 84 pkt/Jennifer Geerties 54 pkt
Rosja - Natalia Gonczarowa 66 pkt/Tatiana Koszelewa 59 pkt
Polska - Malwina Smarzek 86 pkt/Martyna Grajber 20 pkt
Patrząc na powyższą statystykę wcale nie trzeba być wielkim znawcą tematu aby dojść do wniosku, że gra w siatkówkę opiera się na silnych skrzydłach. A te silne skrzydła, to niestety też warunki fizyczne. Popatrzmy jak wyglądają parametry wyżej wymienionych lewoskrzydłowych: Brankica Mihajlović 190 cm wzrostu, Anne Buijs 191 cm, Natalia Mammadowa 196 cm, Meryem Boz 194 cm, Tatiana Koszelewa 191 cm, Jennifer Geerties 184 cm, Martyna Grajber 182 cm.
Dominatorki i reszta
Serbia wywalczyła mistrzowski tytuł w sposób nie podlegający żadnej dyskusji. Sam fakt, że w całym turnieju Serbki straciły raptem dwa sety jest najlepszym komentarzem do tego jak zdominowały cały turniej. Pokazał to też finałowy mecz z Holenderkami, które też przecież dysponują ogromną siłą w ofensywie, a mimo to, fragmentami były absolutnie bezradne.
Trzecie miejsce Turczynek to z pewnością niespodzianka i geniusz trenera Giovanniego Guidettiego, który czwarty raz z rzędu doprowadza swój zespół do medalu mistrzostw Europy. Dwa lata temu wywalczył srebro z Holenderkami, a jeszcze wcześniej, dwukrotnie stawał na drugim stopniu podium prowadząc reprezentację Niemiec.
Największe rozczarowanie tych mistrzostw to z pewnością postawa reprezentacji Rosji. Drużyna broniła tytułu wywalczonego przed dwoma laty, ale odpadła już w ćwierćfinale. Egzaminu nie zdał trener Konstantin Uszakow, który na dwa dni przed turniejem zmienił doświadczonego Władymira Kuzyutkina. Były trener reprezentacji Rosji Wadim Pankow, komentując występ "Sbornej" na turnieju w Azerbejdżanie dla jednego z rosyjskich portali siatkarskich powiedział wprost, gdyby do zmiany nie doszło, to Rosja byłaby dziś mistrzem Starego Kontynentu.
Komentarze